Więcej niż jedna rewolucja. „Sandman. Tom 5. Zabawa w ciebie” – recenzja komiksu

-

W poprzednim tomie Sandmana nieco bliżej poznaliśmy Sen oraz jego niekoniecznie stabilne czy pomocne rodzeństwo. Morfeusz musiał naprawić błędy z przeszłości i przy okazji zadbać o losy jednej z ważniejszych, istniejących poza ludzką, krain. W kolejnej odsłonie tej słynnej powieści graficznej o Piaskunie przyszedł czas, byśmy nieco lepiej poznali same Śnienie.
Sen, jawa, jawa, sen…?

Barbie i Ken rozstali się, jak to w życiu bywa, nie na najlepszych warunkach. Od tamtego czasu on znalazł sobie nową partnerkę, a ona przeniosła się do kamienicy w Nowym Jorku, gdzie zyskała przyjaciółkę, Wandę, oraz bliskie koleżanki: Foxglove oraz Hazel – parę, a także powiedzmy, że znajomą, Tesalię. Dodatkowo na korytarzu często mija niepokojąco podejrzanego George’a.

Chociaż życie po rozwodzie jakoś się jej wiedzie, po wydarzeniach z Domu lalki nie potrafi śnić. Sęk w tym, że wprawdzie ona sama nie jest w stanie odwiedzać królestwa Morfeusza, to ono może odwiedzić ją. Kraina – miejsce, w którym przeżywała z towarzyszami przeróżne przygody, gdy była jeszcze dzieckiem – zostaje powoli przejęta przez pragnącą zniszczenia jej Kukułkę. Tę samą, co wysyła do świata jawy swoich wysłanników, by osłabić Barbie i dokonać dzieła. Równolegle najwierniejsi towarzysze byłej księżniczki Krainy próbują się do niej przedrzeć, by przekazać jej Porpentynę – kamień snu. George okazuje się być agentem Kukułki, przynoszącym osłabiające wszystkich mieszkańców kamienicy koszmary. Jawa zaczyna przeplatać się ze snem – wbrew chęciom, Barbie zasypia, przenosząc się do Krainy wraz z Porpentyną, gdzie powoli przypomina sobie dziecięce fantazje. W tym czasie Wanda, Foxglove i Hazel, pod przewodnictwem Tesalii, wyruszają, by ją uratować i pokonać Kukułkę. Przy okazji ta ostatnia okazuje się być bardzo starą, władającą magią kobietą, niewahającą się usunąć jednego z problemów z ich drogi: George’a.

Gdy góra staje się dołem, a dół górą

Zabawa w ciebie to historia, jak na razie, najmniej związana ze Snem – Neil Gaiman skupił się w niej przede wszystkim na opowiedzeniu historii Barbie, Foxglove, Hazel i Wandy – czterech kobiet, próbujących zbudować nowe życie na własnych zasadach. Każda z nich niesie jakiś bagaż – była dziewczyna Foxglove, a właściwie Donny Cavanagh, zginęła torturowana w Preludiach i nokturnach przez Johna Dee, jej nowa partnerka, Hazel, skrywa pewien sekret: przespała się z mężczyzną i zaszła z nim w ciążę. Wanda porzuciła rodzinę, aby wreszcie móc żyć pełnią życia i nie musieć udawać przed nikim, że jest Alvinem, niezależnie od tego, co mówiły jej papiery czy ciało, jakie zamieszkiwała. Tego obrazu dopełnia Tesalia – władająca magią tajemnicza bohaterka, która nie tylko zna czary i mroczne obrzędy, ale również jest w stanie rozkazywać boginiom Księżyca. Droga każdej była inna, chociaż równie wyboista, a moment, w jakim się przecięły, okazał się znaczący – dla nich, ale i dla świata, choć w zupełnie innym wymiarze niż moglibyśmy się spodziewać po komiksach wyrosłych na łonie superhero. Historię postaci, pozbawioną bezpośredniego wpływu Snu na jej przebieg, scenarzysta prowadzi inaczej niż innych bohaterek serii: uwypukla i nieco niuansuje emocje protagonistek, a przede wszystkim nie przedstawia ich jako przydatnych narzędzi, by rozwinąć postać Morfeusza. Właściwie jedyne, co budzi z dzisiejszej perspektywy pewien niesmak, to zwieńczenie wątku Wandy.

Piąta część Sandmana to również opowieść o rewolucjach – tej, jaką próbuje zaprowadzić w Krainie Kukułka, ale również tej wewnętrznej, dotyczącej oglądu świata, poszukiwania równowagi, czy wreszcie przekroczenia granicy między jawą a snem. Chociaż w tym ostatnim przypadku niekoniecznie jesteśmy pewni, która strona jest która – jak przystało na komiks, dla jakiego marzenia senne stanowią punkt centralny wszystkich rozgrywających się na jego łamach opowieści, powinniśmy w pewnym stopniu odwrócić nasze pojmowanie rzeczywistości. W końcu Sen i Śnienie są tymi krainami, jakie w serii odwiedzamy najczęściej, a sam Morfeusz nie mieszka przecież w żadnym znanym nam mieście. Pomagają nam w tym również rysunki – wykonane przez Shawna McManusa, Colleen Doram, Bryana Talbota i Stana Wocha, razem z kolorami Daniela Vozzo – prawie nie różnicują obu światów w ich przedstawieniach, właściwie gdyby nie odnalezieni po latach fantastyczni towarzysze Barbie, równie dobrze moglibyśmy założyć, że wszystko dzieje się na jawie. Mało tego, nie tylko my gubimy orientację, nie tylko nasz wskazujący rzeczywistość kompas wariuje – to samo spotyka bohaterki Zabawy w ciebie.

Koniec nie zawsze ma ciąg dalszy

Zabawa w ciebie nie jest historią bezpośrednio powiązaną ze Snem, w piątym tomie Sandmana scenarzysta, Neil Gaiman, koncentruje się bowiem na dotychczas pozostających w tle bohaterkach, rozpisując ich losy w Nowym Jorku, jak również w Krainie, jednej z wysp znajdujących się w Śnieniu. To misternie skonstruowana opowieść, zacierająca dotychczasowe granice między domeną Morfeusza a komiksowym odbiciem świata rzeczywistego. To dobry i wciągający album, choć nieco bardziej krwawy niż poprzednie.

sandman

 

Tytuł: Sandman. Tom 5. Zabawa w ciebie

Ilustracje: Shawn McManus, Colleen Doram, Bryan Talbot, Stan Woch

Autor: Neil Gaiman

Wydawnictwo: Egmont

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Zabawa w ciebie” to historia złożona i skomplikowana, zacierająca granicę między snem a jawą, zbudowana jak misterna zagadka, wydająca się z jednej strony mieć proste rozwiązanie, a z drugiej trudna do rozwiązania. Trochę jak życie.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Zabawa w ciebie” to historia złożona i skomplikowana, zacierająca granicę między snem a jawą, zbudowana jak misterna zagadka, wydająca się z jednej strony mieć proste rozwiązanie, a z drugiej trudna do rozwiązania. Trochę jak życie.Więcej niż jedna rewolucja. „Sandman. Tom 5. Zabawa w ciebie” – recenzja komiksu