Jeden sukces nie gwarantuje drugiego. „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 6” – recenzja komiksu

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 6, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Egmont.

Nie najszczęśliwszy to rozdział w historii tytułowych Witch – najpierw Wyrocznia wysyła dziewczyny na misję z góry skazaną na porażkę, później, w swoim stylu, pakują się w niemałe kłopoty, pogorszając tylko sytuację, a na końcu… ich przygoda w świecie Arkhanty okazuje się przewidywalna, nudna i pozbawiona wcześniejszego polotu.

Czy nigdy nie będzie spokojnie?

Po tym, jak sprawy z Orube w miarę się ułożyły, a Taranee ponownie zaczęła działać z Witch i sprawa w Arkhancie przybrała zły obrót, dziewczyny wycofały się do Heatherfield, w sam środek zupełnie innej, równie niebezpiecznej dla nich sytuacji. Całkiem możliwe, że sekretną tożsamość oraz zdolności Strażniczek poznały osoby, które zdecydowanie nigdy, przenigdy nie powinny być ich świadome. Specjalny oddział Interpolu trafił na ślad Witch – to dlatego Sylla pojawił się w ich szkole, to dlatego zaczęły być podsłuchiwane, to dlatego, wreszcie, zostaną porwane przez władającego telekinezą i nieco szalonego agenta. Do tego wciąż muszą rozwiązać problem w Arkhancie – najlepiej pozbawiając Ariego jego źródła mocy. Czeka je zatem powrót do jego świata, wyrwać się z przygotowanej na nie pułapki, uwolnić Banshee i mieć nadzieję, że to wystarczy. A jeśli nie, to cóż, będą musiały stawić czoła konsekwencjom. Tak samo jak tym, co wynikną ze zbyt częstego wzywania kropli astralnych, by zastępowały je w szkole podczas misji oraz… różnych innych zadań, których po prostu nie chciało im się wykonywać. A w końcu te ich stworzone dzięki mocom siostry bliźniaczki już zaczęły wykazywać autonomię, wolną wolę oraz… pragnienie wolności. Nie no, co może pójść źle tym razem?

Polecamy:

Mogło być nieźle, ale nie

Wątkowi Ariego oraz jego nienawiści do Wyroczni oraz Kondrakaru, chociaż miał zapewne chwytać nas za serce ogromnym poświęceniem zrozpaczonego ojca, próbującego z całych sił zapewnić synowi jak najlepsze warunki oraz polepszyć jakość życia reszcie mieszkańców krainy, brakuje dramaturgicznej głębi oraz, niestety, również zbytniego sensu w kontekście dotychczasowej opowieści o Witch. Co takiego wprowadza do ich historii? Owszem, dziewczyny poznają Orube, zastępującej niejako panią Randolph jako tę dorosłą, co może im pomagać w wykonywaniu misji w świecie ludzi, przy okazji dając pretekst do wprowadzenia komicznych scen z nieogarniającą ludzkich wynalazków młodą kobietą. Ale to, tak naprawdę, wszystko – nie dowiadujemy się niczego nowego o tym, jak działa świat przedstawiony, jakie właściwie są zadania Wyroczni czy Strażniczek, gdy nie ma już Wielkiej Sieci, do której strzeżenia zostały de facto powołane, a wreszcie – do czego właściwie zmierzają scenarzyści. Na dodatek szósta część nie dostarcza nam również żadnych większych emocji. Nie obawiamy się o syna Ariego, od samego początku bowiem wiemy, że akurat jemu włos z głowy nie spadnie. Ba! Kilka scen w Księdze 5 sugeruje nam, że Maqiego i Strażniczki może łączyć więcej niż na pierwszy rzut oka się wydaje. Niestety, ostateczne rozwiązanie jego tajemnicy okazało się dużo bardziej prozaiczne.

Druga część Księgi 6 została w większości poświęcona bardziej obyczajowemu wątkowi, który wreszcie wyjaśnia nieregularności w zachowaniu kropli astralnych, acz już nie to, czym dokładnie są i jak to się stało, że zaczęły wykształcać odrębną tożsamość. Zamieszanie, jakie wprowadzają w życiu Czarodziejek jest, w istocie, wyborne – pięć pragnących wolności konstruktów (?) może bowiem, pod nieobecność swoich oryginałów (?),narobić chaosu, jeśli tylko się do tego przyłożą. Taki wątek ma potencjał, czyż nie? I to dający sporo pola do stworzenia naprawdę dynamicznych, pełnych humoru oraz nieporozumień rozdziałów. Tak jednak nie wyszło – bowiem dwa identyczne zestawy pięciu bohaterek wymagają naprawdę sprytnego rozwiązania graficznego oraz uważnego rozstawienia wszystkich pionków na szachownicy. Niestety – ani scenarzyści, ani rysownicy, nie podołali temu zadaniu. Dlatego ostatnie rozdziały Księgi 6 są miejscami nad wyraz konfudujące, a przez to – nie dają efektu, jaki by mogły. Szkoda, szkoda.

Czarodziejkom podcięto skrzydła?

Szósta część przygód Witch nie zachwyca, nie wciąga oraz nie bawi tak, jak by mogła. Wprowadzony w poprzednim tomie wątek zyskał niesamowicie wręcz banalne rozwiązanie sprawiając, że ostatecznie nic właściwie nie wprowadził do opowieści o Czarodziejkach. Historia kropli astralnych, zajmująca drugą część tomów, jest dużo bardziej zajmująca. A ta z Interpolem? Wylatuje z pamięci w momencie, gdy się kończy. To nie są te same Witch, które poznaliśmy w pierwszej księdze – bynajmniej nie dlatego, że się rozwinęły, wyciągnęły wnioski z poprzednich starć, stając do walki z jeszcze większym złem i zagrożeniem. Niestety – wieje nudą.

witchTytuł: Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 6

Ilustracje: Giada Perissinotto, Alessia Martusciello, Gianluca Panniello, Paolo Campinoti, Elisabetta Melaranci, Federico Bertolucci, Claudio Sciarrone, Alberto Zanon

Autor: Bruno Enna, Gulia Conti, Paola Mulazzi, Francesco Artibani

Liczba stron: 324

Wydawnictwo: Egmont

podsumowanie

Ocena
5

Komentarz

Szósta część „Czarodziejek” mogła być ciekawym wstępem do kolejnej, bardziej złożonej historii. Takiej, co powiedziałaby nam więcej o samym świecie przedstawionym i jego bohaterkach. Niestety – nie robi tego.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Szósta część „Czarodziejek” mogła być ciekawym wstępem do kolejnej, bardziej złożonej historii. Takiej, co powiedziałaby nam więcej o samym świecie przedstawionym i jego bohaterkach. Niestety – nie robi tego.Jeden sukces nie gwarantuje drugiego. „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 6” – recenzja komiksu