Muzyka to sposób na przeżycie – wywiad z zespołem Ciabatta, cz. 1/3

-

„Ciabatta – jak taka bułeczka” – mówi o sobie pięć wesołych, młodych ludzi, którzy od czternastu lat tworzą zespół o nietuzinkowym podejściu do muzyki. Kiedy się ich słucha, niezależnie czy dźwięków, czy wypowiedzi, nie sposób się nie uśmiechać. Jacy są, jakie mają podejście do życia i muzyki i co planują?

Na początek poznajcie ich:

Muzyka to sposób na przeżycie – wywiad z zespołem Ciabatta, cz. 1/3

*rozmowa była przeprowadzona za pomocą komunikatora, co może wyjaśniać chaotyczność niektórych wypowiedzi.

 

Dzień dobry wszystkim! Bardzo się cieszę, że możemy dzisiaj trochę o Was porozmawiać.

Wisień: Dzień dobry. My tu się postaramy ładnie odpowiadać.

 

W takim razie zacznijmy od banału, bo na pewno bardzo często słyszycie to pytanie, ale muszę je zadać – jak to się zaczęło?

Bayba: Mama Micza kupiła bułkę.

Wisień: Od prawdziwej, męskiej miłości… do gitary. Micz już jedną miał, ja jeszcze nie, ale to już był jakiś impuls. A później – jak Bayba napisał. Mama Micza kupiła bułkę. To wszytko przez nią.

Maciej: Ja nazwę wymawiałem wtedy „beb”.

Ania: To było tak dawno temu, że Maciej nie wiedział wtedy, co to gitara i na wszystko mówił „beb”.

 

Z początku graliście w piwnicy?

Micz: Na początku graliśmy w lesie.

Wisień: Dokładnie tak – w lesie.

Ania: A później w pokoju u Wisienia, a później na strychu. Wykopać piwnicę pod domem było ciężko, a garażu nikt chyba nie miał.

Wisień: Nie bardzo wiedzieliśmy, gdzie się podziać i co z tym fantem zrobić, ponieważ nie było czegoś takiego jak YouTube i nie wiedzieliśmy, co się robi z zespołem.

Bayba: A ja doszedłem do Ciabatty w 2006 roku, we wrześniu. Miałem już gitarę basową oraz radio Unitra. Dzięki temu mogłem grać.

Micz: To ja dodam, jako ciekawostkę, że pierwsza rzeczą, jakiej nauczyłem się grać na gitarze, było 7 Nation Army autorstwa White Stripes. Nie miałem dostępu do oryginału piosenki, więc uczyłem się jej z amatorskiego filmu o jeżdżeniu na deskorolce. Film nosił tytuł Brudnobeje.

Muzyka to sposób na przeżycie – wywiad z zespołem Ciabatta, cz. 1/3
Fot. Bloch Photography / Marzena Bloch Fotografia

 

I wtedy odkryłeś swój talent? Nie tak łatwo nauczyć się grania ze słuchu.

Micz: Jakoś tak wyszło, ale nie twierdzę, że mam talent. 😀

Ania: Nie tak łatwo też znaleźć film pod takim tytułem.

Wisień: To nie talent, to ciężka praca. 😀

Micz: Wtedy wszyscy jeździli na desce.

Wisień: Tak, jeździliśmy na desce, graliśmy w Tibię, nie wiedzieliśmy, że gdzieś na świecie Maciej właśnie idzie do Pierwszej Komunii, a Ania była dla nas postacią abstrakcyjną.

Ania: Warto dodać, że to, o czym teraz tutaj mówimy, miało miejsce 14 lat temu. Ja wtedy pilnie uczyłam się grać na pianinie i myślałam, że będę aktorką, bo zdobyłam nagrodę w konkursie recytatorskim.

Maciej: Ja z kolei, obok Pierwszej Komunii, już miałem do czynienia z muzyką, ale tą klasyczną. Wtedy jeszcze umiałem czytać nuty i grałem na klarnecie.

Micz: A zespół powstał w ferie zimowe, warto dodać.

Ania: Warto, bo to, że nie potraciliście żadnych palców i nic wam nie odmroziło w tym lesie, to cud.

Wisień: I tak jakimś cudem udało nam się przetrwać. A zimy nie były wtedy łatwe.

 

Czyli był Micz, Wisień, potem doszedł Bayba. A jak znaleźliście Anię i Macieja?

Ania: Mnie Bayba zapytał na urodzinach naszej koleżanki, czy bym nie przyjechała na próbę do nich. Już wtedy miałam za sobą ciabattowy debiut piosenkarski, na pierwszym prawdziwym koncercie Ciabatty.

Wisień: Ania była „znajomą znajomego” i dała się przekonać Baybie na śpiewanie w zespole, bo obiecał jej bigos i rosół.

Ania: „Będzie fanie”, powiedział.

Maciej: Ja wtedy przyjechałem do Poznania, jeszcze bez okularów, a na pierwszej próbie już je miałem.

Wisień: Macieja znaleźliśmy w internecie, między śmiesznymi kotami.

Ania: Bayba go znalazł.

Bayba: Muszę przyznać że tak było, oprócz tego, że było inaczej. 😀

Wisień: Generalnie Bayba jest naszym wyszukiwaczem członków.

Maciej: Bayba chyba wszystkich znalazł.

Ania: Oprócz Bayby, którego znalazł chyba Micz i Wisień.

