Zbir powraca. „The Goon. Kolekcja. Tom 5” – recenzja komiksu

-

Piąta, ostatnia odsłona cyklu The Goon właśnie zawitała na sklepowe półki. Ponad czterysta stron kolejnych historii o niezbyt radosnym życiu Zbira i Franky’ego. Tym razem Eric Powell raczy nas dłuższymi opowiadaniami i jak zwykle bawi się formą, kolorami i stylistyką.
Zbir i ulica Samotna

Zbir to małomówny twardziel, zamieszkujący bardzo nietypowe miasto. Jest ono pełne umarlaków, zombie, potworów i wszelkiej maści stworzeń, które możecie znać z horrorów kategorii C. Siłacz kontroluje połowę miasta i jak można się domyślić, nienawidzi swoich sąsiadów. Kumpluje się z Franky’m – chuderlawym, wyszczekanym kolesiem, uwielbiającym piękne kobiety i smak alkoholu. Panowie co chwila wdają się bójki i sprzeczki słowne z chcącymi ich usunąć z powierzchni ziemi istotami.

Fabuła komiksu kręci się wokół bijatyk, morderstw i nieuzasadnionej przemocy. Powell okrasza to wszystko sporą dozą czarnego humoru. Jest to zdecydowanie lektura dla osób lubiących niewybredne żarty i horrory, ale te z niższej półki.

Przygody Zbira ukazały się w Polsce za sprawą Taurus Media, ale były to komiksy w miękkiej okładce, które nie przyjęły się dobrze na rynku. Non Stop Comics od 2018 wydaje zbiorcze edycje, w twardej oprawie. Początkowo obawiałem się, że skończy się to na pierwszym albumie, ale jak widać, polscy czytelnicy polubili tego bohatera i chcą z nim obcować.

Długie formy

Komiks rozpoczyna się od Gdy brak whiskey, gdy brak krwi… – świetnie namalowanej, barwnej historyjki o eskapadzie Zbira i Franky’ego do Meksyku. Panowie szmuglują tam gorzałkę i wdają się w potyczkę z ogromną jaszczurką. Większość dymków w tej części jest po hiszpańsku, co podkreśla absurdalność sytuacji.

Rozdział czwarty, zatytułowany Strzemiennego, to wspięcie się na wyżyny groteskowości, humoru niskich lotów, ale i świetnych ilustracji. Warto zwrócić szczególną uwagę na kadry z karykaturami znanych i cenionych celebrytów, a wśród nich Fiolly Pardon, Banka Sinatry czy Arnolda Szwartzenburgera. Ta część to przyjemne w lekturze preludium do Sposobności do zemsty.

W mieście pojawia się Arab ze swoimi wspólnikami: Długopalcym, Kamieniem, Prządką, Łopatą i Kilofem. Mroczna ekipa postanowiła podbić miasto, zwołując sabat pełen czarownic, magów i czarnoksiężników. W obliczu przeważających sił wroga, Zbir  wspiera  się posiłkami. Ta decyzja okazuje się niezwykle ważna i istotna dla przebiegu konfliktu.

Świetna, trzymająca w napięciu historia, kontynuowana w Witajcie w ciężkich czasach. Powell genialnie pracuje w niej kolorem. Całość utrzymano w różnych odcieniach szarości, gdzieniegdzie wzmocniono kolorowym kadrem czy dymkiem. Bardzo satysfakcjonujący i zaskakujący finał dopełnia całości tej blisko dwustustronicowej opowieści.

Końcówka albumu to krótkie historyjki różnych scenarzystów i ilustratorów. Wszystkie czarno białe, ale malowane w różnym stylu. Jak zwykle album opatrzony jest kilkudziesięcioma kartkami materiałów dodatkowych – szkicami postaci, alternatywnymi okładkami czy zarysami scenariusza. Bardzo lubię przeglądać tę część, dzięki niej można podejrzeć warsztat autora, zapoznać się z jego stylem czy inspiracjami.

Wizualny majstersztyk

The Goon to nie jest lektura najwyższych lotów. Historyjki są raczej pretekstem dla Powella do pokazania swoich niezwykłych umiejętności jako rysownika. Pracuje on w różnych stylach i w każdym albumie mamy możliwość podziwiać jego umiejętności szeroki repertuar użytych technik. Co więcej, autor lubuje się w puszczaniu oka do czytelników. Często umyślnie podrabia czyjś styl czy sposób malowania. Do tego dorzuca jakiś zabawny tekst w dymku i liczy na inteligencję odbiorcy. Dlaczego uważam, że The Goon to powieść wizualna. Wiele opowiadań nie ma w ogóle tekstu lub, jak w tym albumie, jest on w nieznanym (najprawdopodobniej) odbiorcy języku.

Wrażenia

Jestem z The Goon  wydanym przez Non Stop Comics od początku. Zaintrygowany okładką, sięgnąłem po pierwszy tom i zakochałem się w świecie stworzonym przez Erica Powella. Troszkę strasznie i mrocznie, ale z humorem niczym z Rodziny Addamsów.

Cenię tę serię przede wszystkim za warstwę wizualną. Ciężko doszukiwać się tu ambitnej fabuły, ale to nie ma być taki komiks. The Goon jest swoistym odbiciem w krzywym zwierciadle wydawnictw supebohaterskich. Autor wprost śmieje się ze wszelkiej maści Supermanów, Spider-Manów czy Batmanów. Bezsensowna przemoc, przerysowane postaci, kobiety ziejące seksapilem, dużo alkoholu i wielkie kły. Człowiek może się poczuć jak w muzeum osobliwości – niby nie chce patrzeć, ale coś go ciągnie i mimowolnie rzuca okiem.

Piąty tom to ostatni wydany w Polsce album, obejmujący przygody Zbira. Ale to nie koniec, Powell pracuje nad kolejnymi zeszytami. Mam nadzieję, że i one ukażą się za sprawą Non Stop Comics. Omawiany tytuł to bardzo udany komiks, ze świetną główną historią. Polecam każdemu, kto lubi takie klimaty. Czy to coś dla was? Zobaczcie poniższy trailer, który powstał przy okazji próby ekranizacji The Goon. Ten fragment świetnie obrazuje, czego możecie spodziewać się na kartach albumu.

Zbir powraca. „The Goon. Kolekcja. Tom 5” – recenzja komiksu

 

Tytuł: The Goon. Kolekcja. Tom 5

Autor: Eric Powell

Ilustrator: Eric Powell

Liczba stron: 480

Wydawnictwo: Non Stop Comics

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

„The Goon. Kolekcja. Tom 5” esencja zbirowatości, ciężkiego klimatu, czarnego humoru. Dla fanów, lektura obowiązkowa.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„The Goon. Kolekcja. Tom 5” esencja zbirowatości, ciężkiego klimatu, czarnego humoru. Dla fanów, lektura obowiązkowa.Zbir powraca. „The Goon. Kolekcja. Tom 5” – recenzja komiksu