Nowe kłopoty, starzy wrogowie. „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 7” – recenzja komiksu

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego komiksu Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 7 do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Egmont.

Wprawdzie ostatnie problemy z byłymi już kroplami astralnymi Witch zostały w miarę rozwiązane – choćby przez to, że samoświadome kopie głównych bohaterek otrzymały od Wyroczni niezależne już od nikogo życie – to dziewczyny wciąż będą musiały zmierzyć się z konsekwencjami ich i swoich poczynań. Na tym etapie jednak nikt z nas nie podejrzewa, że znajdą choć chwilę, aby posprzątać ten bałagan i trochę uporządkować własną rzeczywistość. Oto bowiem na horyzoncie pojawia się nowa burza.

Zmiany, zmiany, zmiany

Decyzja Wyroczni dotycząca uwolnienia kropel astralnych Strażniczek oraz jego kolejne i kolejne interwencje, ratujące cztery litery magicznie uzdolnionych nastolatek z Heatherfield, zasiały w Kondrakarze ziarna niepewności. Te same, które w siódmej księdze W.I.T.C.H. właśnie wykiełkowały – przynosząc ze sobą niekoniecznie dobre zmiany, a także – dawno już zapomnianych wrogów. Dotychczasowa pozycja Wyroczni została poddana w wątpliwość, przez co zwołano zgromadzenie mające orzec, czy może dalej pełnić swoje funkcje, czy nie. Witch wezwano, by zeznawać na korzyść lub niekorzyść istoty, która tak bardzo napsuła im dotychczas krwi. Równolegle dziewczyny muszą zmierzyć się z konsekwencjami wydarzeń z poprzedniej księgi, naprawić nadszarpnięte przez zemstę kropli astralnych relacje, odbyć kary za nie swoje przewinienia. A gdy przed już zajętymi Strażniczkami pojawia się wybór, by przekazać swoje obowiązki innym, by wrócić do normalności – nawet przez chwilę nie czują się skuszone tą ofertą . Co, niestety dla nich, jest komuś bardzo nie na rękę.

Zdecydowanie jest inaczej

Dotychczasowe zadania Witch obejmowały różnego rodzaju interwencje, które miały być dyplomatyczne, a ostatecznie okazywały się wielką katastrofą, głównie dlatego że dziewczyny po prostu nie posiadały odpowiednich umiejętności negocjacyjnych. Stąd – w końcu – tyle problemów, jakie zapełniły kadry poprzednich sześciu ksiąg W.I.T.C.H.. Nie raz i nie dwa Strażniczki musiały wykazać się także zdolnościami detektywistycznymi, które na swoje szczęście posiadały. Tym razem jednak stawią czoła zadaniu o wiele większego kalibru: oto bowiem nad Wyrocznią – tym samym co dotychczas wydawał się najbardziej stałym i trwałym elementem ich nowego, choć nieco podwójnego życia – zawisła groźba nie tylko utraty pozycji, ale również wygnania z Kondrakaru. A biorąc pod uwagę tego, kto dąży do przejęcia tej funkcji, cała sytuacja szybko może okazać się dla nich i dla wszystkich niezwykle groźna. Żeby temu zapobiec, dziewczyny będą musiały zewrzeć szyki i się ogarnąć. A co za tym idzie – zmienić.

Siódma księga W.I.T.C.H. daje nam coś, co powinno było wydarzyć się dużo wcześniej: rozwój. Dotychczas cała piątka zachowywała się oraz reagowała na wszelkie sytuacje bardzo sztampowo – co mogliśmy zauważyć zwłaszcza w przypadku dwójki z bohaterek: Hay Lin oraz Irmy, pozostających wciąż na narracyjnym uboczu. Ta pierwsza zawsze służyła scenarzystom za głos rozsądku, swego rodzaju klej spajający przyjaciółki, druga przede wszystkim była złośliwa i nie panowała nad tym co, gdzie i komu mówi. W siódmej części W.I.T.C.H. w końcu wyłamują się z tych schematów zachowań, czemu towarzyszy refleksja nad własnym, dotychczasowym zachowaniem. Chciałoby się wręcz zakrzyknąć: No wreszcie!

W ostatnich rozdziałach Irma posiadała właściwie dwie cechy: była złośliwa i nie lubiła matematyki. Co stanowi zdecydowaną zaletę tej części opowieści o Strażniczkach – jedynym, czego moglibyśmy sobie życzyć, to poświęcenie większej uwagi również Hay Lin. Jak na razie bowiem scenarzyści i scenarzystki wciąż nie do końca mają na nią pomysł. A naprawdę szkoda.

Graficznie siódma księga Czarodziejek nie prezentuje się najlepiej – wprawdzie pracujący nad kolejnymi rozdziałami artyści starają się utrzymać spójną stylistykę narzuconą początkowo przez Alessandro Barbucciego, niekoniecznie im to najlepiej wychodzi. To, że rysunki są wciąż podobne, ale nie identyczne – zauważyliśmy już dawno. Nadal nie ma w tym niczego złego, jednak tym, co zwraca naszą uwagę w niezbyt pochlebny sposób, jest fakt, że nie wszystkie kadry zawartych w tym albumie rozdziałów wykonano z taką samą dokładnością. Niestety, niektóre są najzwyczajniej w świecie brzydkie.

Zdecydowanie jest lepiej

Siódma księga W.I.T.C.H. wypada znacznie lepiej niż poprzednie – rozpoczynająca się w niej intryga obiecuje ciekawą historię, co pozwoli bohaterkom się rozwinąć i, przy okazji, przybliży nam również przeszłość samej Wyroczni. Na dziewczyny czeka sporo wyzwań, którym będą musiały stawić czoła. Czy podołają? Zapewne. Pytanie tylko – jak.

Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 7Tytuł: Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H.. Księga 7

Autor: Bruno Enna, Gulia Conti, Paola Mulazzi, Francesco Artibani Ilustracje: Jared Cullum

Ilustracje: Giada Perissinotto, Alessia Martusciello, Gianluca Panniello, Paolo Campinoti, Elisabetta Melaranci, Federico Bertolucci, Claudio Sciarrone, Alberto Zanon

Tłumaczenie: Joanna Szabunio

Liczba stron: 384

Wydawnictwo: Egmont Polska

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

Siódma księga przygód piątki magicznie uzdolnionych przyjaciółek zbliża się poziomem do początkowych tomów. Zresztą – rozpoczynająca się w niej intryga w pewien dość szczególny sposób nawiązuje do pierwszych przygód Strażniczek Wielkiej Sieci.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Siódma księga przygód piątki magicznie uzdolnionych przyjaciółek zbliża się poziomem do początkowych tomów. Zresztą – rozpoczynająca się w niej intryga w pewien dość szczególny sposób nawiązuje do pierwszych przygód Strażniczek Wielkiej Sieci.Nowe kłopoty, starzy wrogowie. „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 7” – recenzja komiksu