Obraz życia w krzywym zwierciadle. „Backdoor. Wyjście awaryjne” – recenzja dwóch odcinków serialu

-

Jeśli często odnosicie wrażenie, że w oglądanych komediach wciąż powtarzane są te same schematy, które być może bawiły, jednak kilkadziesiąt lat temu, kabarety zaś są zbyt banalne i za mało subtelne, czas byście zwrócili uwagę na najnowszą produkcję ViacomCBS i Polsatu. Backdoor. Wyjście awaryjne przenosi humor na całkowicie inny poziom. Choć początkowo podeszłam do serialu ze sporą rezerwą, szybko okazało się, że twórcy stworzyli produkcję mogącą spodobać się nawet tym, którzy za skeczami nie przepadają.
Przeniesienie brazylijskich skeczy na polskie realia

Backdoor. Wyjście awaryjne powstało na podstawie brazylijskiej produkcji Porta dos Fundos. Na dwudziestokilkominutowy odcinek składa się kilka skeczy, bez skrępowania poruszających najróżniejsze problemy współczesnego społeczeństwa. Pojawia się temat policji i jej „subtelnego” działania, nie brakuje również problemów rodzinnych, takich jak zbytnie ambicje matki względem dziecka, czy życie seksualne doświadczonej pary. Ze skeczy można dowiedzieć się też chociażby tego, jak powstają wakacyjne hity. Wszystko to zaś przedstawione jest w satyryczny sposób.

Obraz życia w krzywym zwierciadle. „Backdoor. Wyjście awaryjne” – recenzja dwóch odcinków serialu
Kadr z serialu Backdoor. Wyjście awaryjne

Jeśli miałabym opisać Backdoor. Wyjście awaryjne w kilku słowach, pierwszym, co przyszłoby na myśl, byłoby wyrażenie „dobrze skonstruowany”. Są to wyrazy konkretne, a jednocześnie wieloznaczne, dobrze skonstruowane bowiem może być wiele elementów. W przypadku tej produkcji powiedzieć tak należałoby o fabule. Skecze nie są długie, trwają bowiem kilka minut. By w wyraźny sposób zarysować zagadnienia, twórcy musieli dobrze skondensować treść; przedstawić dość złożony temat w sposób prosty. I udało im się to. Łącząc intrygujące, niebanalne dialogi z dobrze dobraną scenografią, stworzyli historie, które bawią i jednocześnie zmuszają do zauważenia danego problemu. Korupcja, konsumpcjonizm, biurokratyzacja, banalność otaczającego człowieka świata, trudności w nawiązywaniu relacji międzyludzkich – to i wiele innych kwestii zostało przedstawionych w taki sposób, że widz podczas seansu nie tylko niejednokrotnie zaśmieje się na głos, lecz także będzie mógł powiedzieć, że to nie serial, tylko rzeczywistość.

Aktorzy o wielu twarzach

By tego typu zabawna i jednocześnie do bólu szczera produkcja mogła powstać, potrzeba nie tylko ciekawego pomysłu, lecz także osób pomagających ten pomysł zrealizować. Mowa oczywiście o aktorach. W przypadku Backdoor. Wyjścia awaryjnego większość z nich została idealnie dobrana. Nie chodzi jednak o dobranie ich do ról, lecz wybranie spośródinnych do tego typu produkcji. Karolina Bacia, Sebastian Cybulski, Szymon Roszak czy Olga Sarzyńska to osoby o wielu twarzach, które potrafiły odegrać skrajne charaktery. W przedstawianych przez nich postaciach nie sposób odnaleźć grama fałszu. Choć sama treść była niezwykle komiczna, oni grali ekstremalnie poważnie, co dało genialny efekt.

Obraz życia w krzywym zwierciadle. „Backdoor. Wyjście awaryjne” – recenzja dwóch odcinków serialu
Kadr z serialu Backdoor. Wyjście awaryjne

Warto zauważyć także, że nie tylko wyżej wymienieni aktorzy, lecz także inne osoby, wcielające się w różne postaci, podeszły do swoich ról profesjonalnie. Sztuką jest odegrać dobrze dany charakter, jednak mistrzostwem – przedstawić go tak, by był interesujący i przerysowany, lecz nie karykaturalny. W tych skeczach to się udało.  Dzięki temu satyry oglądało się z przyjemnością i zainteresowaniem. Wzbudzały one również emocje, spośród których wesołość była, oczywiście, na pierwszym miejscu.

Nie należy się jednak oszukiwać – podczas kilkudziesięciominutowego oglądania można natrafić na mniej bądź bardziej udane skecze, z których każdy przypadnie do gustu odmiennemu typowi odbiorcy. Podczas spotkania promocyjnego twórcy wspominali, że każdemu, kto oglądał produkcję, spodobał się inny fragment odcinka. Po seansie mogę stwierdzić, że tak jest. Byłam zachwycona opowieściami o producentach muzycznych, porwaniu starszej pani czy problemie z narkotykami, mniej emocji wzbudziła we mnie jednak historia policjanta i kontrolowanej pary. Zauważam jednak jej auty i potencjał, a także zastosowany w opowieści humor słowny i sytuacyjny, które przypadną zapewne do gustu niejednemu widzowi.

Backdoor. Wyjście awaryjne to coś świeżego na polskim rynku serialowym. Trudno stwierdzić, co najbardziej mnie zachwyciło w produkcji, cała bowiem jest czymś niezwykłym. W lekki, przyjemny sposób przedstawia tematy tabu i nie boi się kontrowersji. Odegrana jest w sposób poważny, a jednak bawi do łez.

To nie komedia, ani kabaret. To serial mogący zapoczątkować rewolucję na polskim rynku produkcji humorystycznych!

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Choć jeśli chodzi o komedie, jestem mocno wybredna, za kabaretami zaś nie przepadam, „Backdoor. Wyjście awaryjne” skradło moje serce. Od teraz zawsze, gdy spojrzę na znak wyjścia ewakuacyjnego, gdzieś z tyłu głowy będzie pojawiała się ta właśnie produkcja.
Patrycja Nadziak
Patrycja Nadziak
W żadnej szafie nie znalazła wejścia do Narnii, a sowa zgubiła list z Hogwartu. Pozostało jej jedynie oczekiwać na Gandalfa. Do jego przyjścia ma zamiar czytać, pisać, oglądać seriale i mecze w Bundeslidze… a także poślubić Jacka Sparrowa.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Choć jeśli chodzi o komedie, jestem mocno wybredna, za kabaretami zaś nie przepadam, „Backdoor. Wyjście awaryjne” skradło moje serce. Od teraz zawsze, gdy spojrzę na znak wyjścia ewakuacyjnego, gdzieś z tyłu głowy będzie pojawiała się ta właśnie produkcja.Obraz życia w krzywym zwierciadle. „Backdoor. Wyjście awaryjne” – recenzja dwóch odcinków serialu