Przeszłość puka do drzwi i wcale nie zamierza odejść. „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 4” – recenzja komiksu

-

Zło, które długi czas pielęgnowało swoją nienawiść, nie da się szybko pokonać – i chociaż WITCH miały nadzieję, że udało im się pokonać Nerissę, niestety się myliły. W porównaniu z tym, co czeka piątkę nastolatek z Heatherfield, ich dotychczasowe perypetie przypominały lekką rozgrzewkę, a i to biorąc pod uwagę fakt, iż wzięły udział w rewolucji w Meridianie i raz już stawiły czoła byłej Strażniczce serca Kondrakaru. W końcu natura darów zawsze jest dwoista.
Wątpliwości, lęk, żal

Koszmary nie zniknęły. Najgorzej znosi je Will, która aż wylądowała na dywaniku dyrektorki za spanie na lekcjach – ale to na niej w końcu fiksowała się Nerissa, próbując sprowokować ją do dobrowolnego oddania serca Kondrakaru. Problem w tym, że bohaterki nie mają pojęcia, czy wciąż nęka je była Strażniczka, czy może jednak udało im się ją pokonać. Właściwie tylko Hay Lin nie odczuwa jakichś większych dolegliwości, ją po prostu prześladuje pewna melodia. Być może dlatego jest jedyną na tyle trzeźwo myślącą członkinią WITCH, aby zaproponować rozwiązanie: odwiedzenie Kadmy, byłej towarzyszki broni babci Yan Lin. Droga zawiedzie je do miasteczka, w jakim wcześniej mieszkała Will – oraz do informacji, jakich wcale nie szukały. Wiadomości, które niechętnie przekaże im Kadma sprawią, że aktualna strażniczka serca Kondrakaru stanie się jeszcze bardziej podatna na wpływy Nerissy, tracąc zaufanie do przyjaciółek oraz siebie samej. A to nie może się dobrze skończyć. Nie tylko nad WITCH zbierają się ciemne chmury.

Wyzwania ponad miarę?

Jeśli w trzeciej księdze problemy Witch przypominały kulę śnieżną, w czwartej pędzą już na łeb na szyję. Scenarzyści – Francesco Artibani, Bruno Enna, Paola Mulazzi, Gulia Conti, Gianluca Panniello – stawiają bowiem przed głównymi bohaterkami zadania prawie niemożliwe. Swoją misję jako Strażniczki dziewczyny zaczynały od pilnowania Wielkiej Sieci oraz uwikłania się w rewolucję w Meridianie, a teraz czeka je wojna, która może położyć kres dotychczasowej równowadze. Przed Will, Irmą, Taranee, Cornelią i Hay Lin nie lada wyzwania – nie chodzi już tylko o spięcia wynikające z różnicy charakterów, te kwestie mniej więcej zdążyły przepracować, a o prawdziwe, głębokie zaufanie do samych siebie i swoich towarzyszek. Tych aktualnych i tych, które pełniły tę misję wcześniej. Targane wątpliwościami nie dadzą rady stawić czoła nadchodzącym problemom. I to również nie tym „zawodowym”.

Nie tylko piękne ilustracje. „Dni piasku” – recenzja komiksu

Na szczególną uwagę zasługuje jednak nie tylko Will, którą bezpośrednio dotyka magia Nerissy. Bez dwóch zdań pierwsze skrzypce w tej historii gra bowiem Cornelia – ta uparta, nieco zbyt szybko denerwująca się czarodziejka okaże się z jednej strony niezwykle istotna dla rozwiązania wielu kryzysowych sytuacji, a z drugiej będzie tą, która najbardziej w tym tomie dojrzeje i rozkwitnie. Hay Lin z kolei czeka kilka naprawdę przykrych momentów, gdy przyjaciółki nie dadzą wiary jej coraz silniejszym przeczuciom, że Nerissa wciąż żyje i czyha na serce Kondrakaru. Po raz kolejny bowiem scenarzyści posłużyli się tą bohaterką, zapominając nieco dać jej przestrzeń na rozwój.

Nerissa nie jest jedynym demonem przeszłości, który pojawi się w życiu protagonistek w czwartej księdze Czarodziejek W.I.T.C.H. – w drugiej części tomu do domu pań Vandom zapuka dawno niewidziana osoba: ojciec Will. W końcu dowiemy się, jak to się stało, że obie przeprowadziły się do Heatherfield, a przy okazji poznamy również nieco lepiej relacje Taranee z jej matką, sędziną. Te rodzinne wątki zresztą doskonale rozwijają te dwie protagonistki, nadając głębi ich charakterom. Ponadto – warto to podkreślić – wprowadzenie ojca Will, którego żadną miarą nie możemy zaliczyć do „tych dobrych”, było dość niespodziewanym posunięciem ze strony scenarzystów, ale trafnym. Dobrze, aby kierowane do młodszych odbiorców komiksy poruszały również nieco bardziej przyziemne i niekoniecznie miłe oraz przyjemne tematy.

Wciąż magicznie, ale zdecydowanie już nie słodko

Czwarta księga przygód WITCH to zdecydowanie nie są przelewki – Nerissa powraca ze zdwojoną siłą, uciekając się tak do podstępu, jak i do bezpośrednich ataków. Dziewczyny w końcu odkryją, jak to się stało, że podniosła rękę na swoją towarzyszkę broni, a także kilku innych faktów, których wcale nie szukały. Ich przyjaźń oraz zaufanie znowu zostaną nadszarpnięte, a czekające ich wyzwania będą wymagały współpracy. Na szczęście dziewczyny mają już za sobą kilka kryzysów, więc dadzą sobie radę. Pytanie tylko, z jakimi ranami wyjdą z tego starcia?

Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Tom 4Tytuł: Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 4

Ilustracje: Manuela Razzi, Gianluca Paniello, Daniela Vetro, Graziano Barbaro, Alessia Martusciello, Giada Perissinotto, Federico Bertolucci

 Autor: Francesco Artibani, Bruno Enna, Paola Mulazzi, Gulia Conti, Gianluca Panniello, Manuela Razzi

Liczba stron: 504

Wydawnictwo: Egmont

GrafikaEGMONT

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Czwarta księga „Czarodziejek” to już nie są te miłe, ciepłe opowieści o pięciu wybranych, posługujących się czarami dziewczynach. To dużo cięższa i mroczniejsza historia, pełna wyzwań, których pokonanie niekoniecznie będzie takie proste.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Czwarta księga „Czarodziejek” to już nie są te miłe, ciepłe opowieści o pięciu wybranych, posługujących się czarami dziewczynach. To dużo cięższa i mroczniejsza historia, pełna wyzwań, których pokonanie niekoniecznie będzie takie proste.Przeszłość puka do drzwi i wcale nie zamierza odejść. „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 4” – recenzja komiksu