Lekcja historii z magią w tle. „Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Insignis.

Łada Łuzina ponownie zaprasza nas do Kijowa. Podróż uliczkami miasta trwa, tym razem jednak nie tylko poznajemy jego współczesne zakamarki, ale również historię i to, jak wyglądało w czasach rewolucji. Rewolucji, która być może nigdy nie nastąpi. 

Wiedźmy Kijowa. Strzał w operze to niemal bezpośrednia kontynuacja pierwszego tomu, wydarzenia z książek dzieli bowiem około tygodnia różnicy. Zaledwie tyle czasu Katia, Masza i Dasza mogły cieszyć się względnym spokojem po tym, jak ich władza nad miastem została uznana podczas sabatu. Nie wszystkim bowiem w smak to, że zostały Paniami Miasta, tym bardziej, iż jak się okazuje ich poprzedniczka, która dość niechętnie przekazała kobietom swą moc, posiada córkę, prawowitą Dziedziczkę. Potężną i od dziecka szykowaną do sprawowania urzędu Kijowicy wiedźmę Aknir. Dziewczyna podważa prawo Katii, Maszy i Daszy do dzierżenia tytułu Kijowic i rzuca im wyzwanie. Trójka, by ocalić nie tylko swoją pozycję, ale też życie, musi za wszelką cenę udowodnić, że w ich żyłach również płynie krew czarownic. Aby tego dokonać, czeka je podróż w czasie i przestrzeni, która wystawi na próbę ich pakt. Czy i tak już kruche porozumienie między nimi przetrwa? I jakie konsekwencje będą miały zmiany w historii nie tylko Kijowa, ale całej Ukrainy oraz Rosji, których dokonają, chcąc przywrócić równowagę w mieście? Na te i na wiele, wiele innych pytań odpowiedzi znajdziecie w drugim tomie Wiedźm Kijowa

Lekcja historii i geografii z domieszką fantastyki

Strzał w operze to tak jak jego poprzedniczka książka będąca połączeniem lekcji historii i geografii z wiedzą o społeczeństwie, dodatkowo z domieszką fantastyki. Ale trzeba przyznać, naprawdę dobrej fantastyki. Bo to, czego nie można odmówić autorce, to fakt, że potrafi operować słowem pisanym. Jej styl jest lekki, płynny i zachęcający do poznawania dalszych etapów snutej przez nią opowieści. 

Docenić należy również wykonany przez nią research i ogromną wiedzę, jaką posiada na temat nie tylko Kijowa, ale też często burzliwej historii Ukrainy i Rosji. I w tym miejscu chciałabym zaznaczyć jedną kluczową rzecz, która pomoże w pełni zrozumieć czytelnikowi Strzał w operze i przemyślenia autorki. Przed lekturą należy przypomnieć sobie zdarzenia z okresu , w którym powstała książka, oraz zorientować się w historii niemal odwiecznego konfliktu Rosja-Ukraina. W 2008 roku, gdy drugi tom Wiedźm Kijowa został wydany państwa te nie prowadziły między sobą otwartej wojny, jednak stosunki między nimi stały się już bardzo napięte. Władimir Putin coraz głośniej “rozpacza” nad tym, iż:  rozpad ZSRR był największą katastrofą geopolityczną XX wieku, straszy separatystami i rozsiewa wizję ponownej potęgi Rosji. Na ten moment nikt nie spodziewa się jeszcze akcji zbrojnej, która miała miejsca w 2014, ani też obecnej sytuacji. Mimo to ludność ukraińska jest bardzo podzielona, jeśli chodzi o wpływ rosyjski na politykę kraju. Podział ten widzimy również w książce, dlatego aby w pełni zrozumieć panującą w niej atmosferę między bohaterkami i aby orientować się w opisywanych w niej wydarzeniach, trzeba poznać nieco wspomniane przeze mnie kwestie. W innym przypadku czytelnik nie będzie świadom wagi przytaczanych przez autorkę zdarzeń i jej wtłoczonych w tekst komentarzy natury obyczajowo-politycznej. A komentarzy tych w tekście jest sporo. 

