Mira to narracyjna gra przygodowa z gatunku point-and-click od Too Husky, autorstwa Jerzego Rojkowskiego i Karola Sollicha. Jest to debiutancki projekt, który jak sami twórcy przyznają, przygotowywali aż sześć lat. Produkcja w nieco artystyczny sposób przybliża i przypomina słowiańskie mity oraz legendy. Ta pełna mroku i tajemnicy opowieść zabierze nas do świata pełnego przebiegłych Rusałek, przeraźliwych Łapiduchów, jak i przeuroczych i troskliwych Bzionków. Czy dałam porwać się tej historii? Przekonajmy się.
Jak się tu znalazłam?
Protagonistką produkcji jest tytułowa Mira, mieszkanka zniszczonego po II wojnie światowej Krakowa, w którym pracuje jako opiekunka w sierocińcu. Historia zaczyna się w tajemniczym lesie. Kobieta nie ma pojęcia jak i kiedy do niego trafiła. Po krótkiej wędrówce opiekunka przypomina sobie, co działo się w domu dziecka, zanim trafiła do tej przedziwnej krainy. Jak się okazało, Mira znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, kiedy to pewnego dnia sierociniec odwiedził Ubek i zażądał niezwykle rzadkiego leku, natomiast ten był niezbędny kobiecie do wyleczenia chorego wychowanka. Mężczyzna postawił bohaterce ultimatum: albo odda mu specyfik, albo będzie musiała zamknąć swoją placówkę i pozbawić sieroty dachu nad głową. Niezależnie od wyboru, Mira załamuje się i postanawia targnąć się na swoje życie, skacząc z mostu prosto do rwącej Wisły. W ten sposób dowiadujemy się, w jakich okolicznościach protagonistka przeniosła się do jakże innego świata. Gdy znów wracamy do lasu, kobieta spotyka postać przypominającą chomika – Bzionka, mitycznego opiekuna drobiu i dzieci. Co bardzo ją dziwi, ponieważ jego sylwetkę znała jedynie z legend. Ten wyjaśnia bohaterce okoliczności jej przybycia do Nawii, krainy schowanej przed ludźmi, w której żyją stworzenia dawno już przez nich zapomniane.
Bzionek wspomina, że nie jest to pierwsza wizyta Miry w tym miejscu, natomiast on otrzymał polecenie aby doprowadzić bohaterkę do Mokosz, Matki Ziemi. Tak zaczyna się wędrówka bohaterki z jej małym towarzyszem przez różne, dziwne, czasem mroczne lokacje. W czasie tej przygody odkrywamy więcej szczegółów dotyczących przeszłości protagonistki i poznajemy zapomniane przez wielu legendy pełne magii i mitycznych stworzeń.
Słyszę głosy?
Sama rozgrywka opiera się w dużej mierze na dialogach, a te w Mirze odbywają się automatycznie, wystarczy tylko klikać w dymki. Niekiedy mamy możliwość wyboru odpowiedzi, choć konwersacje są nieco płytkie. Czasem produkcja stawia gracza przed trudnymi rozterkami moralnymi, obrazującymi trudną, a nawet dramatyczną, sytuację bohaterki. Jak już wspomniałam wcześniej, prawie na samym początku historii Mira miała ogromny dylemat: uratować ciężko chorego chłopca, podając mu niezbędne lekarstwo, czy oddać lek agentowi i uchronić cały sierociniec przed zamknięciem.
Czy to była dobra decyzja?
Trzeba jednak zaznaczyć, że Mira jest produkcją na jednorazowe „posiedzenie”. Decyzje, które przyjdzie nam podejmować podczas rozgrywki, wszak wydają się bardzo trudne i dają poczucie przekonania, iż mogą znacząco wpłynąć na przebieg całej historii. Po pierwszej godzinie spędzonej w grze odniosłam takie wrażenie, ale podczas drugiego podejścia specjalnie wybierałam inne odpowiedzi, aby przekonać się czy istnieje alternatywna linia narracyjna. Niestety decyzje okazały się jedynie pozorne, ponieważ nie zmieniają w ogóle fabuły.
Jak rozpalić ogień?
