Niemobilny mobilniak, czyli miks gatunków. „Legends of Kingdom Rush” – recenzja gry

-

Ironhide Game Studio słynie z prostych, kreskówkowych gier mobilnych, w tym całego cyklu Kingdom Rush. Dziś zajmiemy się ostatnią odsłoną serii, która ukazała się na Steamie 14. lipca tego roku. Jako ciekawostkę dodam, że na IOS i inne produkty Apple’a pojawiła się w czerwcu 2021. Czym jest, jak wygląda sposób rozgrywki i jaki ma potencjał wyżej wymieniona pozycja? O tym w tekście poniżej. 

Pierwsze wrażenia… 

Szczerze nadmienię, że przed pierwszym uruchomieniem Legends of Kingdom Rush nie szukałam informacji odnośnie tytułu, nie wiedziałam, czego się spodziewać i co dokładnie zostanie mi zaprezentowane. Bardzo przyjemna dla oka, choć prosta, komiksowa grafika i ciekawe przedstawienie historii – od początku czuje się sznyt mobilniaka, a samouczek jest dobrze zorganizowany, ponieważ pokazuje najważniejsze mechaniki, jakie będą towarzyszyć graczowi podczas godzin rozgrywki. Oto szybka, krótka przygoda z udziałem trzech podstawowych postaci. Po wstępie przenosi mnie do mapy świata, gdzie wybiera się kolejne wyprawy, oczywiście należy ukończyć jedną, by odblokować kolejną. Nim przejdę dalej, dodam tylko, że są dwa poziomy trudności: łatwy i normalny. Bardziej bym to ujęła jako normalny i trudny.

Legends of Kingdom Rush recenzja
Legends of Kingdom Rush
Czym jestem? Kim jestem? Nie wiem, ale wam opowiem 

Jak nadmieniłam w tytule, Legends of Kingdom Rush jest miksem gatunków. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to same potyczki – czysty w swej postaci, stary, dobry Tactics, wyjątkowo popularny w czasach świetności PSX’a. Skoro mamy do czynienia z taktyczną turówką z bohaterami, to również elementy RPG. Ten aspekt muszę rozbić na dwa. Pierwszy, to rozwój w trakcie jednej przygody, odpowiednio podnosimy poziom za kule doświadczenia, które dochodzą do puli w danej instancji. Spokojnie, do tego jeszcze się odniosę i wytłumaczę, o co chodzi. Drugi aspekt to globalne doświadczenie danego bohatera po ukończeniu przygody. Ten ma wpływ na umiejętności, jakie możemy sobie odblokować w trakcie kolejnych podejść do któregoś scenariusza. Wiem, strasznie to pogmatwane, rouglite to chyba najlepsze określenie.  

Świat został rozbity na kilka instancji, które można wielokrotnie powtarzać i za każdym razem zaczynać z drużyną na poziomie pierwszym. Dodatkowo każde podejście oferuje nam inne zdarzenia w drodze do bossa.  

Mapa przygody bardzo przypomina tę z popularnego Slay the Spire. Przechodzimy od punktu do punktu, aż do finalnego celu, po drodze mamy różne zdarzenia przypadkowe, możemy napotkać kupców czy kolejnego zawodnika do naszego zespołu. Najważniejsze jednak są walki. Jak już wyżej wspomniałam, typowa taktyczna turówka, z mapą heksagonalną. 

Legends of Kingdom Rush
Legends of Kingdom Rush
Postacie, drużyna, rozwój – jak to wygląda dokładnie? 

Może zacznę od drużyny. Wyłaniamy jednego kapitana i dwóch pomocników, zaś w trakcie przygody dodatkowo może do nas dołączyć jeszcze jeden bohater, czyli maksymalnie posiadamy cztery osoby, startowo trzy. Do wyboru mamy osiemnaście unikatowych jednostek, z czego sześć z nich to kapitanowie, każdy posiada swoje niepowtarzalne właściwości, a także pule umiejętności. Można wyróżnić tanków walczących w zwarciu, magów, zasięgowych czy wspierających. Trochę jak w grach typu MOBA. Większość jest początkowo zablokowana i trzeba przechodzić kolejne przygody, aby otrzymać do nich dostęp, a niejednokrotnie spełnić odpowiednie warunki. Maksymalny globalny poziom podstawowych wojów to trzeci, zaś kapitanów piąty. Każdy odblokowuje odpowiednio umiejętność do wyboru w trakcie przygody. Na instancji dana postać może być ulepszona do trzeciej rangi, co daje dodatkowe statystyki i wspomniane zdolności aktywne. Reasumując, sposobów na rozgrywkę jest sporo, a wręcz nieskończenie wiele. Nawet nie zmieniając drużyny, każde podejście będzie się różniło dzięki innym wyborom w trakcie rozwoju. 

