Wciąż można się wahać. „Freyja. Fałszywy książę” – recenzja mangi, tomy 9-10

-

Za przekazanie egzemplarzy recenzenckich mang Freyja. Fałszywy książę, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Waneko.

Książę Edward/Freyja po raz kolejny znalazł się w samym środku kolejnej politycznej i militarnej zawieruchy, mogącej potencjalnie doprowadzić do ostatecznego upadku królestwa Aschy oraz utraty strategicznego sojusznika w nadciągającej walce z Tyru z Sigurdem. Czy dla niewolonych przez królestwo z imperialnymi zakusami nie ma ani chwili wytchnienia?

Światło nadziei nie gaśnie

Po zamordowaniu króla Djehuta, posłannictwu z Tyru, królowej, jej dzieciom oraz królowej-matce udało się zbiec z pałacu do jedynego możliwego schronienia: do Skalistego Pałacu, formacji ukształtowanej z ruin oraz piasku, jaka 15 lat temu stała się domem dla prześladowanych przez okupantów tancerzy-wojowników. Tych samych, których uratowała królewska seniorka przed masowym morderstwem na rozkaz ówczesnego cesarza Sigurdu. Tam bohaterom uda się złapać chwilę oddechu, zanim ruszą przeciw militarnym siłom nieco zbyt ambitnego namiestnika Aschy. To również w tych ruinach Freyja, tym razem nieudająca księcia, spotka Di – tajemniczego i zdecydowanie nieco zbyt nią zainteresowanego mężczyznę, którego poznała na statku. Jego obecność zapowiada jedno: wyzwania, jakiemu będą musiały sprostać wojska pod wodzą Maryam, królowej-matki, okażą sie znacznie, znacznie większe niż wszyscy się spodziewają.

Quo vadis, historio?

Dotychczasowe tomy Freyji. Fałszywego księcia sugerowały, że Keiko Ishihara z całych sił próbuje opowiedzieć nam historię na wskroś polityczną oraz militarną – w końcu protagoniści walczą, niczym Dawid z Goliatem, o przetrwanie ich niewielkiego królestwa i uniknięcie bycia włączonym w granice wrogiego cesarstwa. Szło jej to co najwyżej średnio, autorka dużą większą uwagę poświęcała relacjom interpersonalnym niż, no cóż, porządnemu rozpisaniu międzynarodowego konfliktu, taktyki czy dyplomacji. W dziewiątym i dziesiątym tomie nieco się to zmienia – głównie dzięki wprowadzeniu Maryam, uroczej, starszej, emerytowanej władczyni z niesamowitym wręcz zmysłem strategicznym. To za jej pośrednictwem czytamy wreszcie coś bardziej substancjalnego w kwestii wojskowości i, rzeczywiście, rozgrywające się w tych tomach bitwy oraz polityczne posunięcia są o wiele mniej naiwne niż wcześniej.

Te dwa tomy Freyji pokazują także kolejną silną, a także inspirującą protagonistkę – powoli, scena po scenie odkrywamy, jaką osobą jest królowa-matka, oraz co tak naprawdę potrafi. To, że przejęła przywództwo nad rebelią, to nie przypadek – już wcześniej zapisała się w historii kraju dzięki swoim zdolnościom oraz gotowości do wzięcia odpowiedzialności za poddanych. Aż szkoda, że tom dziesiąty kończy ten rozdział opowieści o zmuszonej do odgrywania księcia Freyji – nawet jeśli samo zakończenie pozostawia nam nadzieję na to, że jeszcze ją zobaczymy.

Ishihara nie porzuciła jednak rozwoju dotychczasowych interpersonalnych wątków, zwłaszcza tych dotyczących formującego się wokół protagonistki haremu. Alexis, Julius i Dimitri to wciąż ważne postacie w tej sieci znajomości, każdy z nich darzy główną bohaterkę uczuciem o różnej intensywności (czego ona zupełnie nie dostrzega, ponieważ nadal – jak sama mówi – jest dzieckiem). Gdybyśmy mieli do czynienia nie z mangą, a grą otome, moglibyśmy dopisać prawdopodobne scenariusze tego, w jaki sposób potoczyłyby się losy i protagonistki, i królestwa, zależnie od romantycznego wyboru bądź podążenia własną ścieżką. Każdy z tych scenariuszy pociąga za sobą różne konsekwencje, nie wszystkie pozytywne – problem w tym, że na tym etapie opowieści trudno powiedzieć, gdzie dokładnie zmierza Ishihara. Innymi słowy: czy wygra romansowa czy polityczna strona tej historii? A może początkowe skojarzenia Freyji z Joanną d’Arc oraz ciągła niewinność bohaterki powinny nam powiedzieć, w jaką dokładnie stronę rozwinie się ta manga? Jaki los czeka na końcu fałszywego księcia?

No w końcu!

Dziewiąty i dziesiąty tom Freyji. Fałszywego księcia w końcu pokazują nam coś bardziej konkretnego, jeśli chodzi o kwestie polityczne czy wojskowe, nie tyle spychając na dalszy plan wątki romansowe, co znajdując równowagę pomiędzy oboma. To zdecydowanie dobry rozwój tej opowieści – pytanie tylko, dokąd dokładnie zmierza? Co szykuje dla nas mangaka w kolejnych częściach?

Pozostałe recenzje tej serii:

Freyja

 

Tytuł: Freyja. Fałszywy książę

Autor: Keiko Ishihara

Gatunek: akcja, dramat, fantasy, romans, shoujo

Wydawnictwo: Waneko

 

podsumowanie

Ocena
7.5

Komentarz

Dziewiąty i dziesiąty tom opowieści o wieśniaczce zmuszonej do przyjęcia roli księcia i poprowadzenia Tyru do zwycięstwa przeciw agresywnemu sąsiadowi w końcu zaczyna przypominać historię polityczną. „Dzieją się rzeczy”, ale dokąd prowadzą – wciąż nie wiemy.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Dziewiąty i dziesiąty tom opowieści o wieśniaczce zmuszonej do przyjęcia roli księcia i poprowadzenia Tyru do zwycięstwa przeciw agresywnemu sąsiadowi w końcu zaczyna przypominać historię polityczną. „Dzieją się rzeczy”, ale dokąd prowadzą – wciąż nie wiemy.Wciąż można się wahać. „Freyja. Fałszywy książę” – recenzja mangi, tomy 9-10