Łamigłówki, które są nieodzowną częścią gier typu point-and-click, w Mirze okazały się krótkimi przerywnikami od czytania i nie było ich za wiele. Mówiąc szczerze, ciężko je nawet nazwać zagadkami, ponieważ opierały się głównie na poklikaniu w paru miejscach, bez większego główkowania. Bardzo szybko i bez żadnych problemów każdy będzie w stanie sobie z nimi poradzić. Najwidoczniej produkcja ta nie ma na celu stawiania graczowi wyzwania, a jedynie opowiedzenie mu pewnej historii. Dlatego też nie nazwałabym Miry grą typu point-and-click, a raczej bardzo ładną nowelką wizualną. W rzeczywistości jesteśmy czytelnikami, obserwatorami i odkrywcami tajemniczego świata słowińskich guseł i legend. To bez wątpienia zaleta tego tytułu, ponieważ oprawa graficzna została przygotowana na wysokim poziomie, jak i cała opowieść. Warto wspomnieć, że ilustracje wykorzystane w Mirze zostały przygotowane na podstawie ręcznie malowanych obrazów. Świat wykreowany przez Too Husky, ozdobiony elementami inspirowanymi słowiańską mitologią, zdaje się mroczny, tajemniczy i jednocześnie piękny. Kolejnym atutem produkcji jest unikatowa ścieżka dźwiękowa. Idealnie zgrywa się z całą oprawą wizualną, tworząc wyjątkowy klimat.
Kim jest Bzionek?
Oprócz głównej historii i paru łamigłówek, otrzymujemy także do dyspozycji Leksykon, w którym notowane są hasła związane ze słowiańską mitologią. Dzięki tej zakładce dowiemy się więcej na temat Nawii, Jawii, Bzionków, Rusałek i innych dziwnych stworzeń. Moim zdaniem, to dobry ruch ze strony twórców. Dodaje produkcji elementu edukacyjnego, pozwalającego graczom lepiej poznać ten tajemniczy, czasem mroczny świat. Dla osób takich jak na przykład ja, nie mających zielonego pojęcia o słowiańskiej mitologii i legendach, to ciekawa opcja na „liźnięcie” odrobinę tego tematu.
Czy to już koniec?
Jak dla mnie gra zdecydowanie skończyła się za szybko. Całą rozgrywkę można przejść w niecałą godzinę, co nawet dla tytułu z gatunku point-and-click to odrobinę za mało. Kiedy dotarłam do miejsca docelowego całej wyprawy, liczyłam na zupełnie inny przebieg zdarzeń. Byłam ciekawa, co teraz się wydarzy. Dlatego ze zdziwieniem patrzyłam na napis „The End”. Niestety poczułam pewien niedosyt, w końcu grało się nawet przyjemnie.
Krótko mówiąc Mira to wyjątkowy tytuł, opowiadający smutną, jak i pełną magii i dziwów, historię. Niestety gra jest krótka, przez co nie poczułam satysfakcji z jej ukończenia. Również fakt, że podejmowane decyzje nie wpływają na przebieg fabuły, nie dodaje tej produkcji wartości. Szkoda, ponieważ naprawdę liczyłam, iż za drugim podejściem poznam nieco inną opowieść i może dowiem się czegoś więcej.
Pomimo swojej prostoty, Mira nie ustrzegła się przed drobnymi błędami. Kliki nie zawsze są responsywne co może odrobinę irytować. Również w dialogach pojawiły się dziwne zmiany w języku. Podczas rozgrywki kilka razy wyskoczyły dymki z tekstem w języku angielskim. Zdecydowanymi atutami Miry są: piękna prawa graficzna oraz unikatowa ścieżka dźwiękowa. Dodały produkcji odpowiedniego klimatu, dzięki któremu chociaż przez chwilę mogłam się poczuć jak w innym świecie. Fani łamigłówek niestety nie znajdą tutaj za dużo dla siebie, produkcja od Too Husky została skierowana raczej do osób pragnących poznać odrobinę słowiańskich legend, spokojnie klikając dialogi i przechodząc do kolejnych, pięknych lokacji.
- „Ręcznie malowana” oprawa graficzna,
- Ścieżka dźwiękowa,
- Inspiracje słowiańską mitologią oraz Leksykon,
- Klimat.
- Krótki gameplay,
- Łatwe łamigłówki oraz ich mała liczba,
- Czasem dziwne dialogi,
- Decyzje niewpływające na przebieg fabuły.