Oda do wolności. „Zatoka Francuza” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Zatoka Francuza, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Albatros.

Czy, oglądając Piratów z Karaibów, zastanawialiście się, jak potoczyłyby się losy Elizabeth Swann, gdyby uległa urokowi nieokrzesanego Jacka Sparrowa? Na pewno wyszedłby z tego niezły harlequin1, i to z porządnym wątkiem awanturniczym. W życiu pirata niebezpieczeństwa czają się na każdym kroku. Morze bywa kapryśne, warunki niesprzyjające… ale czy odrobina dyskomfortu nie jest warta tego poczucia wolności? Podobne rozmyślania snuje bohaterka powieści Zatoka Francuza autorstwa Daphne du Maurier.

Lady Dona Saint Columb ma wszystko, poza satysfakcjonującym życiem, którego – jak się okazuje – nie można kupić za żadne pieniądze. Będąc żoną brytyjskiego baroneta, matką dwójki dzieci i postacią podziwianą na salonach, słania się ze znużenia. Wreszcie podejmuje decyzję, aby wyrwać się z dworskiej rutyny i zaszyć w nadmorskiej posiadłości męża. Navron w odległej Kornwalii kusi spokojem, malowniczymi krajobrazami i perspektywą upragnionej wolności.

W Donie ożywają marzenia o awanturniczym życiu, którego z uporem odmawia się kobietom. Taką egzystencję wiedzie Francuz – budzący grozę pirat, ukrywający się na terenie posiadłości Saint Columbów.  Między tym dwojgiem rodzi się więź, która szybko ewoluuje w płomienne uczucie. Ale czy dama z wyższych sfer może być kobietą dla korsarza? Wkrótce jej ukochany znajdzie się w niebezpieczeństwie, a Dona stanie przed najtrudniejszą decyzją – czy zaryzykuje uratę wszystkiego, aby zaznać upragnionego szczęścia?

Z innej beczki

Zatoka Francuza to szósta powieść Daphne du Maurier, opublikowana przez Wydawnictwo Albatros w Serii Butikowej (tak, tak – okładka to, jak zwykle, małe dzieło sztuki!). Autorka znana jest głównie z literatury grozy z elementami thrillera i romansu. Prawdziwą sławę przyniosła jej powieść Rebeka oraz opowiadanie Ptaki, przeniesione na złoty ekran przez Alfreda Hitchcocka. Sięgając po Zatokę Francuza, czytelnicy jej wcześniejszych książek mogą być nieco zaskoczeni. Próżno w niej szukać niepokojącego klimatu, chociaż podczas lektury nie można narzekać na nudę.

To typowa powieść awanturnicza, w której nie sposób przegapić elementów harlequinowych.  Już sam motyw romansu między piratem i arystokratką przywołuje obraz książeczek w miękkich okładkach, obowiązkowo z parą w strojach z epoki, całującą się w blasku zachodzącego słońca. W fabule mamy również wyraźnie nakreśloną grupę antagonistów, czyli brytyjskich baronetów, symbolizujących patriarchat i elitaryzm w najbardziej jaskrawym wydaniu. Czy to powód, aby skreślić ją z listy czytelniczej? Nie zapominajmy, że spod pióra tej samej autorki wyszły również takie perełki jak Oberża na pustkowiu, Kozioł ofiarny czy Moja kuzynka Rachela.

Może więc warto dać jej szansę?

Mężczyzną być, marzenia śnić!

Czytając Zatokę Francuza, należy mieć na uwadze zarówno czas akcji (druga połowa XVII wieku), jak i okres, w którym pisała ją du Maurier. Powieść ukazała się w roku 1941, kiedy przez Europę wciąż przetaczała się wojenna zawierucha, a refleksja o sprawach kobiet chwilowo zeszła na dalszy plan.

W książce dominującym motywem jest niemożliwość pogodzenia własnych aspiracji z pełnionymi rolami społecznymi – przynajmniej w przypadku przedstawicielek płci pięknej, bo mężczyznom wolno znacznie więcej. Jeśli zamierzają porzucić dotychczasowe życie i zostać wyjętymi spod prawa piratami, społeczeństwo wznosi pięści w górę i krzyczy: „You go, boy!”.

Już w pierwszych rozdziałach czytelnik dowiaduje się, że lady Saint Columb odgrywa „niegodną siebie rolę” (str. 18). Choć wewnętrznie nie godzi się na bycie ozdobą męża i brylowanie na salonach, trudno jej zrezygnować z bezpieczeństwa ekonomicznego i względnie bezproblemowego życia baronety. Dona – podobnie jak wszystkie kobiety z jej warstwy społecznej –  w ustępstwach wobec własnych wartości widzi sposób, aby zwyczajnie przetrwać. Przynajmniej do pewnego momentu.

Gdy poznaje Francuza, wzbiera w niej pragnienie odrzucenia kobiecości, którą – przez wiążące się z nią ograniczenia – ma w głębokiej pogardzie. Znalazłszy się na statku „doznaje śmiesznego pragnienia, by być mężczyzną pośród nich wszystkich” (str. 137), a gdy wskakuje w męskie ubrania myśli, że „wreszcie wcieliła się w chłopca, o czym w dzieciństwie często marzyła, gdy jej bracia odjeżdżali z ojcem na koniach, a ona z zazdrością odprowadzała ich wzrokiem, wzgardliwie porzuciwszy lalkę na podłodze” (str. 155).

Ale nawet jej ukochany pirat – tak niepodobny do żadnego mężczyzny, którego poznała – ma wątpliwości czy kobiety nadają się do przygody. W pewnym momencie przypomina jej, że „kobiety mają prostszą konstrukcję niż mężczyźni” (str. 191). Znacznie bliżej im do ptaków, które „budują upragnione domy, moszczą się w nich ciepło i bezpiecznie, a potem wydają na świat dzieci”. Ostatecznie Dona przyznaje mu rację. Co więcej, jeśli zdecyduje się na życie wyjęte spod prawa, planuje dokumentnie porzucić dawną siebie i całą nową sobą wcielić się w „chłopca okrętowego”.

Z pogardą i wyższością

Po lekturze Zatoki Francuza z przykrością stwierdzam, że nie mogę zgodzić się z blurbem2 od „Sunday Times”. W przeciwieństwie do rzeczonych „wszystkich”, nie polubiłam postaci Dony i nie chciałabym się z nią zaprzyjaźnić. Jednocześnie nie potrafię nie usprawiedliwiać pogardy, jaką mniej lub bardziej świadomie żywi do przedstawicielek tak zwanej płci pięknej.

Lady Saint Columb woli męskie towarzystwo (chociaż tych z wyższych sfer ma za bandę idiotów) i to z nimi „trzyma sztamę”. Przebywając w Londynie, zabawia się kosztem innych kobiet, które padały ofiarami ich dowcipów (na przykład, udawanych napadów rabunkowych). Ponadto, chadza z mężem do miejsc, w których brytyjscy arystokraci grają w karty, piją do upadłego i spotykają się z nieślubnymi towarzyszkami. Czytelnika może uderzyć pogarda, z jaką Dona wypowiada się o tych niewiastach. Uważała się za lepszą, chociaż – podobnie jak one – używała własnych wdzięków, aby podtrzymywać swoje bezpieczeństwo ekonomiczne.

Warto przyjrzeć się również jej podejściu do macierzyństwa. Choć sama nazywa się „dobrą matką”, na przestrzeni akcji niewiele z jej działań potwierdza tę tezę. Kobieta zostawia syna i córkę pod opieką niani, aby spotykać się z Francuzem i otwarcie rozważa życie wyjętej spod prawa piratki, co wiązałoby się z ich porzuceniem. Ponadto, chociaż sama sprowadziła na świat dwójkę dzieci, od przybycia do Navron, szydzi z ciężarnej lady Godolphin.

Swoją drogą, trudno żywić sympatię do brytyjskich arystokratów z sir Godolphinem na czele. Na przestrzeni akcji jednoznacznie wychodzą na bandę nierozgarniętych naiwniaków, których każdy z łatwością przechytrza. Fabularnie może się to wydawać zbyt proste, jednak jest jak najbardziej zgodne z konwencją harlequinów, z których w Zatoce Francuza du Maurier czerpie bez skrępowania.

