Magia zimowej nocy. ,,Północ w Everwood” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Północ w Everwood do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Albatros.

Retellingi znanych historii cieszą się niesłabnącą popularnością. Najpierw zachwyciły nas interpretacje mitów, teraz coraz częściej możemy przeczytać bajki i baśnie w nowej odsłonie. Snując opowieść o balerinie Marietcie, M. A. Kuzniar sięgnęła do Dziadka do orzechów, Pozłacanego wieku, Opowieści i Narnii i Alicji w Krainie Czarów. Czy z tak rozmaitych kroków udało jej się ułożyć zgrabną choreografię?

Marietta Stelle wiedzie bajkowe życie w angielskim miasteczku Notthingam. Miała szczęście urodzić się w bogatej rodzinie i od dziecka mieć wszystko, czego dusza zapragnie. Choć piękna i utalentowana, ku rozpaczy rodziców, nie w głowie jej plotki, suknie i poszukiwanie męża. Nade wszystko pragnie zostać primabaleriną, jednak rodzina ma wobec niej inne plany. Gdy w sąsiedztwie pojawia się tajemniczy Drosselmeier – lekarz, który porzucił profesję, by konstruować zabawki – dostrzegają w nim idealną partię dla córki. Marietta przypada mężczyźnie do gustu – niestety, bez wzajemności. Otaczający go czar szybko pryska, a spod maski uprzejmości wychodzi potwór. Próbując uciec przed Drosselmeierem, Marietta trafia do Celesty – magicznej krainy złożonej z trzech księstw, stworzonej przez Wielkiego Cukiernika.

W Everwood panuje wieczna zima, a migotliwy uścisk czarów oddziałuje na każdą płaszczyznę życia mieszkańców. Zabłąkana Marietta trafia do cukrowego pałacu króla Geluma. Monarcha – oczarowany baletowymi popisami dziewczyny – oferuje jej miejsce na swym dworze. Zgoda oznacza wolność od rodzinnych zobowiązań, jednak propozycja Geluma nie jest zupełnie bezinteresowna. Marietta szybko przekonuje się, że nawet złota klatka pozostaje więzieniem.

Bajka nie dla dzieci?

M. A. Kuzniar dotychczas pisała książki dla dzieci i młodzieży. Północ w Everwood to jej debiutancka powieść dla dorosłych czytelników. Zainspirowała się opowiadaniem Dziadek do orzechów E. T. A. Hoffmanna. Jak wiadomo, historia Klary i zaczarowanego księcia już zaistniała w popkulturze między innymi dzięki adaptacji Barbie. Jak doprawić bajkę dla dzieci grozą? Wystarczy kilka drobnych zmian. Niech cukrową krainą rządzi okrutny władca, który każe protagonistce tańczyć aż do zdarcia skóry z palców.

Okładka bynajmniej nie ostrzega przed „niepokojącym charakterem” książki. Wręcz przeciwnie, widzimy na niej zimowy las i pełną gracji sylwetkę baleriny. Całość zdobią pozłacane wykończenia, a zastosowana czcionka przywodzi na myśl kolejny retelling skierowany raczej do segmentu young adult. Takim odbiorcom również bym ją poleciła.

Stephanie Garber – autorka trylogii Cavaral – określa Północ w Everwood mianem książki „Przepysznie mrocznej i niebezpiecznie czarującej”. Z drugą częścią zdania śmiało mogłabym się zgodzić (całość pochłonęłam w niespełna dwa wieczory), natomiast co do wcześniej wspomnianego mroku, szukając go na kartach powieści, czułam się nieco oszukana.

Jeśli spodziewacie się połączenia Krainy lodu z Rodem Smoka i Czarnym łabędziem, to czeka was rozczarowanie. W książce nie doszukamy się większej brutalności niż głodzenie, pobicia i krwawiące stopy głównej bohaterki. Wszelkie sceny śmierci czy opisy lubieżnych ekscesów w cukrowym pałacu ujęte są w sposób, który nie uraziłby nawet najbardziej wrażliwych czytelników.

Czy to źle? Może nie znajdziemy tam flaków na wierzchu i wyuzdanego seksu, ale opisy podawanych w pałacu słodkości są naprawdę palce lizać! Mała rada: nie czytać na pusty żołądek.

Opowiem ci o sile

Choć fabułę osadzono w XIX wieku, można zauważyć w niej elementy postępowe. Frederick – starszy brat Marietty – ma kochanka, zaś Harriet – jedna z balerin – jest ciemnoskóra. W Północy w Everwood można znaleźć również w wątki emancypacyjne. Mariettę ma spotkać typowy los panny z dobrego domu – bywanie na salonach, potem intratne małżeństwo ukoronowane gromadką dzieci – jednak ta od życia pragnie zdecydowanie więcej. Wirując w tańcu, czuje się sprawcza i wolna. Sprzeciw wobec rodziców wymaga nie lada odwagi. Postawienie się im oznacza dobrowolne odcięcie się od funduszy i życie na własną rękę. Dla osoby, której od urodzenia niczego nie brakowało, może to być trudne, jeśli nie miażdżące doświadczenie.

W nowatorskim retellingu M. A. Kuzniar zgrabnie przemyca również nietracącą na aktualności krytykę patriarchatu. Uciekając przed sztywnym gorsetem społecznych oczekiwań, Marietta trafia z deszczu pod rynnę. Drosselmeier już na początku zalotów pozbawia ją złudzeń – zostając jego żoną, skazuje się  uprzedmiotawianie i rezygnuje ze sprawczości. Mężczyzna pragnie zamknąć ją w szklanej gablocie, gdzie będzie podziwiana za urodę i talent. Podobny los spotyka Pirlipatę i Dellarę – towarzyszki Marietty w niewoli. Księżniczka Crackatuck nie jest gościem króla Geluma, lecz więźniem. Monarcha trzyma ją w zamknięciu, ponieważ znieważyła go odrzuceniem zaręczyn. Zaś Dellara to czarownica z Everwood obdarzona mocą, której władca zwyczajnie się obawia. Zamknięcie jej w pałacu to z jego punktu widzenia „działanie prewencyjne”.

Marietta szybko uświadamia sobie potrzebę zbierania sojuszników. Dopiero w pałacu Geluma poznaje wartość siostrzeństwa. Przy Pirlipacie i Dellarze przekonuje się, jak ważne są wsparcie, współczucie oraz ramię, w które w razie potrzeby można się wypłakać. Umocniona bliskością przyjaciółek odnajduje w sobie nową siłę do działania.

Oczywiście – jak to w bajkach bywa – ostatecznie to miłość dodaje jej skrzydeł.

Rysy na szkle

Marietta Stelle to jedna ze „znośniejszych” protagonistek, jakie spotkałam w tego typu literaturze. Jest bystra, wykształcona, wrażliwa i – przede wszystkim – cholernie zdeterminowana. Jedna z bohaterek określa porównuje pogoń za marzeniami z cierpieniem, którego nie zniosą tchórze i ludzie słabego charakteru. Marietty bez wątpienia te przywary się nie imają.

Żeby nie było tak „cukierkowo”, pozostałe postacie pozostawiają wiele do życzenia. Domyślam się, że tworząc Pirlipatę i Dellarę, autorka miała ambicję, aby stały się bohaterkami drugiego planu, na których losach czytelnikowi również zacznie zależeć. Nic z tych rzeczy. Pirlipata – wojownicza księżniczka z Crackatuck – to postać dość płaska i jednowymiarowa. Można odnieść wrażenie, że jej jedyną rolą jest tworzenie przeciwwagi do nakreślonej grubymi kreskami Dellary. Kreacja demonicznej czarownicy (która – rzecz jasna – z początku żywi do Marietty niechęć) przywodzi na myśl Maze z serialu Lucyfer, jednak trochę wybrakowaną. Z przykrością stwierdzam, że nie kupiłam jej „badassowej” osobowości.

W mniejszym stopniu zawiodła mnie postać kapitana Legata – „miłosnego interesu” Marietty – i cały wątek romantyczny. Również mogłabym „ponarzekać” na brak szerszej ekspozycji księcia Geluma (skąd wzięły się jego paranoja i okrucieństwo?) oraz Wielkiego Cukiernika. Zaryzykuję stwierdzeniem, że między innymi przez brak wyrazistych, przekonujących postaci Północ w Everwood raczej nie zostanie gatunkowym evergreenem.

Uczta dla zmysłów

Północy w Everwood nie można odmówić elegancji. Narracja autorki jest niezwykle immersyjna. Sposób, w jaki opisuje nie tylko zaczarowaną krainę, ale również elementy świata przedstawionego, takie jak stroje, lokacje czy podawane na balach potrawy, naprawdę działa na wyobraźnię. Odmalowany obraz angielskiej socjety przywodzi na myśl skojarzenia z serialem HBO Pozłacany wiek. Obeznani z realiami XIX wieku odnajdą nawiązania do ówczesnych prądów umysłowych, miejsc, w których wypadało bywać, a także informacje o zwyczajach panujących na salonach. Dodatkowo, w powieści nie zabraknie „smaczków” dla wielbicieli baletu (na ostatnich stronach można nawet znaleźć mini-słowniczek z pojęciami).

Całość oprószona jest magią, której „migotliwy uścisk” trzyma czytelnika do ostatniej strony. Cukrowy pałac równie dobrze mógłby należeć do Królowej Kier z Alicji w Krainie Czarów. Nie zdziwiłabym się również, gdyby podczas swojej ucieczki Marietta wpadła na rodzeństwo Pevensie zmierzające do Narnii.

północ w everwoodTytuł książki: Północ w Everwood

Autorka: M. A. Kuzniar

Wydawnictwo: Albatros

Ilość stron: 416

ISBN: 9788367426398

Więcej informacji TUTAJ

 


podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Północ w Everwood” to dość swobodna adaptacja „Dziadka do orzechów” – odpowiednio unowocześniona i wzbogacona o aktualny przekaz. Może nie będzie evergreenem, ale wieszczę jej los przyjemnej sezonówki.
Kaja Folga
Kaja Folga
Czarownica od strony matki. Potterhead od 10. roku życia, wciąż rozdarta między Ravenclawem a Slytherinem. Jak przystało na wiedźmę, ma domek w lesie, cztery koty, półki pełne książek i szafki pełne herbaty. Wraz z kolejnymi perełkami popkultury odkrywa nowe tożsamości. Wielbicielka RPG, LARP-ów i sesji opisowych, którym poświęca czas między artykułami. W tekstach przemyca podprogowy przekaz feministyczny, chociaż chętnie zaprasza na obiad.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Północ w Everwood” to dość swobodna adaptacja „Dziadka do orzechów” – odpowiednio unowocześniona i wzbogacona o aktualny przekaz. Może nie będzie evergreenem, ale wieszczę jej los przyjemnej sezonówki.Magia zimowej nocy. ,,Północ w Everwood” – recenzja książki