Kiedy Koniec staje się początkiem. „Mroźny szlak” – recenzja książki

-

Tym, co najbardziej pociąga mnie w fantasy, są fantastyczne światy. Uwielbiam historie ukazujące niezwykłą, pełną magii rzeczywistość, w której można się zatracić. Dlatego z zaciekawieniem sięgnęłam po najnowszą powieść Marcina Mortki, opowiadającą losy stworzonego przez autora świata po Końcu. 

Jak się okazało, Koniec był dopiero początkiem historii. Gdy pojawił się Jaszczur i pokonał Smoczycę, ludy Rozkrzyczanych Krain stanęły do walki. Narody, od wielu lat ciemiężone przez Tuistan, bez wahania podjęły desperacką próbę wyzwolenia się spod jarzma smoczych wyznawców. Na czele jednego z najznamienitszych oddziałów, zwanego Wiatrem, stanął Mads Voorten – pułkownik, którego przemyślane strategie, a także posiadane doświadczenie niejednokrotnie doprowadziły powstańców do zwycięstwa. Tym większy był smutek mieszkańców Rozkrzyczanych Krain, gdy okazało się, że po bitwie pod Grzywaczem mężczyzna przepadł. 

Wojownik, Kupa i Żmijka

Akcja właściwa książki rozpoczyna się w momencie, gdy Mads budzi się po bitwie pod Grzywaczem i uświadamia sobie, że znalazł się w tragicznym położeniu. Od tego wydarzenia można spodziewać się jedynie coraz to większej ilości przygód. Mortka postarał się, by czytelnik się nie nudził. Początkowo proste zadanie, przed którym staje pułkownik, szybko zmienia się w pasmo mniejszych bądź większych niespodzianek, z jakimi musi zmierzyć się Voorten. Mając za towarzyszy jedynie inteligentnego konia Żmijkę i paskudnego kundla Kupkę, wojownik podejmuje się misji z góry skazanych na porażkę. 

Czy powódź może być początkiem czegoś dobrego? „Bambusowe Królestwo. Ocaleni z potopu” – recenzja książki

Mroźny szlak posiada każdy element, jaki powinien znaleźć się w dobrej książce fantasy. Główny bohater o skomplikowanym charakterze, którego nie można byłoby nazwać sympatycznym. Fascynujący świat, pełen różnych istot obdarzonych większą lub mniejszą mocą. Drużyna niezwykłych osobistości, wyruszająca w podróż w celu wypełnienia konkretnej misji. Bard o fascynującej przeszłości. Fanatyczny kult religijny. To i wiele więcej składa się na najnowszą powieść Marcina Mortki. Dawno nie trafiłam na książkę, która zawierałaby tyle elementów rodem z klasycznego, tolkienowskiego fantasy i jednocześnie była tak świeża i oryginalna. 

Wulgarnie i realnie

Tym, co zasługuje na wyróżnienie, jest język, jakim posługuje się autor. W warstwie tekstowej nie ma miejsca na poprawność polityczną. Główny bohater to silny wojownik, dowódca, który nie przebiera w słowach. Niektóre opowieści przez dużą ilość wyzwisk i wulgaryzmów stają się niesmaczne. Mroźny szlak jednak się do nich nie zalicza. Mortce udało się idealnie dopasować język do bohaterów. Jedni wypowiadają się poprawnie, inni nie potrafią złożyć logicznego zdania. Dzięki temu czytelnik jeszcze mocniej angażuje się w przedstawiony świat, który wydaje się realny. 

Przez opisy zaś się płynie. Powieść pełna jest wstawek tłumaczących historię Rozkrzyczanych Krain. Przeczytanie ich nie sprawia jednak żadnej trudności, a wręcz czystą przyjemność. Uniwersum wykreowane przez autora zachwyca złożonością. Mortka nie poprzestał na prostym przedstawieniu świata, w którym przyszło żyć bohaterom, lecz ukazał wiele szczegółów i ciekawostek go dotyczących. Czytelnik dowiaduje się, jak wyglądała rzeczywistość przed Końcem, jakie zwyczaje mają mieszkańcy konkretnych plemion czy też poznaje rodzaje mocy, którymi mogą posługiwać się istoty mieszkające w uniwersum.

Świat zamieszkały przez wiele ras

Nie można zapomnieć bowiem, że jest to rzeczywistość zamieszkała nie tylko przez ludzi, lecz także krasnoludy, elfy czy smoki. Wszystkie te rasy zaangażowane są w mniejszym bądź większym stopniu w aktualnie rozgrywającą się wojnę. Na przestrzeni niespełna czterystu stron czytelnik dobrze poznaje przynajmniej jednego bohatera wywodzącego się z danej społeczności– smoczycę Lharsin, elfa Gwaine’a czy krasnoluda Callestra. Wszyscy zostali przedstawieni w inny sposób, każdy jednak fascynuje. Mimo że niektórzy z bohaterów pojawiają się jedynie na chwilę, autorowi udało się w prosto nakreślić ich charaktery tak, by ujęły czytelnika i sprawiły, że pragnie on dowiedzieć na temat danej postaci lub rasy jeszcze więcej. 

O Mroźnym szlaku mogłabym napisać jeszcze wiele, jest to bowiem książka, o której chce się dyskutować. Powieść oczarowuje i wciąga. Nie sposób jej odłożyć przed poznaniem zakończenia. Pomimo dość mrocznego klimatu, czyta się ją szybko i z przyjemnością. Każda kolejna strona okazuje się przygodą pełną niespodziewanych zwrotów akcji. Jeśli chcecie przeczytać kawał dobrego fantasy, przy którym nie będziecie się nudzić, zdecydowanie powinniście sięgnąć po Mroźny szlak Marcina Mortki.

Okładka książki Mroźny szlak Marcin Mortka

Tytuł: Mroźny szlak

Autor: Marcin Mortka

Liczba stron: 416

Wydawnictwo: SQN

ISBN: 9788382105612

GrafikaSQN

podsumowanie

Ocena
8,5

Komentarz

„Mroźny szlak” to prawdziwa perła wśród współczesnych polskich powieści fantasy. Jeśli szukacie dobrej książki, która zabierze was w pełną przygód i niebezpieczną podróż z inteligentnym, wojowniczym bohaterem; jeśli chcecie poznać historię opartą na schematach typowych dla klasycznej fantasy, a jednak przedstawionych w niebanalny sposób, najnowsza powieść Marcina Mortki jest dla was pozycją idealną.
Patrycja Nadziak
Patrycja Nadziak
W żadnej szafie nie znalazła wejścia do Narnii, a sowa zgubiła list z Hogwartu. Pozostało jej jedynie oczekiwać na Gandalfa. Do jego przyjścia ma zamiar czytać, pisać, oglądać seriale i mecze w Bundeslidze… a także poślubić Jacka Sparrowa.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Mroźny szlak” to prawdziwa perła wśród współczesnych polskich powieści fantasy. Jeśli szukacie dobrej książki, która zabierze was w pełną przygód i niebezpieczną podróż z inteligentnym, wojowniczym bohaterem; jeśli chcecie poznać historię opartą na schematach typowych dla klasycznej fantasy, a jednak przedstawionych w niebanalny sposób, najnowsza powieść Marcina Mortki jest dla was pozycją idealną.Kiedy Koniec staje się początkiem. „Mroźny szlak” – recenzja książki