Jak z tym cudem zakochania? „Święta z tobą” – recenzja filmu

-

Filmy świąteczne mają na celu – przynajmniej w mojej opinii – trochę rozgrzać serce, trochę wprawić w dobry nastrój, a trochę oderwać od problemów. Nie stawiam im wielkich wymagań i nie oczekuję wybitnych wrażeń artystycznych. Z takim samym podejściem odpalałam na Netflixie Święta z tobą. I nie zawiodłam się. Mamy tu do czynienia z typowym feel-good movie – i tak właśnie polecam do niego podchodzić. Bez żadnych oczekiwań.

Angelina się wypala

Ona jest czterdziestoletnią gwiazdą pop żyjącą w fałszywym związku na potrzeby Instagrama, on ojcem samotnie wychowującym nastoletnią córkę. Ona przeżywa kryzys twórczy i  wieku (kojarzycie te żarty, gdy dwudziestolatka mówi komuś, że jest jego fanką od dziecka, a ten ktoś sam czuje się na dwadzieścia parę lat? To ten przypadek). On z kolei żyje spokojnie jako wspierający tata i syn.

W jaki sposób mogą spleść się ze sobą losy zwyczajnego Miguela noszącego flanelowe koszule i uwielbianej przez cały świat Angeliny? Otóż: za pomocą social mediów. A co z tego wyniknie to po pierwsze wielka twórcza współpraca, a po drugie – pewnie się domyślacie, skoro Święta z tobą należą do gatunku komedii romantycznych.

święta z tobą
kadr promujący film „Święta z tobą” reż. Gabriela Tagliavini/Netflix Polska

Czy jest banalnie? Bardzo. Czy mimo tego film wprawia w dobry nastrój, a więc spełnia swoją podstawową rolę? Owszem. Ale naprawdę nie polecam stawiać mu poprzeczki specjalnie wysoko.

Tym, co podoba mi się w Świętach z tobą, jest przede wszystkim ukazanie zderzenia kultur – latynoskiej i amerykańskiej. Ale, ale! Twórcy nie silą się tutaj na jakieś głębokie analizy – ot, pokazują różne oblicza Stanów Zjednoczonych. I wygląda to po prostu ciekawie. Z drugiej strony – choć fabuła jest mocno przewidywalna i niesamowicie (serio, niesamowicie!) prosta, to doceniam fakt, iż nie wciskają nam na siłę jakiejś gigantycznej dramy, której zwyczajowo spodziewalibyśmy się w tego typu produkcji. Punkt kulminacyjny, owszem, występuje, a drogi bohaterów na moment zostają rozdzielone, ale niedługo potem Angelina na chwilę zawiesza wzrok, doznaje olśnienia i wszystko wraca na właściwe tory.

Czy warto obejrzeć?

Jeżeli szukacie filmu świątecznego, który będzie dobry, to nie ten adres. Nie jest to też tytuł głupi – raczej jego problemem okazuje się wybitna nijakość. Chemia pomiędzy bohaterami praktycznie nie istnieje. Aimee Garcia jako Angelina przeraża wiecznie zaczerwienionymi oczami, a Freddie Prinze Jr. w roli Miguela wygląda jak doklejony do ładnego obrazka.

Swoją drogą zobaczenie go na ekranie było dla mnie bolesnym ciosem w brzuch. Dwadzieścia lat temu mogłam się w nim podkochiwać, a teraz widzę typa przed pięćdziesiątką z twarzą pooraną zmarszczkami i boleśnie uświadamiam sobie upływ czasu.

swieta
kadr promujący film „Święta z tobą” reż. Gabriela Tagliavini/Netflix Polska

I nie. Nie czuję się z tym dobrze.

Abstrahując jednak od tego – oglądając Święta z tobą, nie miałam żadnej przyjemności z obserwowania Angeliny i Miguela oraz łączącej ich relacji. Ba! To, że jakaś relacja w ogóle tam zachodzi, było dla mnie może nie tyle zaskoczeniem – bo tak w końcu funkcjonują komedie romantyczne – ale pewnego rodzaju niesmakiem. I wcale nie chodzi o to, że ona jest bogatą gwiazdą w seksownym futerku, a on prostym gościem odzianym we flanelę – między nimi po prostu nic nie ma. Żadnej chemii, żadnych emocji, żadnego żaru. Nuda, flaki z olejem, żenada.

W kategorii żenady jednak prym wiedzie motyw Instagrama i fałszywej relacji pomiędzy Angeliną a gwiazdą latynoamerykańskich telenowel – Ricardo (w tej roli Gabriel Sloyer). Wątek ten okazał się tak stereotypowy i głupi, że aż łapałam się za głowę. Naprawdę trzeba było sięgać do aż takich schematów? Autentycznie, jestem przekonana, że można wykorzystać problem fałszu w social mediach dużo lepiej, a w tym przypadku zrobiono to nie tylko mocno na siłę, ale też bez związku z fabułą. Bo to, czy Angelina z kimś jest czy nie – nie ma żadnego znaczenia ani dla jej poczynań, ani dla decyzji tego, z którym ostatecznie stworzy parę.

Serio, nie wiem, czy dało się jeszcze bardziej spłycić tę opowieść.

Sami zadecydujcie, jakich wrażeń oczekujecie od filmu świątecznego. Mnie ten tytuł wprawił w dobry nastrój, ale musiałam co jakiś czas przypominać sobie: wyłącz myślenie. Kiedy niczego nie oczekujesz, na nic dobrego się nie nastawiasz, tylko po prostu chcesz w miarę przyjemnie spędzić wieczór – Święta z tobą mogą być jakimś wyborem. Nie najlepszym, nawet nie średnio dobrym, ale zawsze jakimś.

święta z tobą
plakat promujący film „Święta z tobą” reż. Gabriela Tagliavini/Netflix Polska

 

Tytuł w oryginale: Christmas With You

Reżyseria: Gabriela Tagliavini

Rok produkcji: 2022

Czas trwania: 1 godzina 29 minuty

 

 

 


podsumowanie

Ocena
4

Komentarz

Zupełnie nijaki film, smętni bohaterowie, płytka fabuła – tak podsumowałabym „Święta z tobą”. Jest schematycznie i nieciekawie, ale można wprawić się w dobry nastrój – a to już coś.
Klaudyna Maciąg
Klaudyna Maciąghttps://klaudynamaciag.pl
Za dnia copywriter, wieczorami - nałogowy gracz. Widywana albo z książką pod pachą, albo z padem w dłoni. Dużo czyta, jeszcze więcej tworzy i ogląda. Uzależnienie od popkultury, piłki nożnej i żużla zdiagnozowane już ze trzy dekady temu.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Zupełnie nijaki film, smętni bohaterowie, płytka fabuła – tak podsumowałabym „Święta z tobą”. Jest schematycznie i nieciekawie, ale można wprawić się w dobry nastrój – a to już coś.Jak z tym cudem zakochania? „Święta z tobą” – recenzja filmu