Przebodźcowanie umysłowe

Łada Łuzina ewidentnie chciała napisać powieść nie tylko pełną emocji, ale też przekazującą pewne wartości i skłaniającą do namysłu. Mamy tutaj do czynienia z wieloma motywami literackimi, takimi jak ten poświęcenia, ofiary, drogi, rewolucji, podróży w czasie i zmiany historii. Autorka porusza też cały szereg problemów natury społeczno-kulturowo-politycznej łącznie z postawieniem swoich bohaterek przed wyborem będącym przykładem dylematu wagonika. Gdy dodamy do tego liczne ciekawostki o Kijowie i fakty historyczne na temat miasta, literatury i poezji, wychodzi nam z tego wszystkiego całkiem sporo informacji do przyswojenia. A przy tym jeszcze cały czas śledzimy losy Katii, Maszy i Daszy. Momentami jest tego wszystkiego za wiele i czytając je człowiek nie tyle się relaksuje co… męczy przez nadmiar bodźców intelektualnych, którymi jest wręcz bombardowany. Tak jakby autorka chciała przekazać nam wszystko i dać z siebie jak najwięcej. I niestety przesadziła w swym działaniu. 

Gdyby skoncentrowała się na dwóch, góra trzech motywach rozwijanych w trakcie powieści i ograniczyła ilość przekazywanych wiadomości, wyszłoby to zdecydowanie lepiej. Czytelnik mógłby skupić się na fabule książki jednocześnie ucząc się czegoś, poznając nowe ciekawostki ze świata literatury i poezji oraz przyswoić wiedzę na temat czerwonej rewolucji. A tak obawiam się, że większość z nas nie zapamięta nawet połowy z tego, co przeczytała. Nie skupi się odpowiednio na poruszanych przez autorkę kwestiach i nie pojmie w pełni tego, co chciała nam przekazać, pisząc Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze. Będzie to o tyle przykre, iż pewne jej przemyślenia, pytania, które zadaje, są bardzo celne i choć czasem mogą budzić kontrowersje, nie można im odmówić trafności.

Mimo wszystko jest całkiem dobrze

Trochę ponarzekałam, trochę pomrudziłam, ale to dlatego, że drugi tom Wiedźm Kijowa zaskoczył mnie pod wieloma względami. I zdecydowanie większym stopniu przypadł mi do gustu niż jego poprzednik, dlatego tak bolą mnie wspomniane wyżej niedociągnięcia. Choć fabuła jest o wiele bardziej rozbudowana i momentami nieco zagmatwana, a ilość informacji, o których pisałam, jest zatrważająca, zwłaszcza jak dodamy do tego wręcz filozoficzne rozważania o życiu i świecie, to jednak Strzał w operze został lepiej  zbalansowany niż Wiedźmy Kijowa: Miecz i Krzyż. Historia Katii, Maszy i Daszy nie zanika przytłoczona przez przekazywany nam zasób wiedzy autorki, jedynie czasami, onieśmielona, schodzi na drugi plan, by po chwili przypomnieć o sobie, a wówczas błyszczy niczym prawdziwy diament.

Opowieść o trzech kijowiankach, tak różnych od siebie, a przy tym mających wiele cech wspólnych, napisana została w sposób lekki i przyjemny w odbiorze, pełna jest emocjonujących momentów pobudzających naszą ciekawość, dzięki czemu z chęcią poznajemy jej kolejne rozdziały. Nie zabraknie tutaj walki o swoje przekonania, o prawo do bycia sobą, o kobiecą niezależność, ale również o miłość i przyjaźń. 

Wiedźmy Kijowa często w nieoczywisty sposób poruszają wiele ważnych tematów politycznych, obyczajowych i kulturowych, zadając trudne pytania i nierzadko wyciągając dość kontrowersyjne wnioski, również w kwestii praw kobiet oraz historii ich emancypacji. Także w tej sferze bohaterki poszukiwać będą swojego miejsca. Czy odnajdą je w czasach współczesnych, czy jednak w przeszłości? Czy ich działania w walce o lepsze życie nie wpłyną zbytnio na losy nie tylko Kijowa, ale również Ukrainy i całego świata? 

