Zło ma wiele twarzy. „Outsider” – recenzja serialu

-

Filmowcy co rusz inspirują się książkami Stephena Kinga. To najchętniej ekranizowany autor, a wiele z adaptacji jego dzieł ma już status kultowych (chociażby Lśnienie Stanleya Kubricka, Carrie z 1976 roku, Dzieci kukurydzy czy Skazani na Shawshank). Coraz częściej po historie napisane przez Kinga zaczynają sięgać twórcy serialowi. I wychodzi im to naprawdę dobrze.

Castle Rock czy Mr. Mercedes (specjalnie pomijam The Mist, o którym wolałabym zapomnieć) pokazały, że jeżeli ma się pomysł na wykorzystanie materiału źródłowego, to można zaoferować widzom wciągającą produkcję. Szczególnie gdy bierze się za dzieła mistrza grozy, Stephena Kinga. Twórcy mają tutaj naprawdę szerokie pole do popisu. A już zwłaszcza, gdy sięga się po taką historię, jak Outsider. Niestety nim zaczęłam oglądać serial od HBO, nie miałam okazji przeczytać książki. I może dobrze się stało. Nie znając treści pierwowzoru, w pełni zaangażowałam się w zagadkę tajemniczego outsidera.

Zło ma wiele twarzy. „Outsider” – recenzja serialu
Kadr z serialu „Outsider”
Makabryczna zbrodnia

W lasach stanu Georgia zostają znalezione zwłoki zmasakrowanego jedenastoletniego chłopca. Śledztwa podejmuje się pogrążony w żałobie detektyw Ralph Anderson (Ben Mendelsohn), który na podstawie dowodów zebranych z miejsca zbrodni od razu zatrzymuje winowajcę. Jednak oskarżony Terry Maitland (Jason Bateman) w czasie dokonania morderstwa znajdował się zupełnie gdzieś indziej, co potwierdzają nagrania z kamery. Sprawa zaczyna się jeszcze bardziej komplikować, gdy mężczyzna zostaje zastrzelony przed wejściem do sądu. Ralph postanawia zwrócić się o pomoc do znanej z nietypowych metod pracy prywatnej detektyw Holly Gibney (Cynthia Erivo). Dzięki jej zdolnościom ma nadzieję, że uda im się wytłumaczyć to, co wydaje się być niewytłumaczalne.

Zło ma wiele twarzy. „Outsider” – recenzja serialu
Kadr z serialu „Outsider”
Trzeba uwierzyć

O sukcesie tego serialu przede wszystkim zadecydowała znakomicie dobrana obsada i świetnie rozpisany scenariusz. Aczkolwiek gdyby postanowiono nakręcić sześć odcinków, zamiast dziesięciu, wtedy napięcie towarzyszące rozwijaniu się akcji byłoby większe. A tak niektóre sceny ciągnęły się niemiłosiernie, sprawiając, że niepokój związany z rozgrywającymi się na ekranie wydarzeniami potrafił zamienić się w zobojętnienie. Twórcy postanowili stopniowo odkrywać przed nami karty, dawkując informacje o tajemniczym outsiderem. Oczywiście, gdyby nie zdolności Holly Gibney (bohaterka pojawiła się także w serialu Mr. Mercedes, gdzie wcieliła się w nią Justine Lupe), śledztwo stanęłoby w martwym punkcie, a wina nadal spoczywałaby na Terrym Maitlandzie. Cała sprawa i tak już wystarczająco emocjonalnie odbiła się na rodzinie zmarłego. Chociaż to, co odkryła detektyw, niespecjalnie podoba się Ralphowi i niemal całemu zespołowi śledczych, ponieważ wykracza poza ludzkie rozumowanie. Nie będę jednak wchodzić w szczegóły, bo to cały urok tego serialu. Napiszę tylko tyle, że ujawnienie prawdy przez Holly przeraziło nawet mężczyzn twardo stąpających po ziemi.

Zło ma wiele twarzy. „Outsider” – recenzja serialu
Kadr z serialu „Outsider”

Wspomniałam także o znakomicie dobranej obsadzie. Główna rola przypadła Benowi Mendelsohnowi, który świetnie sportretował detektywa pogrążonego w żałobie po stracie synka i zaangażowanego w śledztwo o brutalnym charakterze. Nie powiem, momentami wkurzała mnie ta sceptyczna postawa mężczyzny, chociaż dowody miał podane jak na tacy. Jego zupełnym przeciwieństwem jest Holly Gibney. Kobieta o wielu talentach i przede wszystkim otwartym umyśle, gotowa pogrążyć karierę, byleby tylko udowodnić swoje racje. Cynthia Erivo genialnie zagrała tę bohaterkę i mam nadzieję, że jeszcze nie raz zobaczę ją w tej roli. Bo chociaż rozwiązano sprawę w ostatnim odcinku, to twórcy zostawili sobie otwartą furtkę. Kto wie, może doczekamy się drugiego sezonu (oby!).

Zło ma wiele twarzy. „Outsider” – recenzja serialu
Kadr z serialu „Outsider”
Fani Kinga będą zadowoleni

Ponownie dostaliśmy serial na podstawie powieści Stephena Kinga z świetnie dobraną obsadą i tak rozpisanym scenariuszem, aby wciągał widza z każdym kolejnym odcinkiem. Pomimo że zdarzały się nierówne odcinki i niektóre sceny były męczące, to warto jednak dać szansę tej produkcji. Szczególnie dla dwóch ostatnich odcinków, gdzie poziom kulminacji napięcia sięga zenitu. Jak najbardziej polecam Outsidera od HBO. Wasza cierpliwość i stalowe nerwy zostaną wynagrodzone.

Serial obejrzałam dzięki uprzejmości

Zło ma wiele twarzy. „Outsider” – recenzja serialu

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Serial „Outsider” polecam nie tylko fanom Stephena Kinga. Tajemnica makabrycznej zbrodni i okoliczności nietypowej sprawy zmrożą wam krew w żyłach. Produkcja zarówno dla widzów o mocnych nerwach, jak i wielbicieli kryminalnych zagadek z piekła rodem.
Agnieszka Michalska
Agnieszka Michalska
Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Wielbicielka amerykańskich seriali i nienasycona czytelniczka książek, ale nie znosi romansów. Podróżuje rowerem i pisze fantastyczne powieści - innymi słowy architekt własnego życia.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Serial „Outsider” polecam nie tylko fanom Stephena Kinga. Tajemnica makabrycznej zbrodni i okoliczności nietypowej sprawy zmrożą wam krew w żyłach. Produkcja zarówno dla widzów o mocnych nerwach, jak i wielbicieli kryminalnych zagadek z piekła rodem.Zło ma wiele twarzy. „Outsider” – recenzja serialu