A może by tak otworzyć własną księgarnię? „Witajcie w księgarni Hyunam-dong” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Witajcie w księgarni Hyunam-dong, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Albatros.

Literatura typu cozy powróciła do łask czytelników kilka lat temu i wygląda na to, że na polskim rynku czuje się coraz lepiej. Obok cozy fantasy oraz cozy mystery na półkach znajdziemy też powieści obyczajowe, które przynoszą ukojenie i rozgrzewają serca. Ta ostatnia kategoria jest reprezentowana szczególnie licznie przez teksty koreańskie.

Witajcie w księgarni Hyunam-dong to reprezentant właśnie tego nurtu. Historia skupia się na blisko czterdziestoletniej Yeong-ju, właścicielce tytułowej niezależnej księgarenki. W jej lokalu można nie tylko zaopatrzyć się w nowe woluminy, ale także usiąść, napić się kawy czy podyskutować o literaturze. Rynek książki w Korei Południowej jest jednak kapryśny, niewiele osób sięga po literaturę, a większość obrotu zdają się generować wielkie sieciówki… Czy mimo wszystko Hyunam-dong ma szansę się przyjąć?

Cieplutko, o życiu

Witajcie w księgarni Hyunam-dong to przede wszystkim historia o ludziach: założycielce księgarni, pracującym tam bariście, właścicielce zaprzyjaźnionej palarni ziaren, pewnym pisarzu czy wybranych czytelnikach. Początkowo sądziłam, że książka okaże się zbiorem opowiadań, których akcja rozgrywa się w jednym miejscu, ale moje założenia okazały się błędne. Owszem, niektóre rozdziały skupiają się bardziej na bohaterach drugoplanowych, ale nie nazwałabym ich opowiadaniami. Główny wątek pozostaje skupiony na Yeong-ju i jej sklepiku. Czytelnik ma możliwość zajrzeć za kulisy księgarskiego biznesu i wraz z protagonistką poznaje wady i zalety prowadzenia tego typu działalności. Oczywiście całość utrzymana jest w pozytywnym tonie, dzięki czemu lektura mijała mi z uśmiechem na twarzy.

W Witajcie w księgarni Hyunam-dong nie brakuje też kwestii wartych dyskusji czy zastanowienia. Poprzez wypowiedzi swoich bohaterów autorka porusza choćby tematy skupienia społeczeństwa na pracy zawodowej, pośpiesznego czy niedbałego wydawania książek albo „kompetetywnego” podejścia do czytania. Nie miałam wrażenia, że Hwang Bo-reum próbuje przekonać mnie do swoich racji, ale jednocześnie nie potrafiłam zgodzić się z niektórymi poglądami postaci. Czy to problem? Nie powiedziałabym.

Bohaterowie Witajcie w księgarni Hyunam-dong dają się polubić, łatwo im kibicować (szczególnie Yeong-ju, która wydaje się przesympatyczną osóbką). Mierzą się z całkiem życiowymi problemami: nieszczęśliwymi małżeństwami, presją ze strony rodziców czy otoczenia, niepewnością względem wymarzonej drogi życiowej czy niezadowoleniem z pracy. Myślę, że wielu czytelników odnajdzie cząstkę siebie w choćby jednej z głównych postaci. Mam wprawdzie wrażenie, że osoby inne niż Yeong-ju i jej barista Min-jun potraktowano nieco po macoszemu, nadając im pojedynczą cechę charakterystyczną (czy też: jeden problem charakterystyczny?), ale jestem w stanie przymknąć na to oko. Być może to zabieg celowy, mający ułatwić czytelnikom odróżnianie postaci od siebie.

Drobny zgrzyt na niemalże idealnej powierzchni Witajcie w księgarni Hyunam-dong pozostawiają dwie rzeczy: rysujący się w pewnym momencie wątek romantyczny oraz dialogi, szczególnie w początkowych rozdziałach. Te wydały mi się bardzo sztywne i formalne, momentami wręcz nienaturalnie. Im dalej w lekturę, tym mniej raził mnie sposób ich zapisu. Jeśli zaś chodzi o wątek romantyczny, nie jest on nachalny, rozwija się raczej powoli, ale towarzyszyło mi wrażenie, że gdyby autorka do pewnego momentu tu i ówdzie nie pisała mi, że konkretny bohater czuje się „inaczej” na widok pewnej pani, raczej nie miałabym podstaw, by domyślić się targających nim emocji. Nie czułam między tą dwójką tego rodzaju chemii. Jednocześnie wiem, że koreańskie romanse – przynajmniej te ukazywane w k-dramach – są zwykle bardzo powolne i subtelne, do tego stopnia, że widzowie jak na szpilkach czekają, aż bohaterowie wezmą się za ręce, o pocałunkach czy obejmowaniu nawet nie mówiąc. Można to lubić, można nie przepadać – ja zwykle nie mam z tym problemu, ale w tej powieści nieco mnie ten wątek uwierał.

Wszystko dobre, co się dobrze kończy

Zabierając się za lekturę Witajcie w księgarni Hyunam-dong, wierzyłam, że będzie to książka z kategorii „okej”: ani bardzo dobra, ani bardzo zła. Tymczasem naprawdę przepadłam w tej opowieści, z zainteresowaniem przewracałam kartki i zastanawiałam się, co jeszcze wymyśli Yeong-ju, by uatrakcyjnić swoją księgarnię w oczach klientów, jaką jeszcze myśl autorka mi przekaże, oraz jakiego zwieńczenia doczekają się wątki innych bohaterów. Pamiętajcie, że to reprezentant kategorii cozy: nie będzie tu wielkich dramatów czy łzawych scen. Przy tej powieści macie się odprężyć, poczuć jak otuleni cieplutkim kocykiem. Mnie ta lektura sprawiła moc frajdy, a po jej zakończeniu zakiełkowała we mnie myśl: A może by tak otworzyć własną księgarnię? 😊

A może by tak otworzyć własną księgarnię? „Witajcie w księgarni Hyunam-dong” – recenzja książkiTytuł: Witajcie w księgarni Hyunam-dong

Autorka: Hwang Bo-reum

Tłumaczenie: Dominika Chybowska-Jang

Liczba stron: 416

Wydawnictwo: Albatros

ISBN: 9788367759557

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Ciepła, wciągająca opowieść o problemach i (głównie) radościach związanych z prowadzeniem małej niezależnej księgarni.
Klaudia Ciurka
Klaudia Ciurkahttps://moje-czytadla.blogspot.com/
Książkoholiczka stawiająca pierwsze kroki w świecie gier wideo i planszówek. Seriale ogląda rzadko, ale od anime nie stroni. Kociara i herbatoholiczka z wyboru, okularnica z konieczności.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Ciepła, wciągająca opowieść o problemach i (głównie) radościach związanych z prowadzeniem małej niezależnej księgarni.A może by tak otworzyć własną księgarnię? „Witajcie w księgarni Hyunam-dong” – recenzja książki