W którą stronę teraz pójdziesz, drogi Szamanie? „Droga Szamana: Szachy Karmadonta” – recenzja książki

-

Popbookownik objął książkę swoim patronatem.

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego do współpracy patronackiej dziękujemy Wydawnictwu Insignis

Szachy Karmadonta to kolejna odsłona Drogi Szamana Wasilija Machanienko, której premierę świętujemy w tym roku. Przypomnę, że według zapowiedzi wydawnictwa Insignis następne dwie pozycje, i jednocześnie ostatnie w serii, ukażą się jeszcze przed końcem 2021. Z jednej strony cieszę się, ponieważ na początku przerwy między częściami w polskim przekładzie były znacznie dłuższe. Po Gambicie Kartosa musieliśmy czekać rok na kontynuację. Jednak z drugiej strony żałuję, iż moja przygoda z Machanem wkrótce się skończy.
Droga tworzenia

Po jakże pokrętnym podboju Altamedy w Zamku Widmo, Machan nareszcie doczekał się swojej własnej klanowej fortecy i to właśnie w niej rozpoczynamy piąty etap Drogi Szamana. Wydawać by się mogło, że bohater w końcu będzie miał czas na złapanie oddechu od ciągłych rajdów, bitew i questów. Cóż, nic bardziej mylnego. Zadań do ukończenia nadal pozostało wiele, w tym jedno niebywale istotne, które zainicjował już dawno, kiedy to w kopalni „Pryka” wszedł na drogę tworzenia Legendarnego Zestawu Szachów Imperatora Karmadonta, rzeźbiąc pierwsze figurki z kompletu. Wtedy każdy gracz Barliony został powiadomiony o fakcie, iż ktoś rozpoczął rekonstrukcję tajemniczego artefaktu i wszyscy pragnęli poznać jego kreatora. Wolni Obywatele wiedzieli także, że poszczególne elementy szachów pozwolą odnaleźć i otworzyć wrota do Grobowca Stwórcy wirtualnego świata gry.

Tytułowe Szachy Karmadonta przewijały się przez wszystkie części serii. Podczas czterech poprzednich etapów, Machan, gdy tylko miał sposobność, próbował kontynuować jedną z obranych ścieżek – drogę tworzenia zestawu. Jednak cały czas spadały mu na głowę kolejne zadania czy problemy. W piątym tomie, oprócz na zaplanowanych rajdach i niedokończonych questach, Szaman postanawia skupić się również na kontynuowaniu tworzenia legendarnego artefaktu.

>>> Polecamy: Długa ta droga do zamku. „Droga Szamana: Zamek Widmo” – recenzja książki <<<
Droga wyprostowana

Po nieco rozwleczonym i chaotycznym Zamku Widmo, Machanienko w końcu daje czytelnikowi solidne podsumowanie niedokończonych spraw Szamana Machana. Protagonista na początku Piątego Etapu sporządza listę „rzeczy do zrobienia”. W poprzedniej recenzji czwartego tomu wspominałam, że wraz z postępującą fabułą zaczynałam gubić się w wątkach i zadaniach, jakie bohater zbierał, ale zostawiał sobie „na potem”. Poczułam ulgę, gdy ujrzałam zestawienie sporządzone przez Dimę, jednocześnie zastanawiając się, skąd on na to wszystko znajdzie czas. W końcu do końca serii zostało już, bądź co bądź, niewiele.

Droga nauczyciela

Machan nie zapomniał również o swojej Drodze Szamana. Bohater stale aspiruje do kolejnej rangi klasowej, jednak aby móc kontynuować „wędrówkę”, polecono mu znaleźć ucznia i przygotować go do rytuału inicjacji. Tutaj pojawia się zupełnie nowa, dość intrygująca postać w powieści – Pikulina. Młoda, siedemnastoletnia dziewczyna, która z początku nie za bardzo wie, czego tak naprawdę chce. Przypadkowo trafia na głównego bohatera i wbrew prawom obowiązującym w grze wybiera go jako swojego mentora. Co ciekawe, jest obywatelką Kartosa, mrocznego Imperium Barliony, i reprezentuje rasę Zombie. Przyznam, niecodzienne połączenie, dlatego z zaciekawieniem czekam na dalsze losy uczennicy Szamana. Gdy tylko pojawiła się na drodze Dimy, nie zapałałam do niej sympatią, wręcz wydawała mi się irytująca.

Dzieje się

Należy zaznaczyć, że Piąty Etap Drogi Szamana oprócz tego, iż domyka niektóre rozpoczęte zadania i sprawy protagonisty, jest równie bogaty w ciekawe rajdy podziemi, dosyć specyficzne questy i nowe przygody już nie tylko na lądzie, ale i na morzu. Ponadto końcówka tomu to zupełny zwrot akcji, który pozostawia czytelnika z mieszanymi uczuciami i wieloma pytaniami. Po ukończeniu lektury, nie przeżyłam wielkiego szoku, bo jakoś przewidywałam, iż coś podobnego może się wydarzyć, ale mimo wszystko przez kilkanaście sekund wlepiałam swój wzrok w ostatnie zdania powieści, zastanawiając się: „I co teraz?”. To, w jaki sposób autor pozostawił mnie na samym finiszu, znacznie wpłynęło na ocenę tej kontynuacji. Nie mogę doczekać się kolejnych dwóch tomów, ponieważ zżera mnie ciekawość odnośnie tego, co Machanienko zaplanował swojemu protagoniście. 

Na koniec

Tom piąty zdecydowanie nadrabia to, czego brakowało mi w Czwartym Etapie. Przygody, rajdy i intrygi nie mieszały się ze sobą oraz tempo akcji wydawało się umiarkowane, bez zbędnego pośpiechu, aczkolwiek trzymało w napięciu. Autor w końcu poukładał wszystko to, co do tej pory nazbierało się i podomykał wiele istotnych wątków. Główny antagonista zszedł nieco na drugi plan, ale jak się okazuje nie tylko Gieranika ma złe zamiary wobec Szamana Machana.

Dimitrij stale trochę mnie wkurza swoją powierzchownością i niebywałym szczęściem do zdobywania unikalnych questów. Jednak po przeczytaniu piątego tomu zmieniłam nieco o nim zdanie. Barliona to aktualnie jego jedyne prawdziwe życie, dlatego tak emocjonalnie i poważnie podchodzi do tej gry. W pewnym sensie stracił poczucie rzeczywistości, co znacznie wpływało na jego decyzje i nieracjonalne działania.

Szachy Karmadonta to jeden z ciekawszych tomów Drogi Szamana. Po raz kolejny nie zawiodłam się i z wypiekami na twarzy czekam na następne, dwie, niestety już ostatnie części tej serii.

W którą stronę teraz pójdziesz, drogi Szamanie? „Droga Szamana: Szachy Karmadonta” – recenzja książkiTytuł: Droga Szamana. Etap 5: Szachy Karmadonta

Autor: Wasilij Machanienko

Wydawnictwo: Insignis

Ilość stron: 408

ISBN: 978-83-66873-00-1

Więcej informacji TUTAJ

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

„Droga Szamana” nadal ma to „coś”, co nie pozwoliło mi oderwać się od lektury. To już piąty tom, a ja ponownie bawiłam się wyśmienicie podczas czytania.
Natalia Jóźwiak Kłysz
Natalia Jóźwiak Kłysz
Zabiegana artystka, stale poszukująca nowych wyzwań. Lubi spędzać wolny czas przy grach komputerowych, jak również pochylić się czasem nad planszą. Próbuje robić ładne zdjęcia. Matka Smoków, a raczej jednego, który jest jeżem.

Inne artykuły tego redaktora

5 komentarzy

Popularne w tym tygodniu

„Droga Szamana” nadal ma to „coś”, co nie pozwoliło mi oderwać się od lektury. To już piąty tom, a ja ponownie bawiłam się wyśmienicie podczas czytania. W którą stronę teraz pójdziesz, drogi Szamanie? „Droga Szamana: Szachy Karmadonta” – recenzja książki