Zachować czas. „Evermore” – recenzja ebooka

-

Zaczęło się całkiem dobrze. Sara Holland wykreowała świat, w którym istnieje tylko jedna waluta – jest nią czas. Specjalne krwawe monety były wybijane z mieszanki ludzkiej posoki i składników wiążących, a kiedy ktoś chciał przedłużyć swój żywot, rozpuszczał je w wodzie i pił. Dzięki temu zyskiwał określoną liczbę lat, w zależności od nominału żetonu. Niektórzy dożywali więc sędziwego wieku.

Czasami jednak sam interesujący koncept nie wystarczy. By określić daną pozycję mianem dobrej, bierze się pod uwagę także i inne elementy – jak autor prowadził fabułę, czy jest ona logiczna, spójna oraz ciekawa, jacy są bohaterowie, język i opisy. Oczywiście to tylko niektóre z składowe, które wpływają na odbiór książki, każdy czytelnik zwraca bowiem uwagę na inny jej aspekt.

Everless miała potencjał, ale na tym się skończyło. Im dalej w fabułę, tym staje się ona nudniejsza, a bohaterka zaczyna mocniej irytować. To, co na początku jawiło się jako zajmujące, zostało przyćmione przez źle poprowadzone wydarzenia. Jednak pierwszy tom to nic w porównaniu z kontynuacją, czyli Evermore.

Którą z dróg wybrać…

Jules Ember dowiedziała się prawdy o swoim pochodzeniu. Zdaje sobie także sprawę z tego, że jest najbardziej poszukiwaną osobą w całym królestwie – Czarodziejka nie spocznie, dopóki nie dostanie jej w swoje ręce. A wtedy wyrządzi dziewczynie wielką krzywdę, Caro chce bowiem sprawić, by serce protagonistki pękło, tylko wtedy antagonistka odzywka to, co zostało jej zabrane.

Bohaterka ukrywa się więc, pomaga jej w tym Liam. Tylko ile można przemykać między domami i modlić się, by żołnierze albo mieszkańcy wiosek nie odkryli, kim się jest? Po jednym z ataków Czarodziejki, podczas którego dochodzi do tragicznych w skutkach wydarzeń, Jules ma dość pozostawania w ukryciu. Dziewczyna chce dowiedzieć się, jak pokonać przeciwniczkę, co oznacza zmierzenie się ze wszystkimi przeszłościami Alchemika.

Czy Ember uda się odkryć sposób na unicestwienie Caro? Jaką cenę będzie musiała zapłacić za wiedzę? To, czego się dowie, na zawsze zmieni jej życie.

W koło Macieju

Everless popsuł się w miarę rozwoju wydarzeń – jak zostało wspomniane wyżej, powieść miała potencjał, ale nie wykorzystano go. Z Evermore sprawa przedstawia się zupełnie inaczej. O ile w pierwszej części można znaleźć kilka pozytywnych aspektów, o tyle o drugiej nie da się napisać niczego dobrego. Drugi tom pokazuje, jak główna bohaterka miota się, co chwilę zmienia decyzje i zachowuje niezwykle dziecinnie. A takie postępowanie postaci działa na mnie niczym czerwona płachta na byka…

Można wybaczyć Jules niektóre potknięcia, w końcu straciła bliskie jej sercu osoby, jest poszukiwanym złoczyńcą i jeszcze dowiedziała się o całej tej dramie z Alchemikiem, ale to i tak nie wyjaśnia jej irracjonalnego i niedojrzałego postępowania. Czasami aż chciało się krzyknąć: „Kobieto, zdecyduj się wreszcie!”.

Sytuacji nie polepsza wątek miłosny, bowiem bohaterka i w tej materii traci głowę i nie wie, jaką przyjąć postawę. Co to oznacza? Kolejne zmiany decyzji. Jules jest jedną z najmniej rezolutnych i roztropnych postaci kobiecych w literaturze. I odbiorca nie potrafi jej kibicować, chce, aby ta opowieść jak najszybciej dobiegła końca.

Skoro protagonistka okazała się tak fatalnie skonstruowana, to może chociaż akcja rozwija się szybko i dynamicznie? Nic z tych rzeczy. Tej mamy niewiele, przez większą część historii Ember przemieszcza się z jednego miejsca do drugiego, by przypomnieć sobie wydarzenia z przeszłości Alchemika. I idzie jej zdecydowanie za łatwo… Oczywiście o ile nie zostanie pochwycona przez wroga (kilka razy!). Akcji brak, fabuła jest nużąca, bohaterka denerwuje, a ciekawy wątek z pierwszego tomu stracił na znaczeniu.

Podsumowanie

Evermore miało szansę być dobrym zakończeniem historii Jules, a tymczasem okazało się o wiele gorsze niż poprzedni tom dylogii. Sara Holland źle poprowadziła wątki, do tego wyrządziła wielką krzywdę protagonistce,a stworzyła z niej dziewoję bez polotu, pomysłu i roztropności. Wątek miłosny wywołuje w czytelniku jęki przerażenia, a akcja niemiłosiernie się ciągnie. Dobrze, że ebook nie miał wielu stron, w przeciwnym razie przeczytanie całej pozycji nastręczyłoby pewnych kłopotów.

Zachować czas. „Evermore” – recenzja ebookaTytuł: Evermore

Autor: Sara Holland

Liczba stron: 260

Wydawnictwo: Jaguar

ISBN: 9788376868387

podsumowanie

Ocena
2

Komentarz

Tę pozycję ratuje tylko jedno – fakt, iż nie ma za wielu stron.
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Tę pozycję ratuje tylko jedno – fakt, iż nie ma za wielu stron.Zachować czas. „Evermore” – recenzja ebooka