O dzieciach, które nikogo nie obchodzą. „Monday nie przyjdzie” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Monday nie przyjdzie, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu We Need YA.

Monday całe wakacje nie odpowiadała na listy, nie pojawiła się na lotnisku, by odebrać swoją najlepszą przyjaciółkę i nie zjawiła pierwszego dnia szkoły. Ani żadnego następnego. Dodatkowo policja, znajomi czy rodzina, wykazują jej zaginięciem zerowe zainteresowanie. Czy możliwe jest, że nastolatka zapada się pod ziemię i nikogo to nie obchodzi? Jaki dramat za tym stoi? Czy to błąd systemu? A może… postać Monday nigdy nie istniała? Im bardziej zagłębicie się w tę opowieść, tym mocniej was ona wciągnie. I po wszystkim nabierzecie ochoty, by przeczytać ją ponownie, aby na spokojnie ułożyć wszystkie puzzle na właściwych miejscach.

Tiffany D. Jackson wie, jak zmiażdżyć serce czytelnika i przemielić je na najdrobniejsze kawałeczki. Zrobiła tak przy Dorosłej (przeczytaj: Uciszmy pier*olonego R. Kelly’ego. „Dorosła” – recenzja książki), zrobiła tak również i w tym przypadku, czyniąc swoją powieść uwierającą, bolesną i chwytającą za gardło.

Ale żeby nie psuć lektury, nie mogę zdradzić nawet maleńkiej informacji na temat tego, który z powszechnie triggerujących motywów jest tutaj dominujący. Jeśli to zrobię – pozbawię was elementu zaskoczenia. A ten jest szalenie istotny.

Dla kogo jest przeznaczona książka Monday nie przyjdzie?

Zgodnie z oznaczeniem z okładki, powieść Tiffany D. Jackson z 2018 roku, to książka dla czytelników 16+. Jednak niezależnie od wieku, nie będzie ona dobra dla osób bardzo wrażliwych. Mimo że doświadczenia bohaterki są mi raczej obce, czułam się wybitnie niekomfortowo czytając o nich, nie raz też musiałam przerwać lekturę, odetchnąć głęboko i odłożyć książkę na bok. To trudna, ale jednocześnie bardzo ważna powieść. Uwrażliwia na problemy dzieci, brak akceptacji w środowisku szkolnym oraz dziury w systemie, który powinien pomagać, a w rzeczywistości zupełnie nie spełnia swojej roli.

Tym, co przeszkadza w lekturze, jest specyficzna budowa tej książki. Autorka pokusiła się o wymieszanie ze sobą wątków po, przed, rok przed przed oraz oznaczonych nazwami miesięcy (które można by uznać za teraźniejsze). Znajdziemy tu nawet jeden rozdział z później! To wszystko sprawia, że połapanie się w liniach czasowych wymaga dużej koncentracji, a najlepiej rozrysowania wszystkiego na osi zdarzeń. Tak naprawdę, dopiero po rozwikłaniu zagadki zaginięcia Monday i wyjaśnieniu wszystkich wątków, elementy tej wielkiej, skomplikowanej układanki trafiają na swoje miejsca, co tylko potęguje potrzebę sięgnięcia po książkę raz jeszcze. Nie raz bowiem autorka podsuwała mniej lub bardziej subtelne tropy, sugerujące ostateczne rozwiązanie, i o ile część z nich była dramatycznie oczywista, o tyle niektórych mogliśmy na etapie czytania nawet nie zauważyć.

Pomijając jednak wątek totalnego zagmatwania narracyjnego, które prawdopodobnie obnaża niedoświadczenie pisarskie Tiffany D. Jackson (Monday nie przyjdzie to jedna z jej najwcześniejszych publikacji), uważam, że mamy tu do czynienia z naprawdę bardzo dobrą powieścią.

Czy polecam i komu polecam?

