Tajemnice i oszustwa. „Groźne kłamstwa” – recenzja filmu

-

Netflix przyzwyczaił widzów do naprawdę dobrych seriali. Pokazujących przejmujące historie, oryginalne fabuły. Produkcje tego typu zazwyczaj charakteryzują się dobrze odegranymi rolami przez danych aktorów, zaś akcja dzieje się w nich tak szybko, że nim się obejrzymy, a nastąpi koniec kolejnego sezonu. Lecz oprócz seriali Netflix nierzadko, zwłaszcza ostatnimi czasy, dystrybuuje również filmy. I jak te pierwsze wychodzą wręcz mistrzowsko, tak te drugie spadają ze szczytu z dość dużą prędkością, aby ostatecznie zatrzymać się na poziomie trzech/czterech gwiazdek. Dlaczego tak się dzieje? I czy tak było również w przypadku Groźnych kłamstw?
Życie na podwalinach kłamstw

Katie jest szczęśliwą narzeczoną Adama, pracuje w barze jako kelnerka, gdzie jej ukochany w prawie każdy wieczór ją odwiedza i później odwozi do domu. Pewnego wieczoru oboje są świadkami napadu na właściciela lokalu. Katie prosi Adama, aby obydwoje się gdzieś schowali i przeczekali całą sytuację, jednak ten nie chce się na to zgodzić. W kuchni znajduje prowizoryczną broń i udaje mu się unieszkodliwić włamywacza. 

Cztery miesiące później Katie i Adam borykają się z problemami finansowymi. Ona pracuje jako opiekunka pewnego starszego pana, zaś on wciąż szuka tej odpowiedniej posady. Kiedy nagle pan Wellsley umiera, a w testamencie pozostawia wszystko Katie, jej wspólne życie z mężem zmienia się diametralnie. Powoli jednak wychodzą na jaw nowe sekrety, które mogą to wszystko zepsuć… 

Tajemnice i oszustwa. „Groźne kłamstwa” – recenzja filmu
@Netlfix kadr z filmu „Groźne kłamstwa”
Oryginalny pomysł na fabułę, lecz…

Samo wykonanie dość mocno kuleje. Jeszcze na początku widz daje się łatwo wciągnąć w opowiadaną historię, bowiem zza każdego rogu wyglądają tajemnice, to jednak w połowie obrazu jego jedyną myślą jest tylko ta dotycząca tego, kiedy w końcu się to wszystko skończy. W pewnym momencie z minuty na minutę pojawia się coraz więcej absurdów, które drastycznie psują całościowy odbiór tej produkcji. Sami bohaterowie również nie wzbudzają w najwyższym stopniu sympatii, a przynajmniej w moim przypadku tak się stało. Jedynie Katie sprawiała wrażenie ciepłej osoby, na której można w każdej chwili polegać, i to właśnie jej kibicowałam do końca seansu. 

Twórcy Groźnych kłamstw postawili na minimalizm pod względem muzyki. Widz rzadko kiedy usłyszy jakieś ciche melodie, najczęściej ma to miejsce w przypadku scen budzących grozę, sprawiających wrażenie, że za chwilę wydarzy się coś złego i mocno niepokojącego. Aby jeszcze bardziej podkreślić mrok tej historii, postawiono również na ujęcia utrzymane w ciemnych barwach, niekiedy tylko przerywane są one jasnymi scenami. Tak jak zabieg z melodią kompletnie nie przypadł mi do gustu, tak ciemne obrazy spowodowały we mnie odczuwanie trochę intensywniej grozy i swego rodzaju niepokoju. 

Trzy miejsca akcji

Pomimo tego, że film trwa standardowe półtorej godziny, to cała historia dzieje się tak naprawdę jedynie w trzech lokalizacjach. Pierwsza z nich to bar, w którym Katie (Camila Mendes) pracowała i gdzie rozegrały się dramatyczne chwile. Drugim miejscem akcji jest dom pana Wellsley, będącym pod pieczą głównej bohaterki i traktowanego niczym najlepszy przyjaciel. Trzecim zaś stał się komisariat, gdzie albo małżeństwo było razem wzywane, albo tylko któreś z nich. I prawdopodobnie właśnie przez to ta produkcja przestaje zaskakiwać i trzymać w napięciu, a zaczyna zwyczajnie nudzić? Można nawet odnieść wrażenie, że twórcy, owszem, mieli pomysł na część historii, ale nagle czegoś im zabrakło i doszli do prostego wniosku  – że trzeba jakoś to doprowadzić do końca, ale nie jest już ważne, w jaki sposób się ten cel osiągnie. 

Tajemnice i oszustwa. „Groźne kłamstwa” – recenzja filmu
@Netlfix kadr z filmu „Groźne kłamstwa”
Zbyt dużo absurdów…

Groźne kłamstwa to zbiorowisko scen, które w normalnym życiu nigdy by nie miały racji bytu. Po pierwsze, jeśli się kogoś śledzi, to robi się to w taki sposób, żeby ta osoba w tego nie spostrzegła. W filmie Ben (Cam Gigandet) podąża za Katie, jednak nawet nie ukrywa się przed nią. Po prostu jedzie za jej pojazdem swoim  autem, a ta w każdej chwili, gdyby tylko spojrzała w lusterko wsteczne, z łatwością by się zorientowała, co się dzieje. Po drugie, w domu pana Wellsleya małżeństwo odnajduje zwłoki jego ogrodnika, trzymane na strychu. Jak mogły one tak długo tam leżeć i nie wydzielać specyficznego zapachu? W momencie, gdy Katie na nie natrafia, na jej twarzy nie pojawia się nawet najmniejszy grymas obrzydzenia. Po trzecie, pewnego dnia do domu pana Wellsleya ktoś się włamuje. Jak to możliwe, skoro dziewczyna każdego wieczora pieczołowicie sprawdzała czy drzwi zostały dobrze zamknięte? Takich absurdalnych scen mogłabym wymieniać jeszcze dużo, ale pozwolę sobie poprzestać na tych trzech. Nie zmienia to faktu, iż przez coś takiego filmu nie ogląda się z przyjemnością tylko z pewnym niedowierzaniem. 

Ratunku! Pomocy!

Biorąc pod uwagę grę aktorską, przekonała mnie do siebie jedynie Camila Mendes w roli Katie. Znacie ją z pewnością z serialu Riverdale. Ukazała swoją bohaterkę jako pełną ciepła osobę, która miewa również chwile załamania. Jednak udowodniła, że dla swego męża jest w stanie zrobić wszystko. Zaskakująca okazała się dla mnie postać Bena. Zagrał ją bowiem charyzmatyczny Cam Gigandet. Od razu odniosłam wrażenie, że skądś go znam. I nagle sobie przypomniałam. Przecież pojawił się również w Zmierzchu. Jednak charakteryzacja może naprawdę mocno zmienić aktora, aż czasem nie do poznania! Jego bohater był za to dziwny. Niby twierdził, że reprezentuje swojego klienta, który chce kupić dom pana Wellsleya, ale jakim cudem pojawiał się w jego ogrodzenie, kiedy tylko chciał,, pomimo tego, iż Katie sprawdzała czy furtka jest zamknięta? Moja ocena tego filmu byłaby niższa, gdyby nie rola Camili Mendes, myślę, że to ona uratowała całość i poprawiła nieco odbiór tej produkcji. 

Tajemnice i oszustwa. „Groźne kłamstwa” – recenzja filmu
@Netlfix kadr z filmu „Groźne kłamstwa”
Dać szansę?

Groźne kłamstwa ukazują, w jaki sposób omijanie prawdy może przynieść wielkie problemy. Miała być akcja, napięcie i przejmująca historia, a ostatecznie wyszło to wszystko bardzo nijakie i miałkie. Jedynie Camila Mendes, jej postać oraz gra aktorska sprawiają, że widz zostaje przed szklanym ekranem. Myślę, że jest więcej bardziej interesujących produkcji niż ta i raczej nie warto na nią tracić wolnego czasu. 

Tajemnice i oszustwa. „Groźne kłamstwa” – recenzja filmu

 

Tytuł oryginalny: Dangerous Lies

Reżyseria: Michael Scott

Rok powstania: 2020

Czas trwania: 1 godzina 36 minut

podsumowanie

Ocena
4

Komentarz

„Groźne kłamstwa” to film, który z początku intryguje, zaciekawia widza swoją fabułą. Jednak z czasem coś idzie nie po myśli twórców i zwyczajnie zaczyna nudzić. Ilość absurdów zawarta w obrazie tym bardziej zdumiewa i jeszcze mocniej zniechęca do seansu.
Paulina Korek
Paulina Korekhttp://zaczytanapanna.blogspot.com
Bez pamięci oddała się czytaniu książek. Zadowoli ją dosłownie każdy gatunek, byle tylko treść była wciągająca. Nie oznacza to wcale, że nie ma swoich ulubionych gatunków. Należą do nich: kryminały, thrillery, romanse, erotyki, horrory. Po skandynawskich autorów sięga już w ciemno. Oprócz literatury jej pasjami są także filmy, zwierzęta, podróże oraz odwiedzanie wszelkich wydarzeń z tym związanych. W przyszłości chciałaby napisać własną książkę.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Groźne kłamstwa” to film, który z początku intryguje, zaciekawia widza swoją fabułą. Jednak z czasem coś idzie nie po myśli twórców i zwyczajnie zaczyna nudzić. Ilość absurdów zawarta w obrazie tym bardziej zdumiewa i jeszcze mocniej zniechęca do seansu. Tajemnice i oszustwa. „Groźne kłamstwa” – recenzja filmu