Po piórze znać mistrzynię

Choć podczas lektury czasem można przewrócić oczami z dezaprobatą, nie brakuje w niej elementów kompensujących. Przede wszystkim… nie sposób się od niej oderwać! A to wszystko dzięki wartkiej akcji, przerywanej immersyjnymi opisami flory i fauny Wybrzeża Kornwalijskiego. Opisy przyrody wprowadzają czytelników w klimat znany z opowiadań du Maurier, w których autorka kładzie większy nacisk na prezentację świata przedstawionego. Czytając, momentami można przenieść się do rzeczywistości z Ptaków, Monte Verite czy Jabłonki (opublikowane w Ptakach i innych opowiadaniach).

Du Maurier można również pochwalić za bystre, dowcipne dialogi. Choć cięty język to znak rozpoznawczy Dony Saint Columb, udaje jej się trafić na godnych siebie dyskutantów – zwłaszcza w osobach Francuza i służącego Williama. Nawet w przypadku rozmów i flirtów między kochankami, autorce udaje się nie popaść w śmieszność czy w przesadę. Co cenniejsze (i jeszcze bardziej nobilitujące), nie raz można parsknąć śmiechem, czytając riposty rzucane podczas scen akcji, a także przytyki do brytyjskiej arystokracji, w których adresaci nie rozpoznają nut sarkazmu.

Ratunek w ucieczce

Zatoka Francuza to powieść o potrzebie wolności, niezależności i – przede wszystkim – zrozumienia. Po lekturze tego awanturniczego harlequina, pełnego nieco przerysowanych postaci, do głowy przychodzą pytania – jedno bardziej problematyczne od drugiego. Czy szczęście można kupić za pieniądze? Z jak wielu rzeczy jesteśmy w stanie zrezygnować, aby odnaleźć życiową satysfakcję? I czy prawdziwa miłość naprawdę jest w stanie przezwyciężyć wszelkie podziały klasowe i przeciwności losu?

 „Zastanawiam się […] kiedy ten świat się tak wypaczył i człowiek zapomniał, jak żyć, jak kochać i być szczęśliwym” (str. 318) – wzdycha Francuz, stojąc z Doną na plaży, wpatrzony w pozornie bezkresne morze. Dobrze jest zadawać sobie pytania, ale jeszcze lepiej szukać na nie odpowiedzi. Tymczasem, zanim wymyślimy coś mądrego, salwujmy się ucieczką w inne rzeczywistości.

zatoka francuza

Tytuł: Zatoka Francuza

Autorka: Daphne Du Maurier

Wydawnictwo: Albatros

Liczba stron: 320

Przekład: Magdalena Słysz

ISBN: 9788367513784

 


1harlequin – romans dla kobiet z namiętnym wątkiem erotycznym w tle [źródło definicji: https://booktime.pl/ksiazki-harlequin,c216.html]
2blurb (ang.) – rekomendacja lub krótkie streszczenie utworu, najczęściej na tylnej części obwoluty książki [źródło definicji: https://pl.wikipedia.org/wiki/Blurb]

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Zatoka Francuza” nie będzie będzie moją ulubiona powieścią pióra du Maurier, jednak z pewnością jest warta uwagi – chociażby przez swój rys obyczajowy.
Kaja Folga
Kaja Folga
Czarownica od strony matki. Potterhead od 10. roku życia, wciąż rozdarta między Ravenclawem a Slytherinem. Jak przystało na wiedźmę, ma domek w lesie, cztery koty, półki pełne książek i szafki pełne herbaty. Wraz z kolejnymi perełkami popkultury odkrywa nowe tożsamości. Wielbicielka RPG, LARP-ów i sesji opisowych, którym poświęca czas między artykułami. W tekstach przemyca podprogowy przekaz feministyczny, chociaż chętnie zaprasza na obiad.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Zatoka Francuza” nie będzie będzie moją ulubiona powieścią pióra du Maurier, jednak z pewnością jest warta uwagi – chociażby przez swój rys obyczajowy.Oda do wolności. „Zatoka Francuza” – recenzja książki