Gdy jedna gra się kończy, kolejna – zaczyna. „Kakegurui” – recenzja mang 6–7

-

Pokonanie Kaede nie zakończyło show rozpoczętego w czwartym tomie. I chociaż nikt znowu nie śpiewa, gra trwa – po tym, jak na scenie objawiła się Kirari Momobami, mogliśmy spodziewać się hazardowego odpowiednika fajerwerków. W końcu wszystko wskazywało na to, że starcie między Yumeko a przewodniczącą musi nadejść. W Akademii Hyakkao, szkole, w której wartość ucznia ustala się w odniesieniu do jego szczęścia w hazardzie, a na szali można postawić własne życie. Więc…?
Wieża pełna cykorów

Fajerwerków nie uraczymy. A przynajmniej nie takich, jakich można by się spodziewać po dotychczasowej historii oraz spotkaniu na Yumeko i Kirari. Rozmowa obu tych istotnych dla fabuły bohaterek jest uprzejma, pełna wyrazów podziwu i zupełnie pozbawiona wyzwań do kolejnych wielce wymyślnych oraz zaskakująco niegrywalnych gier w komiksie, dla których są przecież one centralne. Ostatecznie rękawicę Jamabi rzuca sekretarka Momobami, genialna Sayaka Igarashi, darząca przewodniczącą samorządu wyjątkowo silnym uczuciem. Dziewczyna nie może zdzierżyć myśli, że burzycielka spokoju oraz pozycji jej ukochanej szefowej Kirari nie zostanie ukarana. Dlatego staje w szranki z Yumeko, chociaż sama hazardu nie lubi. Pragnienie ratowania Momobami oraz zyskania w jej oczach okazały się równie silne. Obecna przy wyzwaniu przewodnicząca przyjmuje na siebie rolę krupierki i prowadzi obie graczki na specyficzną planszę – do pełnej logicznych pułapek wieży, wzniesionej specjalnie przez Kirari. Stawką jest to, co najważniejsze dla Sayaki (znajomość z Momobami) i Yumeko (hazard). Wynik tego starcia, o czym nie mogły wiedzieć przystępując do gry, zaważy na dalszych losach Samorządu Akademii Hyakkao… i nie tylko jego.

Przeciwnicy rosną jak grzyby po deszczu?

Spotkanie Jabami i Momobami doprowadziło jednak do pewnego kryzysu: otóż, jeśli obie dziewczyny natychmiast nie rozpoczęły boju na śmierć i życie w kolejnej fikuśnej grze hazardowej, nawet jeśli miałoby się to skończyć remisem albo zawieszeniem, to powstała spora fabularna luka. Coś w końcu w komiksie dziać się musi, a skoro głównym motywem napędzającym wydarzenia są następne starcia z coraz przebieglejszymi przeciwnikami – którzy, jeśli patrząc na Samorząd, właściwie prawie się skończyli – należało wprowadzić nowych. Homura Kawamoto i Toru Naomura już nam nieśmiało zresztą zasygnalizowali, że przygotowują podobne rozwiązanie, jednak dopiero w siódmym tomie realizują swój plan, dodając do puli uczniów Akademii Hyakkao dziesięć kolejnych postaci, w dość specyficzny sposób związanych z Momobami. Tym samym czeka nas przynajmniej jeszcze tyle kolejnych pojedynków o, ponownie, niezwykle wysokie stawki. To niezbyt zgrabne zagranie na tak wczesnym etapie historii. Tak naprawdę wprowadzenie wszystkich na raz sprawia, że nie dość, że ich nie zapamiętamy, to są nam kompletnie obojętni.

A są przecież i inni – gdzieś w tle rozgrywają się, ciągle dość nieśmiało, wątki drugoplanowych postaci – Saotome oraz Sumeragi – bohaterek, które chyba najbardziej zmieniły się od swoich pierwszych występów. Na dodatek – na lepsze. Wydaje się, że Yumeko może cały czas liczyć na nie obie, a my – na obecność wiernego narratora oraz może jednak adoratora protagonistki, Suzuiego.