Muzyka to sposób na przeżycie – wywiad z zespołem Ciabatta, cz. 1/3

 

Czy z początku wiedzieliście, że to nie będzie tylko hobby, a granie po lasach przekształci się w całkiem poważną karierę muzyczną?

Maciej: Tak.

Micz: Poważną. 😀

Maciej: Czy już możemy zrezygnować z pracy?

Wisień: To, że coś się robi hobbystycznie, nie znaczy, że nie można tego robić dobrze.

Ania: A tak serio, to jak się ma 17 lat i koledzy mają zespół, to myślisz, że za 2 lata będą gwiazdami rocka. 😀 A jak jeszcze zapraszają cię na próbę i robicie razem piosenkę, to już zastanawiasz się, co będzie, jak powiesz rodzicom, że nie idziesz na studia.

 

Jakie mieliście wyobrażenia o branży muzycznej na początku swojej drogi?

Micz: Pewnie trochę inne niż teraz i podkoloryzowane filmami.

Wisień: Wyidealizowane. Chyba wydawało się nam, że wystarczy wysłać demo, żeby ktoś cię zauważył. Taki amerykański sen nam się marzył. Przynajmniej mnie. Z czasem się mądrzeje, nabiera dystansu i jest łatwiej robić pewne rzeczy.

Maciej: Ja większych wyobrażeń o branży nie miałem, ale pamiętam, jak patrzyłem na półkę z płytami, mając nadzieję, że kiedyś położę tam swoją.

 

Jak ciężko było dojść do momentu, w którym jesteście teraz?

Ania: Najciężej było się nie rozpaść. I nie chodzi mi o rozpasanie, tylko rozejście w inne strony.

Maciej: Trudno chyba określić, jak było ciężko, bo droga nadal trwa i to, co gramy i tworzymy, to są efekty naszej wspólnej, ciężkiej pracy.

Micz: A mi się wydaje, że nam wcale nie jest tak łatwo się rozpaść, ale może coś ominąłem.

Wisień: Oj. Wydaje mi się, że powinniśmy się rozpaść już kilka razy, ale jakoś nam nie wyszło. To są setki prób, nagrań, dziwnych wyjazdów, zderzeń z rzeczywistością. I tak, jak Maciej napisał, to cały czas trwa i ma swoje odzwierciedlenie w muzyce, nawet, jak gramy mniej koncertów. To, że wytrzymaliśmy ze sobą tyle czasu, to chyba najlepszy dowód na to, że nie chodzi w tym tylko o muzykę.

Ania: Sama nauka, szlifowanie warsztatu, tworzenie piosenek, nauka tego, co przyjmować do siebie, a co ignorować, na każdym etapie jest przez nas inaczej oceniane i klasyfikowane. To, co jest ciężkie dzisiaj, było łatwiejsze wcześniej – i odwrotnie. Czy było ciężko – nie wiem. Było po prostu spoko.

Bayba: Ja, tak jak Micz, nie miałem wrażenia rozpadania.

Ania: Nikt nie miał, chodziło mi tylko o to, że najtrudniej po prostu, tak generalnie, się nie rozpaść. Zobaczcie, ile zespołów, które z nami zaczynały, jeszcze dzisiaj istnieje?

Wisień: Myślę, że teraz chcielibyśmy się rozpaść fizycznie, po ciężkiej trasie koncertowej.

Muzyka to sposób na przeżycie – wywiad z zespołem Ciabatta, cz. 1/3
Fot. Bloch Photography / Marzena Bloch Fotografia

 

Przyjaźń jest bardzo ważną częścią waszej grupy?

Ania: Absolutnie tak.

Wisień: Najważniejszą.

Maciej i Micz: Tak.

 

Są takie dni, że macie siebie dość? Jak sobie z tym radzicie?

Ania: Ja mam najbardziej dość Wisienia.1

Wisień: Są takie dni, że ciężko dogadać się z wokalistką.1

Ania: Chyba w takich długofalowych znajomościach po prostu jest nam łatwiej dać sobie po tak zwanym „razie” i się nie obrazić.

Wisień: Wiadomo, że gdzieś tam jakieś spiny zawsze mają miejsce, ale obecnie są już raczej wynikiem tego, że mamy do siebie tak duże zaufanie, że nie boimy się sobie wytknąć pewnych rzeczy. Jak kogoś opierniczam, to tylko dlatego, że go bardzo kocham. <3

Ania: Czy ktoś tego chce, czy nie chce, takie mówienie niektórych rzeczy wprost, po prostu oczyszcza atmosferę.

Muzyka to sposób na przeżycie – wywiad z zespołem Ciabatta, cz. 1/3

 

CZĘŚĆ DRUGA WYWIADU
CZĘŚĆ TRZECIA WYWIADU
Więcej informacji o zespole Ciabatta:

Kontakt: ciabattaband@gmail.com


Przypisy:
1Ania i Wisień pobrali się w 2016 roku.

 

Zdjęcia w wywiadzie zostały użyte za zgodą autorów.

Adrianna Dworzyńska
Adrianna Dworzyńska
Geek i fanatyczka popkulturalna. Fascynatka astrofizyki, miłośniczka wszystkiego, co azjatyckie, a także była tumblreciara. Członkini wielkiej trójki fandomów. Ceni magię ponad efektami, dlatego kocha Doctora Who i Merlina nad życie. Dyrektor ds. Memologii 2.0, śmieszek 24/7, ale przede wszystkim stuprocentowy hobbit - lubi święty spokój, jedzenie i spanie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu