Podwójna dawka grozy w pięknej oprawie. „Kobieta w czerni. Rączka” – recenzja książki

-

Film Kobieta w czerni z 2012 roku, mimo mieszanych recenzji, stał się hitem znanym na całym świecie. Tym sposobem niemal każdy, komu wspominałem o nowym recenzowanym przeze mnie tytule, pytał: „To ten film z Harrym Potterem?”. Tak, to właśnie ta produkcja. Powieść jednak zasadniczo się od niej różni. Książka, której recenzję czytacie została też wzbogacona o jedną, dodatkową opowieść. Historię, która pod pewnymi względami jest nawet lepsza od kultowej Kobiety w czerni.

Zacznijmy od okładki. Pod zupełnie zwyczajną obwolutą kryje się oprawa nie tylko śliczna pod względem graficznym, ale także niezwykła w swojej teksturze. Czarno biała rycina z malutką sylwetką tytułowej kobiety nieco straszy, ale przede wszystkim wprowadza czytelnika w klimat pierwszej opowieści – klasycznej, gotyckiej opowieści o duchach. Nawet jeśli czytelnikom nie spodoba się treść, książka i tak stanie się ozdobą każdej biblioteczki! Wydaje się jednak, że większość miłośników literatury doceni tę kilkusetstronicową dawkę prozy Susan Hill.

Książka a film

Jak już wspomniałem, najbardziej znaną wersją Kobiety w czerni jest jej filmowa adaptacja z 2012 roku. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest on tylko luźno inspirowany opowieścią Susan Hill, a historia przedstawiona na ekranie znacząco różni się od powieściowej, między innymi tym, że wzbogacono ją o wiele dodatkowych wątków. W książce spotkania z tytułowym duchem ograniczają się tylko do kilku interakcji, widzeń i ukłuć strachu, a główny bohater próbuje tylko wykonać pracę zleconą mu przez szefa w Londynie. Porządkuje więc papiery w nawiedzonym domostwie, mimo narastającej atmosfery grozy. Trwa to do momentu, gdy w niemal załamuje się psychicznie i postanawia wrócić do swojego domu. Okazuje się jednak, że Kobieta w czerni o nim nie zapomniała…

Mordercza Rączka bez ciała

Rączka jest historią zupełnie inną niż jej słynniejsza siostra, a nawet lepszą. Poznajemy w niej antykwariusza Adama Snowa, który zajmuje się pozyskiwaniem cennych białych kruków, książek i manuskryptów, do kolekcji różnorodnych zleceniodawców. Jego życie zmienia się jednak, gdy w pewnym opuszczonym ogrodzie za rękę łapie go… widmowa, dziecięca rączka. Z początku jest ona niegroźna, bohater nawet tęskni za jej dotykiem. Z czasem jednak owa zaczyna wykazywać mordercze skłonności, próbując utopić Snowa przy każdej nadarzającej się okazji. Opowieść ta ma zgoła zupełnie inny klimat niż Kobieta w czerni, która jest typowo gotycką historią, osadzoną w dawnych czasach. W Rączce bohater korzysta z Internetu, przemieszcza się wynajętym samochodem, trudno nie zauważyć śladów współczesności. Tym bardziej przerażająca jest perspektywa widmowej ręki, która wykorzystuje każdą okazję, aby dopaść swoją ofiarę. W czasach, kiedy wszystko zostało wyjaśnione, nagle pojawia się coś obcego – prosty przepis na grozę, która przerazi nawet najodważniejszych czytelników.

Narracyjny kunszt Susan Hill

Susan Hill wypracowała wciągający czytelników styl prowadzenia narracji. Pierwszoosobowe ukazanie przeżyć bohaterów pozwala czytelnikom bardziej wczuć się w ich niepokojące perypetie, poznać myśli, a przez to również powoli się z nimi identyfikować. Kobieta w czerni to także ciekawy zabieg narracyjny, gdyż opowieść zaczyna się w momencie, gdy główny bohater jest już staruszkiem, który zostaje poproszony o opowieść o duchach. Zaczyna on więc opowiadać historię prawdziwą, którą sam przeżył, gdy był jeszcze młodym prawnikiem. Cały utwór jest więc formą rozbudowanej retrospekcji, co w tym przypadku świetnie się sprawdza. Opowieść ta trafnie ukazuje też klimat dawnej Anglii, w której głównymi środkami transportu były powozy i pociągi, a samochody stanowiły wyjątkowy widok na drogach. Rączka przenosi nas z kolei do współczesności, co pokazuje, że autorka równie dobrze czuje się tak w historycznych realiach, jak i dzisiejszej, otaczającej nas rzeczywistości.

Czy Kobieta w czerni straszy?

Od razu warto zaznaczyć, że obie opowieści, mimo niezaprzeczalnego klimatu grozy, nieco mało straszą. Finałowe sceny tych historii mrożą krew w żyłach, jednak pozostałe momenty nie wywołują większych emocji. Dlaczego? Wydaje się, że współcześnie mamy nieco mniejszą wrażliwość na takie opowieści. Wystawieni na setki makabrycznych historii Stephena Kinga, doświadczeni tysiącami krwawych horrorów uodporniliśmy się na nieco bardziej subtelną odmianę grozy. Koszmar tworzony przez Susan Hill taki jest – delikatny i pełen klasy. Właśnie dlatego Kobietę w czerni i Rączkę warto przeczytać, odnaleźć w nich niepokój wywoływany przez poczucie niemocy i duchy ukazywane z wyczuciem, a nie zalewającej czytelnika z każdej strony krwią i przemocą. Klasyczne ghost stories Susan Hill to powrót do dawnego, łagodnego horroru, który ma straszyć, a nie szokować czy brzydzić.

Podwójna dawka grozy w pięknej oprawie. „Kobieta w czerni. Rączka” – recenzja książki

 

Tytuł: Kobieta w czerni. Rączka

Autorka: Susan Hill

Liczba stron: 344

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Dwie klasyczne opowieści o duchach, jedna z nich jest bardzo dobrze znana miłośnikom kina za sprawą głośnego filmu z Danielem Radcliffem. Mimo niezaprzeczalnego klimatu grozy i lekkiego pióra autorki, obie historie trochę… mało straszą.
Piotr Tomczuk
Piotr Tomczuk
Futbolista amerykański, jeździec, bokser i podróżnik na część etatu. W wolnych chwilach czyta wszystko, co wpadnie mu w ręce, nadrabia klasyki światowego kina i spędza godziny na próbach poznania najlepszych historii, które stworzyła kultura popularna. Miłośnik wszystkiego, co amerykańskie - znany też jako the Polish Cowboy.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Dwie klasyczne opowieści o duchach, jedna z nich jest bardzo dobrze znana miłośnikom kina za sprawą głośnego filmu z Danielem Radcliffem. Mimo niezaprzeczalnego klimatu grozy i lekkiego pióra autorki, obie historie trochę… mało straszą. Podwójna dawka grozy w pięknej oprawie. „Kobieta w czerni. Rączka” – recenzja książki