Początki były jednak dramatycznie trudne. Przez pierwsze rozdziały brnęłam jak przez mulistą rzekę, cały czas mając z tyłu głowy, że to szeroko polecana książka i na pewno już za chwileczkę, już za momencik te katusze zostaną mi wynagrodzone. I zaiste tak było! Po początkowym znużeniu, resztę powieści pochłonęłam z gigantycznym zainteresowaniem – nawet zarwałam dla niej noc, co zdarza mi się niebywale rzadko. Trudno oderwać głowę od tej historii, gdy już wciągnie nas w swoje szpony. Trudno nie myśleć o tym, co przeżywają jej bohaterowie. I trudno zapomnieć, że takie wydarzenia rozgrywają się naprawdę wszędzie wokół nas.

Jest w tym wszystkim trochę naiwności. Być może zawdzięczamy to dość infantylnej narratorce, której teksty i zachowania nie zawsze są łatwe do zrozumienia i zaakceptowania. Niewykluczone jednak, że w tym miejscu odbiór psuje mi patrzenie na świat z perspektywy trzydziestopięciolatki. Dlatego też na tę naiwność przymykam oko i nie uznaję jej za wadę Monday nie przyjdzie. Szanuję fakt, iż książki z nurtu Young Adult przeznaczone są dla młodszego odbiorcy – odbiorcy mającego prawo do infantylności i nieco mniej „starczego” spojrzenia na życie.

Jednocześnie, mimo że teoretycznie już od dawna znajduję się poza tą kategorią wiekową, znalazłam w omawianej historii wiele dla siebie. Przede wszystkim: wciągnęła mnie fabularnie. Poza tym przypomniała o sprawach naprawdę istotnych, o których często w biegu życia po prostu zapominamy. No i dostarczyła mnóstwa emocji: przede wszystkim wzruszenia oraz złości, ale też odrobiny rozbawienia czy rozczulenia. Na pewno nie da o sobie łatwo zapomnieć, wręcz przeciwnie: mam poczucie, że chcę o niej dyskutować, polecać ją innym i kolejny raz wrócić do lektury. Potrzebuję więcej takich książek w swoim życiu.

Nawet jeśli mielą moje wnętrzności na drobne kawałeczki.

Polecam więc zmierzyć się z Monday nie przyjdzie. To coś więcej niż po prostu „jakaś tam młodzieżówka”. Mamy tu do czynienia z kawałem naprawdę dobrej, wartościowej literatury. Literatury, która nie pozostawia nas obojętnymi. A to naprawdę cenne.

O dzieciach, które nikogo nie obchodzą. „Monday nie przyjdzie” – recenzja książki

 

Tytuł: Monday nie przyjdzie

Autorka: Tiffany D. Jackson

Liczba stron: 400

Wydawnictwo: We Need YA

ISBN: 9788367551762

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Potrzebujemy książek tego rodzaju – ważnych, wciągających, poruszających trudne tematy. Tiffany D. Jackson wie, jak rozwalać czytelników emocjonalnie, co udowadnia również w swoich wczesnych publikacjach. „Monday nie przyjdzie” jest na to najlepszym dowodem.
Klaudyna Maciąg
Klaudyna Maciąghttps://klaudynamaciag.pl
Za dnia copywriter, wieczorami - nałogowy gracz. Widywana albo z książką pod pachą, albo z padem w dłoni. Dużo czyta, jeszcze więcej tworzy i ogląda. Uzależnienie od popkultury, piłki nożnej i żużla zdiagnozowane już ze trzy dekady temu.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Potrzebujemy książek tego rodzaju – ważnych, wciągających, poruszających trudne tematy. Tiffany D. Jackson wie, jak rozwalać czytelników emocjonalnie, co udowadnia również w swoich wczesnych publikacjach. „Monday nie przyjdzie” jest na to najlepszym dowodem.O dzieciach, które nikogo nie obchodzą. „Monday nie przyjdzie” – recenzja książki