Co tu się, to ja nawet nie

W jednej z pierwszych recenzji Kakegurui duetu Kawamoto i Naomury wspominałam o tym, że seria delikatnie skręca w kierunku krytyki kapitalizmu oraz japońskiej niechęci do gier hazardowych. W przypadku tych ostatnich cały wydźwięk mangi nabiera zresztą szczególnego znaczenia, ponieważ są one w większości nielegalne, z wyłączeniem naprawdę wąskiej ich grupy, jak na przykład wyścigów. Odstępstwem od tej reguły stanowi pachinko, nieuważane z jakichś powodów za jedną z tego typu rozrywek i jeśli wierzyć doniesieniom, często kontrolowane w takim bądź innym stopniu przez yakuzę. Pod względem restrykcji nakładanych zatem na gry hazardowe naprawdę jest co komentować. I rzeczywiście w tym kontekście pierwsze tomy zapowiadały ciekawą serię, rozrywkową, owszem, ale z pewnym pazurem zaangażowania oraz krytyki zastanej rzeczywistości Mogło być naprawdę ciekawie.

Ostatecznie jednak Kakegurui zahacza o ocenę status quo tylko i wyłącznie w pierwszych dwóch tomach. Dość szybko i wyraźnie scenarzysta i rysownik porzucają jednak tę drogę, wybierając łatwiejszą trasę do serc czytelników, stawiając na sensacyjność, niemożliwe gry oraz orgazmiczne przeżywanie tytułowego szału. Kadry wypełniły rozchylone, mięsiste usta, jakby wyjęte bezpośrednio z mang hentai, biusty bohaterek to rosnące, to malejące, majtki wyzierające spod nagle przykrótkich spódniczek, a nawet chwytanie się za pierś w chwili ekscytacji rozgrywką czy wykrzykiwanie, jak to jedna z postaci zaraz dojdzie. W siódmym tomie tych ostatnich uświadczymy sporo, między innymi dzięki powrotowi Ikishimy.

Czy to źle? Generalnie nie, jeśli od samego początku autorzy wyraźnie zaznaczają, że będą tworzyć komiks z gatunku tak zwanego ecchi, czyli jeszcze nie pornograficzny, ale zdecydowanie nieprzyzwoity. W przypadku Kakegurui tak jednak nie było. Niestety, większość hazardowego szału kanalizuje się w erotycznych scenach, a same gry i ich prawdopodobieństwo zostały odsunięte na dalszy plan. I to, akurat, nie przemawia zbytnio na korzyść mangi.

Bądźcie ostrzeżeni

Sięgając zatem po tę konkretną mangę warto pamiętać, że dzieją się w niej rzeczy zaskakujące, niekoniecznie jednak związane z samymi coraz to wymyślniejszymi grami, hazardowymi podstępami czy politycznymi układankami, realizowanymi w skali mikro na terenie zaledwie jednej szkoły, która z placówką edukacyjną, z każdym kolejnym rozdziałem, ma coraz mniej wspólnego (i z rzeczywistością też, ale to akurat tego typu manga, po jakiej spodziewamy się takiego obrotu spraw). Wciąż również manga pozostaje nierówna, część wątków jest po prostu nudnawa, a w części Kawamoto i Naomura skutecznie zarzucają przynętę. Pozostaje mieć nadzieję, że z czasem autorzy złapią jakiś lepszy rytm.

Pozostałe recenzje tej serii:

Gdy jedna gra się kończy, kolejna – zaczyna. „Kakegurui” – recenzja mang 6–7

 

Tytuł: Kakegurui. Szał hazardu

Autor: Homura Kawamoto, Tōru Naomura

Wydawnictwo: Waneko

ISBN: 978-83-8096-717-5

podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

Kolejne hazardowe starcia w „Kakegurui” są coraz dziwniejsze i bardziej nieprawdopodobne, żadne również nie jest rozgrywane przeciw Momobami. Jaka przyszłość czeka Akademię Hyakkao, gdy w jej murach znajduje się burząca porządek nierówności Jabami? Być może przyszedł czas na bardziej bezpośrednio przeprowadzoną rewolucję – taką w duchu rzeczonej edukacyjnej placówki.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Kolejne hazardowe starcia w „Kakegurui” są coraz dziwniejsze i bardziej nieprawdopodobne, żadne również nie jest rozgrywane przeciw Momobami. Jaka przyszłość czeka Akademię Hyakkao, gdy w jej murach znajduje się burząca porządek nierówności Jabami? Być może przyszedł czas na bardziej bezpośrednio przeprowadzoną rewolucję – taką w duchu rzeczonej edukacyjnej placówki.Gdy jedna gra się kończy, kolejna – zaczyna. „Kakegurui” – recenzja mang 6–7