Kiedy miłość przychodzi w niewłaściwym momencie. „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię” – recenzja książki

-

Powieści romantyczne nie należą do grona moich ulubionych, jednak zawsze chętnie podchodzę do literatury młodzieżowej. Na Flaw(less) – debiut Marty Łabęckiej, który okazał się hitem Wattpada – czekałam odkąd trafiłam na pierwszą wzmiankę o jego premierze. I chociaż nie jest to najlepsza powieść w swoim gatunku, to czytałam ją z dużą przyjemnością i będę niecierpliwie wypatrywała ewentualnej kontynuacji.
Ale po kolei.
Ta dziewczyna. Ten chłopak. Nie ten czas…1

Powyższe słowa pochodzą z okładki książki i idealnie obrazują, co znajdziemy w środku. Jest to kolejna historia, w której perfekcyjna dziewczyna spotyka chłopaka o złej reputacji. I w której od niechęci przechodzimy do miłości. Brzmi banalnie? Myślę, że tego rodzaju krótki opis mógłby rzeczywiście bardzo spłycić tę opowieść. Owszem, autorka nie uniknęła popularnych klisz, ale one jedynie nadają historii realizmu. We Flaw(less) kryje się dużo więcej i przypuszczam, że właśnie dlatego pojawiło się tak dużo głosów wychwalających debiut Marty Łabęckiej.

Sama rozumiem to doskonale. Mamy tu do czynienia z naprawdę chwytającą za serce opowieścią i jeśli ktoś lubi uronić łzę przy lekturze, jednocześnie przeżywając perypetie bohaterów, tutaj doświadczy wszystkiego: wzruszenia, wzburzenia, głębokiego poruszenia, a także złości i radości. Doceniam to, że debiutująca autorka potrafiła ubrać swoją opowieść w tyle emocji, ponieważ spośród wielu rzeczy, jakie można powiedzieć o tej książce, ja najbardziej zapamiętam właśnie to, jak mocno na mnie oddziaływała.

Nastoletnia Josephine i nie-taki-typowy „bad boy” Chase okazali się bohaterami z krwi i kości, w których się wierzy i którym się kibicuje. Mam obawy, że nie każdy da wiarę w istnienie takich dylematów i problemów, z jakimi mierzą się ci młodzi ludzie, ale kto przeżył ciut więcej, będzie to rozumiał. I ja zrozumiałam.

Prawdopodobnie to właśnie dlatego, że wierzę w tych ludzi i porusza mnie ich dramatyczna historia, tak bardzo przepadłam w lekturze Flaw(less). Mamy tu młodość, czystą radość, przyjaźń, ból, traumę, uprzedzenia i takie problemy, z jakimi najpewniej nie mierzą się wszyscy, ale które – niestety – towarzyszą życiu zbyt wielu dzieciaków. Gdybym była nastolatką, zakochałabym się w tej historii bez pamięci, czując, że jest mi niesamowicie bliska. Jako trzydziestoparolatka bardzo dobrze o niej myślę i z przyjemnością poleciłabym ją młodszej wersji siebie.

Nie jest cukierkowo

Mogę napisać wiele dobrego o powieści Marty Łabęckiej – że porusza czułe struny, że kryje w sobie coś wyjątkowego i że nie daje o sobie zapomnieć – i to wszystko będzie prawdą, ale nie mogę nie wspomnieć o jej słabszych stronach.

Językowo Flaw(less) ma swoje fatalne fragmenty. Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu książka prawdopodobnie nie przeszła redakcji – możemy znaleźć informację jedynie o redaktor prowadzącej, której rola jest nieco inna – i niestety to widać. Gdyby od strony językowej tą powieścią zajęła się odpowiednia osoba, na sto procent zwróciłaby uwagę na nietrafione zabiegi z poszukiwaniem synonimów i notorycznym dookreślaniem bohaterów za pośrednictwem kolorów włosów. W efekcie otrzymujemy kwiatki w stylu „brunet zrobił to, na co blondynka zrobiła tamto, a szatyn wtrącił się z czymś innym, więc brunet odpowiedział mu, że…” i tak dalej. Zupełnie nie potrafię zrozumieć, jak można w publikowanej powieści zostawić aż tyle niepotrzebnych wstawek.

Za niepotrzebne uważam także zapędy autorki, by zapowiadać nam przyszłość. Bohaterowie toną w uściskach, ale „jeszcze nie wiedzą, że…”. Dzieje się coś dobrego, ale co i rusz dociera do nas komunikat, że to tak na chwilę, bo w przyszłości zdarzy się coś, co będzie świadczyło o ulotności tego momentu. Jeśli takie wstawki miały na celu podkręcanie dramatyzmu albo dołowanie nas wizją smutnego końca – w porządku. Jako czytelniczka wolałabym jednak czasem przeżyć zaskoczenie, niż ciągle potykać się o przepowiednie autorki, że i tak „coś” się wydarzy. Narracja nie jest więc najlepszym punktem Flaw(less).

Uważam jednak, że łatwiej poprawić warsztat i pewne niedociągnięcia techniczne i językowe – bo to przede wszystkim kwestia wprawy i pracy z dobrym redaktorem – niż umieć opowiedzieć od początku do końca złożoną historię. A to drugie Marta Łabęcka już potrafi. Wielu marzących o karierze pisarskiej nigdy nie dochodzi do tego punktu, raz po raz chowając w szufladach kolejne szkice, a ona stworzyła obszerną opowieść z pełnokrwistymi bohaterami. Z mojej strony w kierunku autorki wędrują słowa uznania – i wierzę, że dzięki pracy nad mankamentami Flaw(less) następne książki Marty Łabęckiej będą tylko lepsze. A ja mocno trzymam za to kciuki.

1Czwarta strona okładki

Flaw(less)
Flaw(less)

Tytuł: Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię

Autor: Marta Łabęcka

Wydawnictwo: Editio

Ilość stron: 344

ISBN: 9788328377431

Więcej informacji TUTAJ

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Dobra powieść młodzieżowa z nienachalnym wątkiem romantycznym, o której nie da się zapomnieć. Niecierpliwie wypatruję kontynuacji!
Klaudyna Maciąg
Klaudyna Maciąghttps://klaudynamaciag.pl
Za dnia copywriter, wieczorami - nałogowy gracz. Widywana albo z książką pod pachą, albo z padem w dłoni. Dużo czyta, jeszcze więcej tworzy i ogląda. Uzależnienie od popkultury, piłki nożnej i żużla zdiagnozowane już ze trzy dekady temu.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Dobra powieść młodzieżowa z nienachalnym wątkiem romantycznym, o której nie da się zapomnieć. Niecierpliwie wypatruję kontynuacji!Kiedy miłość przychodzi w niewłaściwym momencie. „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię” – recenzja książki