To opowieść o Kijowie, o literaturze, o stosunkach Rosji z Ukrainą, trochę o magii, ale przede wszystkim o kobietach. Ich sile, charakterze i drzemiącej w nich mocy. 

Trudne zadanie

Ocenienie tak rozbudowanej publikacji to trudne zadanie. Wiedźmy Kijowa nie każdemu przypadną do gustu. Nie jest to typowa książka o czarownicach. Nie jest to również typowa fantastyka, bardziej powieść historyczno-fantastyczna i dla wielu czytelników tego aspektu historyczno-politycznego będzie zbyt wiele. Inna sprawa to fakt, iż nie jest to książką, którą pochłania się ciągiem, szybko, bo terminy gonią, bo inne pozycje ze stosu hańby już czekają w kolejce. Nie, Wiedźmy Kijowa czyta się powoli, dając sobie czas na tak potrzebne podczas lektury przerwy, na chwilę do namysłu, do przeanalizowania tego, co autorka napisała, odpowiedzenie sobie na pytania, jakie zadała. 

Technicznie rzecz biorąc, Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze to książka dobrze napisana, lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem, emocjonująca z ciekawą fabułą i realistycznie wykreowanym bohaterami oraz relacjami między nimi, a przy tym też wartościowa i poruszająca ważne tematy. Niestety równowaga między rozrywką, jaką daje opowieść o losach Kijowic, a wiedzą naukową, jaką w niej zawarto, została mocno zachwiana, przez to dla wielu czytelników może być to lektura dość trudna, toporna wręcz, istnieje też ryzyko, żę osoby mniej zorientowane we wspomnianych zagadnieniach się w niej zagubią, nie rozumiejąc, o czym autorka pisze i co chce przekazać odbiorcy.

To rewelacyjna publikacja dla wszystkich żądnych wiedzy fanów ciekawostek i filozoficznych rozważań, jednocześnie nudna i będąca przerostem treści nad formą fantastyka dla poszukujących w książkach rozrywki i wytchnienia po ciężkim dniu. Wiele więc zależy od tego, czego oczekujesz, sięgając po nią. 

Lekcja historii z magią w tle. „Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze” – recenzja książkiTytuł: Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze

Autorka: Łada Łuzina

Liczba stron: 656

ISBN: 9788367710183

Wydawnictwo: Insignis

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze” to drugi tom serii książek Łady Łuziny opisujących losy trzech kobiet: Katii, Maszy i Daszy. Różniące się niemal pod każdym względem bohaterki połączone zostały przez magię potężnej Kiłyny, stając się Paniami Miasta Kijów. Jednak nie każdemu w smak jest dzierżenie przez nie tego tytułu. Trójca zmuszona będzie udać się w podróż w czasie nie tylko, by udowodnić prawo do dzierżenia tytułu Kijowic, ale również, aby ocalić swoje życia.
Paulina Komorowska-Przybysz
Paulina Komorowska-Przybysz
Mól książkowy, marzący o wydaniu własnej książki, zapalony gracz konsolowy i planszówkowy o zapędach artystycznych i zamiłowaniu do rękodzieła. Wychowana na Gwiezdnych Wojnach, Obcym i książkach Stephena Kinga. Trochę roztrzepana, często zbyt szczera i nieustannie ciekawa świata.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze” to drugi tom serii książek Łady Łuziny opisujących losy trzech kobiet: Katii, Maszy i Daszy. Różniące się niemal pod każdym względem bohaterki połączone zostały przez magię potężnej Kiłyny, stając się Paniami Miasta Kijów. Jednak nie każdemu w smak jest dzierżenie przez nie tego tytułu. Trójca zmuszona będzie udać się w podróż w czasie nie tylko, by udowodnić prawo do dzierżenia tytułu Kijowic, ale również, aby ocalić swoje życia. Lekcja historii z magią w tle. „Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze” – recenzja książki