Walcząc o swoje marzenia. „Chłopaki nie dziergają” – recenzja książki

-

Uwielbiam wszystko, co łamie stereotypy. Dlaczego? Ponieważ społeczeństwo na świecie lubi oceniać siebie nawzajem. Tego się nie powinno robić, tak nie wolno. Wtedy wychodzi ze mnie buntowniczka, którą strasznie wkurza narzucanie swojej woli i przyklejanie łatek. Dlaczego mam nie wykonywać czynności charakterystycznych dla mężczyzn, skoro sprawiają mi przyjemność? Bo komuś się to nie podoba? A w nosie takie reguły! Jestem za łamaniem wszystkich, narzucanych nam stereotypów. Właśnie dlatego uwielbiam czytać powieści o postaciach myślących tak samo. Dzisiaj mam dla was recenzję książki Chłopaki nie dziergają. Innym, dobrym przykładem walki z przyjętymi ramami, również z tej serii, jest pozycja Dziewczyny nie biją.
A co to za chłopak, co bawi się drutami?

Książka opowiada o Benie, wycofanym, spokojnym nastolatku. Ma pamiętnik, w którym zapisuje  przemyślenia oraz potrzebę znalezienia przyjaciół. Szuka swojego miejsca w świecie i akceptacji. Właśnie przez ten drugi aspekt wplątuje się w kłopoty. Ben zostaje przyłapany na próbie kupna alkoholu na imprezę. „Koledzy” wypierają się tego, że z nim byli, a główny bohater trafia pod opiekę kuratora. Oczywiście nie obędzie się bez kary – program obejmuje dodatkowe zajęcia pozalekcyjne. Wybór jest marny, więc Ben, ze względu na swoją słabość do nauczycielki prowadzącej kółko, zapisuje się na robótki ręczne. Chłopak angażuje się w lekcje coraz bardziej. Odkrywa, że jest całkiem niezły w dzierganiu, tylko czy to mu przystoi? Czy Ben odnajdzie swoje miejsce w świecie i będzie nareszcie szczęśliwy i zadowolony z tego, kim jest?

Powieść Chłopaki nie dziergają od razu daje czytelnikowi do zrozumienia, że jej treść porusza kwestię walki ze stereotypami i tym, co według innych powinno się robić, a czego nie. Książka to typowa młodzieżówka – pełna humoru, zabawnych sytuacji oraz zawierająca morał. Nazwałabym ją idealną na odstresowanie i miłe spędzenie czasu, bez patrzenia na zegarek. Tytuł czyta się błyskawicznie. Nie sprawia wrażenia, że czegoś w nim brakuje, albo coś jest niedopowiedziane.

Mała książka, wielki efekt!

Narratorem powieści jest główny bohater, z którym odbiorca się utożsamia i w trakcie czytania również zżywa. Podziela jego troski oraz radości, cały czas mu kibicuje. Najbardziej przejmowałam się w momentach, kiedy Ben odczuwał zażenowanie, i smutek. Aż chciało się go przytulić. Główny bohater to chłopak, którego od razu idzie polubić. Nie jest ani liderem, ani wielkim malkontentem, a człowiekiem szukającym swojego miejsca. Niestety, jego pragnienia są ciągle wyszydzane rówieśników. Kiedy odnajduje radość podczas zajęć z robótek ręcznych, pojawia się kolejny problem – jak ma powiedzieć rodzinie i przyjaciołom, że właśnie to mu się podoba? Boi się odrzucenia przez grono przyjaciół oraz dziewczynę, która bliską jego sercu. Nawet jego ojciec może tego nie zrozumieć. Przecież ciągle chce z nim naprawiać samochody oraz liczy, że syn zostanie w przyszłości mechanikiem. To właśnie Bena rozterki nakreślają największy problem – brak zrozumienia, z którym borykają się nastolatkowie. Niestety społeczeństwo ocenia ludzi i to, co wychodzi poza przyjęte ramy – jest przez nie odrzucane. Szkoda.

Autor kolejny raz zaskakuje

Poznałam styl pisania autora w pozycji Dziewczyny nie biją. W kolejnej części jest tak samo dobry. Twórca skupia się na problemach współczesnej młodzieży, pokazuje je w humorystycznej formie. Mimo bardzo dziwnych zdarzeń, realnie przedstawia przebieg wydarzeń. Postacie nie są idealne i mają swoje wady, a to sprawia, że prezentują się wiarygodnie. Szereg sytuacji wywołuje u czytelnika wzruszenie oraz radość. Treść książki skrywa w sobie wiele przesłań. Jedno z nich – los jest w naszych rękach i sami kreujemy swoją rzeczywistość, a podejmowane decyzje ciągną za sobą szereg innych zdarzeń, które wpływają na człowieka.

I po co to komu?

Muszę przyznać, że bardzo miło spędziłam czas. Nie jest to wybitna lektura, która sprawi, że nagle odkryjemy sens wszechświata. Bardziej zmusza do zastanowienia się nad samym sobą oraz tym, czego się chce i co trzeba zrobić, żeby to osiągnąć. Nakłania czytelnika do wyjścia poza swoją strefę komfortu, aby odkrył rzeczy sprawiające radość. I właśnie o to chodzi – o pozbycie się obaw oraz podjęcie działań. Niby każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale powiedzmy sobie szczerze – niewielu tak robi. Cieszenie się z małych rzeczy jest ważne, a nawet papier toaletowy się rozwija. Zadaj sobie pytanie: czy jesteś teraz szczęśliwy? Nie czekaj – zacznij działać.

Książkę czytałam w idealnym czasie, ponieważ wiele czynników spowodowało u mnie niechęć do samej siebie, a powieść uświadomiła mi, iż to, co mam, to nie do końca to, czego chcę. Małymi krokami pragnęłam zdobyć coś więcej.

Polecam wszystkim, którzy dalej siedzą zamknięci w swojej bańce i boją wyściubić nos poza nią. Chłopaki nie dziergają to typowa młodzieżówka, a więc na pewno przypadnie do gustu nastolatkom. Jednak starsi czytelnicy też się nie zawiodą. Obalmy stereotypy i bądźmy wolni!

Walcząc o swoje marzenia. „Chłopaki nie dziergają” – recenzja książki

 

Tytuł: Chłopaki nie dziergają

Autor: T.S. Easton

Liczba stron: 320

Wydawnictwo: YA!

ISBN: 9788328053533

Katarzyna Gnacikowska
Katarzyna Gnacikowska
Rodowita łodzianka. Z papierków wynika, że magister inżynier po Politechnice Łódzkiej, jednak z zawodem nie mogą się znaleźć. Wolny duch szukający swojego miejsca na ziemi, Wielka fanka seriali maści wszelakiej, szczególnie Supernatural, Teen Wolf, American Horror Story, ale nie ma co się ograniczać. Książkoholiczka (nie dla obyczajówek i historycznych!) pierwszej wody, która prawdopodobnie umrze przygnieciona swoimi "małymi" zbiorami. Lubi się śmiać, czytać i spędzać miło czas. Nie lubi chamstwa, hipokryzji i beznadziejnych ludzi. Dobra znajoma Deadpoola i Doktora Strange.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu