Miłość nie zna granic. „Crash Landing On You” – recenzja k-dramy

-

Azjatyckie seriale – dramy, za sprawą serwisów streamingowych, cieszą się dzisiaj prawdziwą popularnością. W Polsce platformą, która udostępnia wiele produkcji z Dalekiego Wschodu, jest Netflix. W bogatej ofercie znalazła się również zaskakująca pozycja o wielkiej miłości pomiędzy dziedziczką fortuny z Korei Południowej a wysokiej rangi wojskowym z Korei Północnej.

Jak grom z jasnego nieba

Crash Landing On You to historia Yoon Se-ri – dziedziczki południowokoreańskiego konglomeratu, która w wyniku załamania pogody ląduje paralotnią na terenie Korei Północnej. Trafia wprost do obozu wroga – dosłownie spada na strefę zdemilitaryzowaną, pełną żołnierzy z Północy. Jednym z nich jest kapitan Ri Jeong-hyeok. Pomimo początkowych obiekcji wobec kobiety, decyduje się on jej pomóc i ukryć przed władzami kraju, gdyż te z pewnością uznałyby ją za szpiega.

Miłość nie zna granic. „Crash Landing On You” – recenzja k-dramy
Kadr z serialu ©Netflix

Tak rozpoczyna się piękna historia budującego się zaufania oraz miłości pomiędzy dwójką ludzi z zupełnie różnych światów. Yoon Se-ri to przyzwyczajona do luksusu bogaczka, pochodząca z wolnego i demokratycznego kraju. Kapitan, jego kompani i cała reszta mieszkańców wioski, do której trafia kobieta, znają wyłącznie życie w totalitarnym państwie. Zupełnie inna sytuacja materialna i społeczna często powodują więc niezrozumienie pomiędzy bohaterami, ale jest również przyczynkiem do wielu zabawnych wydarzeń.

Dwa światy

Twórcy serialu odżegnują się od prawdziwości wizji Korei Północnej w tej produkcji, zapewniając, że to stworzony na potrzeby produkcji inny świat, bazujący na tym, co Koreańczycy z Południa wiedzą o swoich sąsiadach. Nie należy więc brać na poważnie obrazu Północy, warto jednak przyznać, że różnice pomiędzy tymi dwoma państwami zostały bardzo efektownie zaznaczone.

Poza aspektami obyczajowymi, zadbano również o to, aby na każdym kroku elementy scenografii przypominały o tym, że akcja dzieje się w totalitarnym kraju, o silnym podziale klasowym. W wiosce, do której trafia Yoon Se-ri, kapitan Ri to jeden z najbogatszych i najbardziej szanowanych obywateli – pomimo tego żyje skromnie, a jego dom w niczym nie przypomina włości należących do głównej bohaterki.

Miłość nie zna granic. „Crash Landing On You” – recenzja k-dramy
Kadr z serialu ©Netflix

Ten dysonans jest stale obecny, co potęguje dramatyzm sytuacji pomiędzy zakochanymi. Pochodzą z dwóch zupełnie innych światów, w dodatku będących w ciągłym konflikcie. Od kapitana oczekuje się nieskazitelnej, obywatelskiej postawy. Chronią Yoon naraża jednak swoje zdrowie i życie – robi wszystko, aby pomóc jej bezpiecznie wrócić do domu. Na każdym kroku para natyka się jednak na komplikacje i próby transportu kobiety na Południe kilkukrotnie kończą się fiaskiem. Im więcej czasu mija, tym silniej bohaterowie zakochują się w sobie i nieuchronna wizja rozstania zaczyna łamać serca – tak postaci, jak i widzów.

Wyciskacz łez

Dramaturgia wręcz wylewająca się z ekranu sprawia, że warto mieć paczkę chusteczek w pogotowiu. Już od pierwszych minut wzrusza w zasadzie wszystko – historia rodzinna głównej bohaterki, sytuacja mieszkańców Korei Północnej, stopniowe przywiązywanie się Yoon do życzliwych jej żołnierzy z kompanii Ri Jeong-hyeoka i, rzecz jasna, rosnące uczucie pomiędzy dwojgiem głównych bohaterów.

Miłość nie zna granic. „Crash Landing On You” – recenzja k-dramy
Kadr z serialu ©Netflix

Tak wysokiego poziomu rozbrajającego tragikomizmu nie udałoby się jednak osiągnąć bez wyjątkowo utalentowanych aktorów, w przypadku tej produkcji mamy do czynienia z prawdziwą śmietanką. Wśród postaci pierwszo-, jak i drugoplanowych znajdziemy znane osobistości południowokoreańskiego kina. Najsłynniejsze nazwisko to jednak Son Ye-jin, która wcieliła się w rolę głównej bohaterki, a ma za sobą już wiele występów zarówno na małym, jak i dużym ekranie. Pomimo bariery językowej, wysokie umiejętności aktorskie są widoczne już od pierwszych minut co sprawia, że Crash Landing On You jest w mojej ocenie produkcją silnie wyróżniającą się na tle innych koreańskich dram, które widziałam.

Słodko-gorzkie love story

Kto zna azjatyckie seriale romantyczne ten wie, że są one zazwyczaj do cna przepełnione słodyczą. Infantylny sposób gry aktorów, proste wątki czy specyficzne dla dram metody używane w postprodukcji (między innymi pocałunki w slowmotion, prezentowane z kilku różnych ujęć), to tylko niektóre z elementów, które wręcz krzyczą: „oglądasz azjatycką dramę!”

Miłość nie zna granic. „Crash Landing On You” – recenzja k-dramy
Kadr z serialu ©Netflix

W przypadku Crash Landing On You było jednak nieco inaczej. Nie zrezygnowano, oczywiście, z większości typowych dla takich produkcji zabiegów, ale sama historia jest czymś, co mocno odróżnia ten serial od innych w tej kategorii. Zderzenie dwóch zupełnie różnych od siebie światów i, z góry skazana na porażkę, walka głównych bohaterów o ich uczucie, to przepis na skuteczne wyciśnięcie hektolitrów łez z widzów. Łącząc to z często pojawiającymi się na ekranie wątkami komediowymi, dostajemy słodko-gorzką opowieść o miłości, którą wielu chciałoby przeżyć.

W mojej ocenie jest to serial idealny na jedną nieprzespaną noc – bardzo wciąga, wzrusza i bawi, ale nie zapada wyjątkowo silnie w pamięć. Myślę, że ta drama będzie odpowiednia dla osób, które nie znają tego gatunku lub nie są do niego przekonani. Jest nieskomplikowana i ujmująca, a to powinno spodobać się każdemu fanowi romansów!

Inne recenzje azjatyckich seriali:
Artykuły o azjatyckich serialach:

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

„Crash Landing On You” to istny wyciskacz łez, łączący dużą dawkę humoru z przejmującą historią miłości ludzi z dwóch różnych światów. Dla tak ujmującej opowieści warto zarwać noc.
Aleksandra Plichta
Aleksandra Plichta
Zagorzała fanka podcastów true crime, zapalona czytelniczka książek o millennialsach i wierna miłośniczka powrotów do seriali sprzed lat. Tonie pod naporem stosu powieści do przeczytania i długiej listy rzeczy do obejrzenia, a to wszystko w rytm soundtracku złożonego z utworów, które królowały w latach 80.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Crash Landing On You” to istny wyciskacz łez, łączący dużą dawkę humoru z przejmującą historią miłości ludzi z dwóch różnych światów. Dla tak ujmującej opowieści warto zarwać noc.Miłość nie zna granic. „Crash Landing On You” – recenzja k-dramy