Rozsypany słownik. „Potęga słowa” – recenzja gry planszowej

-

Sprawny umysł pozwala podbić świat, ugotować obiad i znaleźć pracę. Fakt, że dalej tego nie osiągnąłem oznacza tylko tyle, że nie jestem wystarczająco bystry. Czy zatem Potęga słowa stanowi dla mnie nadzieję i czy może się ona równać mocą z kałaszkiem, kulą ognia i miłością?

Wydawnictwo Nasza Księgarnia dosyć często podpisuje proste produkcje, oparte na zabawie słowami czy literami. Ich nowiutka Potęga słowa doskonale wpasowuje się w styl wielu innych, wcześniejszych gier. Pod pierzynką zabawy czeka na nas okazja do nauki i rozwoju. Jako że człowiek uwielbia samorozwój, tytuł ma sukces w kieszeni, prawda?

Rozsypany słownik. „Potęga słowa” – recenzja gry planszowej

O U K E Ł D P

Gra trafia do nas w niebieskim, kartonowym pudełku. Jest ono bardzo typowe, nieciekawe i niewyróżniające się. W środku znajdziemy oczywiście instrukcję, której nie można niczego zarzucić. Oprócz niej dostajemy sto dziesięć kart. Tutaj gra zasługuje na pochwałę, bowiem każda z nich została ozdobiona słynnym zabytkiem z całego świata, z nazwą zaczynającą się na literę wydrukowaną na karcie. Całość zaś jest utrzymana w stylistyce przypominającej stereotypowe rysunki techniczne. Ostateczny efekt naprawdę świetnie wygląda. Oprócz tego każdy gracz otrzymuje ściągawkę przedstawiającą jego postać i trzydzieści znaczników w korespondujących kolorach. Ostatnie, co na nas czeka, to płytka rund wraz ze znacznikiem, służące oczywiście do śledzenia postępu rozgrywki.

Rozsypany słownik. „Potęga słowa” – recenzja gry planszowej

A Z O G K Y W R R

Przygotowanie do rozrywki jest proste i szybkie. Wystarczy rozłożyć odpowiednią, zależną od liczby graczy, liczbę kart i ułożyć je w kształt prostokąta. Następnie każdy uczestnik zabiera dla siebie jedną ściągawkę i komplet znaczników w wybranym kolorze. Znacznik rund ustawia się na pierwszym polu toru i można zaczynać.

Nasze zadanie jest niezwykle proste. Dobieramy jedną kartę a następnie dokładamy ją na środek stołu. Używając liter z jak największej liczby kartoników musimy ułożyć słowo. Na wykorzystane karty kładziemy swoje znaczniki. Jeśli jakiś gracz wcześniej postawił tam żetoniki, to zostają one usunięte ze stołu i wracają do właściciela. Jeżeli za to na wykorzystanej karcie znajduje się nasz znacznik, to ją przejmujemy, zabierając na rękę. Zamiast niej kładziemy zakryty, dobrany ze stosu blankiet, dodatkowo umieszczając na nim swój znacznik. W czasie układania słów możemy także wykorzystywać litery, które posiadamy na ręce.

Dodatkowym urozmaiceniem rozgrywki są karty specjalne, zawierające polskie znaki. W momencie ułożenia słowa zawierającego daną literę, możemy wykorzystać zdolność, powiązaną z wykorzystaną kartą. Ta zachęta do tworzenia ciekawych rodzimych słów z pewnością jest interesująca, ale karty specjalne prawie nigdy nie są używane. Po prostu wymyślenie jakiegokolwiek słowa może trwać wieki, a co dopiero szukanie celu mającego konkretną głoskę.

Rozgrywka kończy się po sześciu turach. Wygrywa gracz, który posiada najwięcej punktów. Dostajemy je za trzymane na ręku karty oraz tak zwane strefy. Są to po prostu trzy (lub więcej) zakryte kartoniki, sąsiadujące ze sobą i mające nasz znacznik na sobie. Obie drogi do zwycięstwa ściśle się ze sobą wiążą, więc można śmiało podsumować, że wygrywa gracz, który zgarnia najwięcej ze stołu.

Rozsypany słownik. „Potęga słowa” – recenzja gry planszowej

E O D M U S N O A W I P

Potęga Słowa nie jest grą, która porwie tłum. Układanie słów po prostu nie zachwyca, co więcej czasami wręcz nuży. Sześć rund często ciągnie się ogromnie podczas oczekiwania na swoją turę. Co prawda w instrukcji zawarto mechanikę pomocy bliźniemu, jednak nikt z niej nie skorzystał, ilekroć grałem w tę grę. Po prostu ego i konieczność dzielenia się łupem na to nie pozwalają. Samo głowienie się nad literami nie sprawia wiele przyjemności. Oczywiście mówię tutaj o perspektywie dorosłych. Dla młodszych dzieci, zwłaszcza uczących się czytać, jest to świetna metoda aktywizacji i poszerzania zasobu słownictwa. Pozwala wprowadzić pociechy w świat rywalizacji i przyjacielskich starć umysłów.

Regrywalność także nie zachwyca, ponieważ ten tytuł nie zachęca zbytnio do siebie. Krótkie partie są akurat zaletą, gdyż dłuższe mogłyby grozić zaśnięciem starszych graczy. Dodatkowo gra nie jest zbyt uniwersalna. Z pewnością nie spodoba się każdemu, a rozłożenie kart potrzebuje sporego stołu, zwłaszcza przy grze w czwórkę.

Podsumowując, Potęga słowa, to gra dosyć klasyczna, niezaskakująca. Partie często się dłużą i towarzystwo szuka rozrywki w telefonach. Dla dzieci jednak jest to z pewnością ciekawy pomysł oraz, kto wie, może inspiracja na prezent.

Rozsypany słownik. „Potęga słowa” – recenzja gry planszowej

 

Tytuł: Potęga Słowa

Liczba graczy: 2-4

Wiek: 10+

Czas rozgrywki: 30 minut

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

 

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia, więcej o grze przeczytacie tutaj:

Rozsypany słownik. „Potęga słowa” – recenzja gry planszowej

podsumowanie

Ocena
5

Komentarz

Nieciekawa produkcja, która raczej nie dostarcza wiele rozrywki.
Jakub Socała
Jakub Socała
Indywidualista, intelektualista, idealista, informatyk. Miłośnik Gothica, dobrej kuchni i eksperymentowania. Geek, nerd i kujon, co w domu wysiedzieć nie może.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Nieciekawa produkcja, która raczej nie dostarcza wiele rozrywki.Rozsypany słownik. „Potęga słowa” – recenzja gry planszowej