Legends of Kingdom Rush recenzja gry
Legends of Kingdom Rush
Fabuła, czas gry i wyzwania 

W kwestii historii w Legends of Kingdom Rush, nie będę się specjalnie rozpisywała, bo nie ma nad czym. Bohater ucieka z lochu, niesłusznie doń wtrącony i wyrusza w podróż ratować świat. Oklepane, ale przecież nie to jest najważniejsze.  

W kwestii czasu gry wygląda to lepiej. O ile samo przejście od samouczka do finałowego bossa to jedno posiedzenie (mniej niż osiem godziny), tak już zdobycie wszelkich osiągnięć oraz wbicie maksymalnych poziomów dla wszystkich postaci to spokojnie trzydzieści godzin zabawy. Jest to satysfakcjonujący wynik zważywszy na cenę 53,99 złotych na Steam, co daje 1,80 złotych za godzinę zabawy.  

Kluczowym jest stwierdzenie, że naprawdę warto zagrać w Legends of Kingdom Rush, ponieważ gra się bardzo przyjemnie. Jeśli ktoś lubi turowe potyczki, z pewnością będzie zadowolony z takiego zakupu.  

Poza kilkoma podstawowymi przygodami posiadamy zaimplementowany tryb wyzwań. Dostajemy z góry ustaloną drużynę, która ma określony stopień, i musimy pokonać grupę wrogów. Jest to o tyle przyjemne oraz ciekawe, że te zespoły zawsze się różnią zarówno po stronie gracza, jak i przeciwnej, jednak wymaga to znajomości każdej postaci. Dodatkowo są oddzielne osiągnięcia dla tego trybu zabawy, więc tym bardziej należy z niego korzystać, jeśli chcemy mieć grę na sto procent.

Legends of Kingdom Rush
Legends of Kingdom Rush
Ewolucja, rewolucja, czyli kilka słów podsumowania 

Jak wspomniałam na samym początku, Legends of Kingdom Rush jest jedną z odsłon cyklu, z czego poprzednie były typowymi Tower Defense. To bardzo przyjemna zmiana koncepcji oraz doskonały przykład tego, że twórcy potrafią wykorzystać swoją markę do stworzenia czegoś innego. Ciekawa tylko jestem, czy kiedyś pokuszą się o produkt typowo pctowy/konsolowy, a nie tylko portowanie mobilniaków. Nie rozumiem, czemu opisywana produkcja ukazała się tylko na IOS i inne produkty Apple’a, skoro w Europie królują urządzenia z Androidem. Oczywiście na polską lokalizację nie ma co liczyć, jednakże język i mechaniki są na tyle proste, że każdy laik poradzi sobie nawet bez słownika. Sterowanie mogłoby być trochę bardziej dopracowane w kwestii precyzji. Czasem po prostu ciężko kliknąć w konkretny cel czy pole, jeśli jest większa grupa postaci obok siebie. Udźwiękowienie przyzwoite, chociaż i tak większość czasu grałam z wyciszoną muzyką ze względu na charakter samej gry.  

Tytuł idealnie pasuje jako odskocznia, gdy słuchamy czegoś w tle, jak podcast, wiadomości, audiobook czy po prostu muzyką komercyjną. Bardzo dobrze bawiłam się przy Legends of Kingdom Rush i z pewnością dobiję kilka brakujących osiągnięć do stu procent.

Krok za krokiem, wspomnienie za wspomnieniem. „South of the Circle” – recenzja gry
  • Komiksowa oprawa i styl opowiadania fabuły 
  • Dużo postaci 
  • Różnorodność umiejętności i synergii 
  • Bardzo dobrze zaprojektowane generowanie proceduralne 
  • Osiągnięcia 
Krok za krokiem, wspomnienie za wspomnieniem. „South of the Circle” – recenzja gry
  • Precyzja kliknięć  
  • Brak wersji na Androida

podsumowanie

Ocena
8.5

Komentarz

Bardzo przyjemna, kolorowa taktyczna turówka jako odskocznia między obowiązkami czy kolejnymi partyjkami w LoL’a. Polecam.
Katarzyna Gnacikowska
Katarzyna Gnacikowska
Rodowita łodzianka. Z papierków wynika, że magister inżynier po Politechnice Łódzkiej, jednak z zawodem nie mogą się znaleźć. Wolny duch szukający swojego miejsca na ziemi, Wielka fanka seriali maści wszelakiej, szczególnie Supernatural, Teen Wolf, American Horror Story, ale nie ma co się ograniczać. Książkoholiczka (nie dla obyczajówek i historycznych!) pierwszej wody, która prawdopodobnie umrze przygnieciona swoimi "małymi" zbiorami. Lubi się śmiać, czytać i spędzać miło czas. Nie lubi chamstwa, hipokryzji i beznadziejnych ludzi. Dobra znajoma Deadpoola i Doktora Strange.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Bardzo przyjemna, kolorowa taktyczna turówka jako odskocznia między obowiązkami czy kolejnymi partyjkami w LoL’a. Polecam.Niemobilny mobilniak, czyli miks gatunków. „Legends of Kingdom Rush” - recenzja gry