Czy wiek ma znaczenie? „Something in the rain” – recenzja k-dramy

-

O ile w Europie różnice wiekowe nie są już ogromnym problemem, jaki może stać na drodze zakochanym, o tyle w krajach dalekowschodnich kwestia ta wciąż zdaje się być drażliwym tematem, nawet jeśli parę dzieli niewiele. I właśnie wokół tego zagadnienia obraca się główna oś fabularna k-dramy Something in the rain, dostępnej na Netflixie.
On za młody, ona „za stara”

Jin-a to ponad trzydziestoletnia nadzorczyni sieci kawiarni, dobrze wykonująca swoją pracę i próbująca się nie wychylać. Kobieta, ku zawodzie rodziny, mimo swojego wieku, wciąż nie wyszła za mąż. Jun-hui to z kolei grafik komputerowy, który po ponad trzech latach pracy w amerykańskim oddziale swojej firmy, wraca do Korei. Jest on również młodszym bratem najlepszej przyjaciółki Jin-y – Gyeong-seon.

Jun-huiego i Jin-ę łączą przyjacielskie stosunki, oparte na wieloletniej znajomości od dzieciństwa. Z czasem okazuje się jednak, że relacja ewoluuje w coś poważniejszego. Coś, co może przynieść im upragnione szczęście, lub… negatywnie wpłynąć na ich dotychczasowe życia.

Czy wiek ma znaczenie? „Something in the rain” – recenzja k-dramy
Kadr z serialu Something in the rain / Netflix
Wiek to tylko liczba?

Jak wspomniałam, główna oś fabularna Something in the rain obraca się wokół „sporej” różnicy wiekowej między dwojgiem głównych bohaterów. Napisałam „sporej”, bo choć wieku Jun-huiego nigdy nie poznajemy, to można zakładać, iż dzieli go od Jin-y około dekady, może mniej. I mimo że dla europejskich widzek i widzów taka sytuacja nie jest niczym nadzwyczajnym, w Korei kwestia ta wciąż może stanowić problem, zwłaszcza dla bardziej konserwatywnych rodzin. A taką właśnie jest rodzina protagonistki.

Przez kilka pierwszych odcinków obserwujemy rozwój uczucia pomiędzy Jun-huim a Jin-ą, a zaraz potem – ukrywanie związku przed bliskimi, także przyjaciółmi. Nic dziwnego, bowiem biorąc pod uwagę wspólne dzieciństwo całej czwórki (głównych bohaterów oraz ich brata i siostry), która postrzega siebie nawzajem jako rodzeństwo, oraz fakt, iż matka protagonistki ma bardzo wysokie wymagania co do pochodzenia oraz statusu familii potencjalnego przyszłego męża córki (których Jun-hui, naturalnie, nie spełnia), tego typu relacja przyniosłaby sporo szkód, gdyby została ujawniona. Bardzo szybko jednak parę zakochanych zaczynają męczyć ciągłe kłamstwa.

Something in the rain
Kadr z serialu Something in the rain / Netflix

Akcja Something in the rain toczy się zatem głównie wokół wymienionych wyżej kwestii, ale w tle twórcy poruszają jeszcze inne tematy – między innymi silnie zarysowują problem dyskryminacji oraz molestowania seksualnego w miejscu pracy.

Wyraźny spadek

W serialu widać wyraźny spadek jakości pod koniec sezonu. Przez pierwsze trzy czwarte epizodów dramę ogląda się bardzo przyjemnie, relacja Jin-y i Jun-huiego jest cukierkowa i urocza, przypomina pierwszą miłość pary nastolatków i jakoś specjalnie nie męczy; przeciwnie – wywołuje uśmiech. Mimo oczywistych problemów, jakie ta dwójka napotyka na swojej drodze, Something in the rain oblewa przyjemnym ciepłem serduszko odbiorcy, który ogląda zakochanych ze łzą sentymentu płynącą po policzku, wspominając czasy licealnych zauroczeń.

Dodatkowo widzki i widzowie mogą obserwować przemianę Jin-y z usłużnej, uległej pracownicy i córki we w końcu rozumiejącą swoją wartość, zyskującą pewność siebie i uczącą się asertywności kobietę. Jej metamorfoza została nakreślona bardzo sprawnie – bohaterka nie zmienia się z dnia na dzień, a raczej przechodzi długi proces, który wypada realistycznie oraz sprawia, że jej kibicujemy.

something in the rain
Kadr z serialu Something in the rain / Netflix

W ostatnich odcinkach jednak wszystko zaczyna się sypać. Bohaterowie podejmują niezrozumiałe decyzje, komunikacja między nimi kuleje do tego stopnia, iż wywołuje tylko irytację (zwłaszcza za sprawą kręcenia się wokół najprostszych tematów, zamiast powiedzenia wprost, co generuje absolutnie niepotrzebne pokłady kolejnych dramatów), a niektóre postaci drugoplanowe wręcz doprowadzają do szału, bowiem demonizacja „antagonistów” przekracza granicę logiki i wchodzi na tereny absurdu. Zwroty akcji przestają szokować, a kolejne problemy – budzić jakiekolwiek emocje u widza. Dziwi także nagłe ucięcie tematu molestowania oraz potraktowanie go po macoszemu po tym, jak przez dziewięćdziesiąt procent sezonu był on skrupulatnie budowany i eskalowany.

Jeszcze po jednym plusie i jednym minusie

W Something in the rain na plus natomiast zaliczam grę aktorską. Zarówno wcielająca się w Jin-ę Son Ye-jin, jak i odgrywający Jun-huiego Jung Hae-In są wiarygodni i niezwykle naturalni w portretowaniu postaci, jak i uczuć im towarzyszących. Ich łzy łamią serca, a uśmiechy rozczulają, w takim stopniu, jakbyśmy oglądali smutek bądź szczęście własnych bliskich. Pozostali aktorzy nie zostają jednak w tyle i sprawnie kreują swoich bohaterów, którzy budzą sympatię, ale i niektórzy – wspomnianą ogromną irytację. Część z nich, tak jak Jin-a, rozwija się na przestrzeni tych szesnastu epizodów, co twórcy subtelnie zaznaczają, a my, jako widzowie, cieszymy się z tego.

Minusem serialu będzie dla mnie niezapadająca w pamięć ścieżka dźwiękowa, a miejscami wręcz denerwująca. Szczególnie działające na nerwy zdaje się być ciągłe wplatanie jednej i tej samej piosenki, w dodatku nierzadko nieadekwatnej do wydarzeń dziejących się na ekranie. Gdy po raz piętnasty słyszałam pierwszy wers, którzy brzmiał Sometimes it’s hard to be a woman, przewracałam oczami i marzyłam, by ktoś to po prostu wyłączył. Ile można wałkować to samo?

something in the rain
Kadr z serialu Something in the rain / Netflix
Co się liczy?

Największym problemem w ocenie Something in the rain jest nierówność tej dramy. Zdecydowaną większość epizodów oglądało mi się przyjemnie i gdyby ten poziom został zachowany, spokojnie wystawiłabym ocenę osiem na dziesięć (przymykając oko na ścieżkę dźwiękową). W końcu jest uroczo, cieplutko, sentymentalnie, z dużą dozą miłości, dobrym aktorstwem i ciekawym rozwojem bohaterów oraz poważniejszych kwestii. A potem wchodzi cztery czy pięć ostatnich odcinków, całe na brązowo, i niszczą wszystko to, co udało się zbudować twórcom wcześniej.

Ewidentnie kuleje scenariusz, jakby osoby za niego odpowiedzialne, dochodząc do pewnego momentu, wyczerpały po drodze wszystkie swoje pomysły i napisały na szybko wyssane z palca problemy i dramaty, argumentując je festiwalem absurdalnych zachowań oraz decyzji, pozamykały wątki „na odwal się”, otrzepały dłonie i poszły do domu. Lub zorientowały się, iż historia, jaką chcą opowiedzieć, nie zmieści się w szesnastu epizodach i trzeba ją bardzo mocno skrócić.

W takim wypadku Something in the rain oceniam jako dramę wartą obejrzenia, jeśli jesteście w stanie przełknąć fakt, że osiemdziesiąt procent czasu będziecie się dobrze bawić, a potem… cóż, musicie jakoś dotrwać do końca. Jeżeli uznacie, iż blaski tej produkcji są w stanie skutecznie przysłonić cienie ostatnich odcinków – śmiało odpalajcie Netflixa. Ja będę pamiętać te dobre chwile i nie żałuję poświęconego Something in the rain czasu. Nawet końcówka nie popsuje mi tego, co czułam, patrząc na szczęśliwych Jin-ę i Jun-huiego.

Ale muszę być obiektywna, dlatego ocena jest, jaka jest.

Inne recenzje azjatyckich seriali:
Artykuły o azjatyckich serialach:

podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

„Something in the rain” to drama warta obejrzenia, jeśli jesteście gotowi na wyraźnie słabszą końcówkę. Mnie blaski serialu przysłoniły cienie fatalnego scenariusza końcówki.
Adrianna Dworzyńska
Adrianna Dworzyńska
Geek i fanatyczka popkulturalna. Fascynatka astrofizyki, miłośniczka wszystkiego, co azjatyckie, a także była tumblreciara. Członkini wielkiej trójki fandomów. Ceni magię ponad efektami, dlatego kocha Doctora Who i Merlina nad życie. Dyrektor ds. Memologii 2.0, śmieszek 24/7, ale przede wszystkim stuprocentowy hobbit - lubi święty spokój, jedzenie i spanie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Something in the rain” to drama warta obejrzenia, jeśli jesteście gotowi na wyraźnie słabszą końcówkę. Mnie blaski serialu przysłoniły cienie fatalnego scenariusza końcówki.Czy wiek ma znaczenie? „Something in the rain” – recenzja k-dramy