Przeznaczenie. „Utkane królestwo” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Utkane królestwo do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu We Need YA.

Utkane królestwo nie jest pierwszą książką Tahereh Mafi, z jaką się zapoznałam, wcześniej sięgnęłam już po dwa inne tytuły od pisarki – Gorzki smak jej wielkiej radości oraz Gdyby ocean nosił twoje imię. Obie przejmujące, dające do myślenia, pokazujące blaski i cienie człowieczeństwa. Tym razem jednak pisarka oddała w moje ręce powieść fantasy, której główną bohaterką jest dżinnka.

Jak poradziła sobie autorka? Czy wplotła do swojej historii wątki znane z jej wcześniejszych pozycji? Kim jest główna bohaterka? Czas odpowiedzieć na te i parę innych pytań.

Ucieczka

Alizeh od lat ukrywa się – jej bliscy nie żyją, dziewczynie nie pozostał na świecie nikt, kto mógłby się nią zaopiekować, dlatego sama musi zatroszczyć się o swój byt. Wie, że nie powinna przebywać na widoku, niebezpieczeństwo odkrycia, kim tak naprawdę jest protagonistka, okazuje się bowiem zbyt wysokie. Wszystko przez jej zmieniające kolor oczy, które natychmiast zdradzają pochodzenie dziewczyny. Gdzie w takim razie znajduje schronienie bohaterka? Zostaje zatrudniona jako służka – stojąca na najniższym szczeblu drabiny społecznej osoba. Praca, jaką wykonuje, jest niezwykle ciężka i niewdzięczna, Alizeh jednak nie narzeka, wie, iż dzięki niej nie rzuca się w oczy, ma dach nad głową i ciepły posiłek.

Ktoś ciągle dybie na jej życie. Ktoś potężny, mający sporą władzę i możliwości. Kim jest tajemnicza persona? Bohaterka niebawem dowie się, kogo powinna się obawiać. Zanim to jednak nastąpi, spotka na swojej drodze Kamrana – księcia Arduni. Dlaczego ścieżki tej dwójki się skrzyżowały? Los ma dla nich swój własny plan.

Służka i książę

Ukryte królestwo to książka z ogromnym potencjałem – ciekawą intrygą, dobrze splecionymi wątkami oraz intrygującym motywem dotyczącym przeszłości Alizeh. Chciałam, aby ten tytuł mnie oczarował, podchodziłam do niego z otwartym umysłem i zaciekawieniem. Niestety rzeczywistość zrewidowała moje oczekiwania.

Stylistycznie i językowo nie mam powieści nic do zarzucenia – płynie się przez nią, a opisy nie nużą. Nie pojawiają się też w recenzowanej pozycji zbędne ozdobniki językowe, kwieciste porównania czy kiczowate deskrypcje. Styl autorki zasługuje na uwagę i uznanie. Jednak nie samą warstwą językową książka stoi. Liczą się w niej także inne elementy, chociażby te budujące fabułę.

A te pozostawiają wiele do życzenia. Początek wciąga, czytelnik chce znać historię bohaterki, wiedzieć, dlaczego Alizeh wykonuje tak niewdzięczną pracę i czego się obawia. Powoli poznaje odpowiedzi na te pytania, jego ciekawość zostaje więc zaspokojona. Problem jednak w tym, że poza otrzymaniem wskazówek dotyczących życia i pochodzenia protagonistki czy tego, kto czyha na jej życie, niewiele dzieje się w opowieści. Akcja okazuje się niezwykle wolna, tak naprawdę ważnych i wciągających momentów jest w historii zaledwie kilka. Największa dawka wydarzeń została skumulowana na ostatnich stronach książki, co z jednej strony wzbudza apetyt na więcej, z drugiej sprawia, iż Utkanie królestwo jawi się jako nierówny tytuł.

Do tego dochodzi jeszcze najbardziej irytująca rzecz w całej opowieści – powtarzalność myśli postaci. Najlepiej widać to na przykładzie Alizeh, która co chwilę wygłasza te same wewnętrzne monologi. Jej myśli dotyczą ciągle tych samych spraw i brzmią podobnie. Czytelnik bardzo szybko przyswaja sobie i zapamiętuje to, co uważa protagonistka, powtarzanie jej opinii co kilka stron mija się więc z celem i sprawia, że odbiorca czuje się zmęczony powieścią.

A co z kreacją postaci? Tutaj dzieje się o wiele więcej, choć momentami zarówno Alizeh, jak i książę tracą koloryt i blakną gdzieś w tle. Wątek dotyczący ich relacji jest nieco chaotyczny, ale ma rację bytu, nie jawi się jako przekoloryzowany czy przesłodzony. Trzeba jednak przyznać, że ciekawszy okazuje się ten rozgrywający się wokół następcy tronu. Jest bardziej konkretny i przynosi ze sobą więcej emocji.

Podsumowanie

Utkane królestwo okazało się dla mnie sporym rozczarowaniem. Nie jest to można najgorsza książka, jaką przeczytałam w 2023 roku, ale jedna z tych, które miały potencjał, jednak gdzieś w trakcie rozwoju fabuły go utraciły.

W książce niewiele się dzieje, autorka niepotrzebnie ciągle powtarza te same myśli postaci, sporo scen nie wnosi nic do wydarzeń, a potencjał opowieści nie zostaje wykorzystany. Dżinnka ukrywająca się przed zabójcami brzmi bowiem tak dobrze. Mafi zagubiła się, nie do końca poradziła sobie ze swoją historią, zapomniała, że akcja jest równie ważna co przemyślenia osób bohaterskich.

Pojawia się jednak światełko w tunelu – zakończenie daje nadzieję na lepszą kontynuację. A ta już w tym miesiącu ukaże się nakładem We Need YA. Czy dam szansę drugiemu tomowi? Jak najbardziej.

utkane królestwoAutor: Tahereh Mafi

Tytuł: Utkane królestwo

Wydawnictwo: We Need YA

Liczba stron: 448

ISBN: 9788367551601

Więcej informacji TUTAJ

 


podsumowanie

Ocena
4.5

Komentarz

„Utkane królestwo” sięga po motywy sprawdzone w „Kopciuszku”. Jak wypadł ten mariaż?
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Utkane królestwo” sięga po motywy sprawdzone w „Kopciuszku”. Jak wypadł ten mariaż?Przeznaczenie. „Utkane królestwo” – recenzja książki