Najgłośniejszy horror roku. „Hereditary. Dziedzictwo” – recenzja filmu

-

Hereditary to film, który narobił dość duże zamieszanie w filmowym świecie. Krytycy zachwycają się nim, reszta publiczności nie jest do niego aż tak pozytywnie nastawiona. Czy Hereditary. Dziedzictwo to produkcja, która zasługuje na miano horroru roku?
Fabuła

Dziedzictwo opowiada o czteroosobowej rodzinie, czyli Annie, jej mężu Stevenie oraz ich dzieciach: 13-letniej Charlie i 16-letnim Peterze. Poznajemy ich w momencie pogrzebu matki Annie, Ellen. Nikt poza Charlie nie wydaje się specjalnie przejęty tą śmiercią; babcia miała wyjątkowo trudny charakter i zmagała się z zaburzeniami psychicznymi. Po jakimś czasie w rodzinie zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które nasilają się z każdym dniem.

Moje odczucia

Na film poszłam, mając wielkie oczekiwania. Byłam pewna, że zachwyty osób związanych z kinematografią nie wzięły się znikąd. Po seansie jestem pełna  przeróżnych uczuć, od zachwytu aż po zawód, bowiem Hereditary. Dziedzictwo to niezwykle nierówny film.

Najgłośniejszy horror roku. „Hereditary. Dziedzictwo” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Hereditary. Dziedzictwo”

Pierwsza połowa produkcji to zdecydowanie lepsza część, rzekłabym wręcz, że jest genialna. Reżyser świetnie buduje sylwetki członków rodziny, stopniuje napięcie, wciąż mamy poczucie, że już za chwilę, za momencik zdarzy się coś wielkiego i przerażającego. Te pierwsze kilkadziesiąt minut obrazu to tak naprawdę nie jest horror. To genialny dramat, skupiający się na relacjach tej wyjątkowej rodziny, na przeżywaniu traumy, na rzeczach, które ukrywają i o których sobie nie mówią. Jeżeli wybierzecie się na Hereditary, skupcie się na scenie kolacji. Jest to świetne zwieńczenie pierwszej połowy produkcji.

A potem następuje zwrot fabuły o sto osiemdziesiąt stopni, który kieruje Hereditary na kompletnie inny tor – dość typowego horroru z wątkami paranormalnymi nie mający nic wspólnego z subtelnością początkowych minut filmu. Nie powiem, na drugiej połowie również dobrze się bawiłam, ale była to rozrywka typu guilty pleasure; wiemy, że to, co oglądamy, nie jest arcydziełem, ale czerpiemy z tego przyjemność.

Nie miałabym problemu, gdyby cały film zostałby utrzymany w takim właśnie tonie. Nie przeszkadzają mi horrory oferujące po prostu dobrą zabawę i oderwanie od rzeczywistości. Natomiast w tym przypadku mamy do czynienia z filmem, który z początku zachwyca i trzyma w napięciu, a potem oferuje jedynie zwykłe i dość powszechne strasznie zjawiskami paranormalnymi.

Najgłośniejszy horror roku. „Hereditary. Dziedzictwo” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Hereditary. Dziedzictwo”

Tak jak już pisałam, pierwsza połowa Dziedzictwa wywołała u mnie bardzo pozytywne odczucia. Miała ona drugie dno, czułam, że poza zwykłą rozrywką mogę z niej wynieść coś więcej. Druga część lekko mnie rozczarowała. Może takie połączenie zwykłej przyjemności z arcydziełem to świadomy zabieg, natomiast moim zdaniem niezbyt udanym.

Aktorstwo, muzyka i kwestie techniczne

Przejdźmy do obsady. Krótko mówiąc – cudo. Toni Collette, która odgrywa rolę Annie, jest rewelacyjna. Bardzo przypomina mi Jacka Nicholsona w Lśnieniu, bazuje na podobnym poziomie szaleństwa i opętania, jednocześnie robi to w taki sposób, że nie mamy wrażenia, iż „szarżuje”. Alex Wolff, który do tej pory występował w niezobowiązujących produkcjach, pokazał, że potrafi poradzić sobie również z trudniejszą rolą. Milly Shapiro grająca Charlie, wypada hipnotyzująco i oszałamiająco.

Na wysokim poziomie stoi również warstwa muzyczna. Genialnie buduje nastrój i wywołuje ciarki. Idealnie wpisuje się w klimat horroru, podkreśla sceny, które już same w sobie są straszne.

Najgłośniejszy horror roku. „Hereditary. Dziedzictwo” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Hereditary. Dziedzictwo”

Skoro jesteśmy przy dobrych stronach filmu, to warto również wspomnieć o scenografii i pracy kamery. Wszystko jest ze sobą niesamowicie zgrane, widać, że wszyscy na planie Dziedzictwa bardzo dobrze ze sobą współpracowali . Dom, w którym mieszka rodzina Grahamów, idealnie pasuje do fabuły: mroczny, z ciemnymi korytarzami i przestronnymi pokojami.

Podsumowanie

Tak jak widzicie, nie mogę się do niczego przyczepić, jeśli chodzi o oprawę wizualną, muzyczną i aktorstwo. Dlatego jeszcze bardziej boli mnie to, w którą stronę podążył film; Dziedzictwo. Hereditary mogłoby zostać dla mnie jednym z lepszych filmów tego roku. Pozostaje mi cieszyć się tymi pierwszymi kilkudziesięcioma minutami.

Najgłośniejszy horror roku. „Hereditary. Dziedzictwo” – recenzja filmu

 

Tytuł: Hereditary. Dziedzictwo

Reżyseria: Ari Aster

Rok powstania: 2018

Czas trwania: 126 minut

 

Karina Bałdyszko
Karina Bałdyszko
Ogromna miłośniczka książek. Zazwyczaj czyta obyczajówki, thrillery i fantasy, ale czasami sięga także po klasykę literatury. Uzależniona od seriali, należy do fandomu Ricka i Morty’ego. Uwielbia psy, zwłaszcza kundelki, za to nie przepada za kotami.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu