Zdesperowani ocaleni. „Desperacja” – recenzja książki

-

Stephen King to bez wątpienia król horrorów. Jednak moje doświadczenia z jego twórczością można porównać do sinusoidy. Nieraz zachwycał swoimi historiami, a czasem zdarzały się momenty, kiedy czułam ogromne rozczarowanie. Na Desperację wpadłam przypadkiem, przy okazji premiery jej nowej odsłony od Wydawnictwa Albatros. Choć nie jest to najnowszy twór mistrza literatury grozy, jakoś umknął wśród dziesiątek innych pozycji tego autora. Przyszła zatem pora i na mnie, aby wyruszyć do tytułowego miasteczka i przekonać się czy zło, które się w nim czai sprawi, iż poczuję gęsią skórkę.
 Nowa odsłona

Desperacja zadebiutowała na księgarnianych półkach w 1996 roku. Jest pewnym uzupełnieniem Regulatorów. W podobnym czasie Stephen King wypuścił również Zieloną Milę. To były lata, gdy spod pióra mistrza wychodziły mroczne i obszerne publikacje, które zachwycały czytelników na całym świecie. Jak wspomniałam na początku, recenzowany tytuł umknął mojej uwadze. O jego istnieniu dowiedziałam się dopiero wtedy, gdy zobaczyłam go w najnowszych grudniowych premierach Wydawnictwa Albatros. Co ciekawe, to nie jest również debiut Desperacji na polskim rynku. Samej trudno mi wytłumaczyć i zrozumieć jak to się stało, iż ominęła mnie ta pozycja.

Seria niefortunnych zdarzeń

Tytułowa Desperacja to górnicze miasteczko w stanie Nevada, w którym dzieje się główna akcja. Już po samej nazwie tego miejsca spodziewać się można czegoś nietypowego i raczej mało optymistycznego. Historię rozpoczynamy z młodym małżeństwem, Mery i Peterem, podczas ich podróży samochodem do Nowego Jorku. Wyprawę przerywa im osobliwy policjant o niestandardowych gabarytach i dziwnym zachowaniu. Przez zupełny przypadek funkcjonariusz znajduje w bagażniku bohaterów pakunek z nielegalnymi substancjami i postanawia ich aresztować.

Gdy cała trójka dociera do miasteczka, sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. W policyjnych celach znajduje się więcej osób, które, ku swojemu nieszczęściu, również „podpadły” funkcjonariuszowi. Wszystkich więźniów poznajemy wraz z rozwijająca się akcją – dowiadujemy się, w jaki sposób trafili w ręce szaleńca, jak również co działo się z nimi, zanim znaleźli się w Desperacji. Odnosiłam wrażenie, że liczba retrospekcji wplecionych do fabuły była za duża. Warto było poznać historię Davida – nawróconego chłopca, który po wypadku przyjaciela doznał objawiania, ale wciąż myślę, iż powieść została wypchana różnymi innymi, nic nieznaczącymi wątkami, przynajmniej dla mnie.

Zespół zdesperowanych

W Desperacji autor prowadzi narrację z kilku punktów widzenia. W ten sposób czytelnik ma możliwość przyjrzeć się różnym sytuacjom z innych stron. Każdy z bohaterów został przez Kinga fantastycznie wykreowany. Wszyscy są wyraziści i wyjątkowo barwni oraz charyzmatyczni. Wraz z postępującą akcją widać to jeszcze bardziej – uwypuklają się ich mocne i słabe cechy. Zestawiono w jednym „teamie”, prześmiewczo nazwanym Stowarzyszeniem Przeżycia Colliego Entragiana, głęboko wierzącego chłopca z pisarzem, który nie stronił od używek i hulaszczego trybu życia, jak również tajemniczym weterynarzem „co dziwnym trafem bardzo dużo wie”. Pojawiają się także rodzice Davida, nie do końca ufający przedziwnemu nawróceniu syna. Ciężko wskazać mi ulubioną postać, tą która skradłaby moje czytelnicze serce, bowiem każda z osobna okazała się istotnym elementem historii.

Brutalnie

Desperacja to horror z krwi i kości. Nie brakuje w nim brutalności, a sam King udowodnił nam, że nie bez powodu nazywają go „królem literatury grozy”. Sposób, w jaki buduje napięcie, nie pozwala na oderwanie się od lektury. Oczywiście pomijając wspomniane retrospekcje, które lekko mnie nużyły. Gdyby tak wyciąć kilka zbędnych akapitów, książka nie tylko byłby lżejsza o parę stron, ale i nie odciągała uwagi od głównego wątku. Niemniej Desperacja nie okazała się straszna, lecz wyjątkowo krwawa i pełna grozy.

Boże dziecko

Nie do końca przekonał mnie motyw samego dwunastoletniego Davida – chłopca, który ku zdziwieniu innych czuje więź z Bogiem. Choć w walce z siłą niepokojącą Desperację ma to okazać się jego potężnym atutem, czynienie z niego „niebiańskiego” dziecka, potrafiącego chociażby rozmnożyć jedzenie jak Jezus, nie przemówiło do mnie zupełnie.

Destrukcja

King w powieści na swój sposób komentuje jednak ważny problem związany z niszczycielskim działaniem człowieka na Ziemię. Piętnując ludzką zachłanność i żądzę pieniądza pokazuje, iż takie destrukcyjne posunięcia mogą doprowadzić do poważnej katastrofy. Wykorzystywanie taniej siły roboczej oraz nieposzanowanie natury to jedne z kilku „grzechów” człowieka, które prędzej czy później przyniosą konsekwencje.

Na koniec

Desperacja okazała się dla mnie bardzo ciekawą lekturą, choć przyznaję, delikatnie przeciągającą się. Ta pozycja z pewnością spodoba się większości fanów Kinga, ponieważ autor prowadzi narrację i buduje napięcie w charakterystyczny dla siebie sposób. Czytając książkę, nie ma się wątpliwości, kto napisał ten horror. Nie brakuje tu charyzmatycznych postaci, interesującej historii, nadprzyrodzonych sił i przede wszystkim: krwi, hektolitrów krwi.

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy

Zdesperowani ocaleni. „Desperacja” – recenzja książki

Zdesperowani ocaleni. „Desperacja” – recenzja książki

Tytuł: Desperacja

Autorka: Stephen King

Liczba stron: 544

Wydawnictwo: Albatros

ISBN: 9788382157246

Więcej informacji TUTAJ

podsumowanie

Ocena
7.5

Komentarz

„Desperacja” z pewnością spodoba się z większości fanów Kinga, ponieważ autor prowadzi narrację i buduje napięcie w charakterystyczny dla siebie sposób.
Natalia Jóźwiak Kłysz
Natalia Jóźwiak Kłysz
Zabiegana artystka, stale poszukująca nowych wyzwań. Lubi spędzać wolny czas przy grach komputerowych, jak również pochylić się czasem nad planszą. Próbuje robić ładne zdjęcia. Matka Smoków, a raczej jednego, który jest jeżem.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Desperacja” z pewnością spodoba się z większości fanów Kinga, ponieważ autor prowadzi narrację i buduje napięcie w charakterystyczny dla siebie sposób.Zdesperowani ocaleni. „Desperacja” – recenzja książki