Synchronizujmy się! „The mind” – recenzja gry

-

Kuku, oczko, tysiąc, makao i wojna to gry przypominające o czasach, w których do śmiechu i godzin dobrej zabawy nie trzeba było nic, poza zgraną paczką znajomych i talią kart. Kiedy w sklepach i księgarniach królują skomplikowane, wieloelementowe planszówki, FoxGames, dzięki jednej ze swoich karcianek, udowadnia, że siła i piękno tkwią w prostocie!
Co w pudełku?

The Mind przybywa zapakowane w niewielki, poręczny kartonik. Twórcy już na wstępie ostrzegają, że mamy przygotować się na porcję najprawdziwszej magii i może to siła sugestii, ale widok czarnego królika na okładce automatycznie kieruje ludzkie myśli w stronę sztuczek, zwierząt wyczarowywanych z kapelusza przez magików i klimatu rodem z Alicji w Krainie Czarów. W środku znajdziemy cztery rodzaje kart:

  • 100 kart z liczbami (1-100),
  • 5 żyć,
  • karty 12 poziomów,
  • 3 gwiazdki shuriken.

Synchronizujmy się! „The mind” – recenzja gry

Poza tym do zestawu dołączona jest niewielka instrukcja, która prócz podstawowych zasad, sekwencji rozgrywki i przysługujących nam dodatkowo bonusów, zawiera przykładowe scenariusze pojedynku. Krótki opis przebiegu gry dla trójki graczy jest o wiele bardziej intuicyjny niż schematycznie wypisane reguły, dzięki czemu już po kilku minutach lektury możemy przystąpić do zabawy. Wszystkich tych, którzy uważają, że instrukcja stanowi jedynie zbędny element wyposażenia, mogę zapewnić, że The Mind rozwija się powoli, przez co, nim dobrniemy do wyższych poziomów i pierwszych trudności, będziemy w stanie bez trudu zrozumieć zasady. Sam producent zaleca doświadczonym graczom po prostu iść na żywioł.

Reguły gry

Na początku krótkie przygotowanie: talię 12 poziomów układamy na stole w kolejności rosnącej, przyznajemy też drużynie odpowiednią liczbę żyć (od 2 do 4, w zależności od liczebności grupy) oraz 1 gwiazdkę shuriken. Chwila skupienia i… start. Gracze rozpoczynają pierwszy poziom otrzymując po jednej karcie. Kryje się na niej losowa liczba z przedziału 1-100 i jedyne, co należy zrobić, to pozbyć się ich, wykładając je na stół w kolejności rosnącej, bez porozumiewania się w jakikolwiek sposób z pozostałymi członkami grupy. Liczba kart rośnie wraz z rozwojem rozgrywki i odpowiada numerowi rundy (logicznie: w rundzie 3 gracze mają 3 karty, w rundzie 4 – 4) i tak aż do chwili, gdy uporamy się z wszystkimi 12 etapami. Błąd podczas odkładania będzie kosztował nas jedno życie: jeżeli ktoś zagra kartę w niewłaściwej kolejności, gra powinna zostać natychmiast przerwana przez gracza (lub graczy), którzy są w posiadaniu niższego nominału, niż ten wyrzucony aktualnie. Ponieważ wraz z rozwojem rozgrywki może zrobić się naprawdę ciężko, drużyna ma prawo wykorzystać przysługujący jej bonus: shuriken. Aktywowanie dodatku jest możliwe w dowolnym momencie rozgrywki i powoduje, że każdy gracz odrzuca ze swojej talii kartę z najniższą wartością. Gwiazdki otrzymuje się za pomyślne przejście wybranych rund.

Synchronizujmy się! „The mind” – recenzja gry

Wrażenia z gry i kooperacja

Zaraz po etapie przekonania, że The Mind  to dziecinnie prosta karcianka, i że rozgromimy wszystkie levele w godzinę, przyszła fala szoku i zaprzeczenia, kiedy okazało się, iż zdecydowanie nie będzie tak łatwo, a początkowe sukcesy to tak naprawdę kwestia przypadku i szczęścia. Mniej więcej w połowie rozgrywka szła nam już jak przysłowiowa „krew z nosa”, karty piętrzyły w dłoniach, a gracze zaczęli się zastanawiać, czy aby wygrać, nie należy przypadkiem posunąć się do jakiegoś sprytnego oszustwa.

Nie bez powodu używałam we wcześniejszym opisie słowa „drużyna”. Chociaż znacząca większość planszówek opiera się na współzawodnictwie i rywalizacji, w The Mind chodzi właśnie o to, aby współpracować. Nie mamy wrogów, nie możemy zawiązywać sojuszy i nie wygrywa ten, kto pierwszy pozbędzie się swoich kart. Kluczowym etapem gry okazuje się prośba o koncentrację i okrzyk „zsynchronizujmy się!”. Początkowo puste polecenie stanowi w rzeczywistości punkt, w którym gracze się wyciszają i obserwują pozostałych zawodników, ich reakcje i sposób postępowania. I tutaj objawia się nam prawdziwy magiczny pierwiastek tego tytułu: chociaż mowa i jakakolwiek komunikacja jest zakazana, z czasem współpraca idzie coraz lepiej, a grupa zaczyna funkcjonować jak jeden organizm, zgrywając tempo, poczucie czasu i ruchy.

Synchronizujmy się! „The mind” – recenzja gry

The Mind to zdecydowanie oryginalna gra imprezowa, która dosłownie integruje. Graczom przyświeca wspólny cel, a sama forma rozgrywki jest naprawdę nietuzinkowa. Mimo wszystko skłaniam się do stwierdzenia, że nie wszystkim przypadnie do gustu taka rozrywka. Osoby, które nie lubią spędzać czasu ze znajomymi na niemej pantominie, w ciszy i skupieniu powinny poszukać czegoś innego. Jednak w odpowiednim, zgranym gronie, karcianka może dostarczyć niesamowitej radości i nutki adrenaliny, a jej niewielkie rozmiary sprawiają, że bez problemu zabierzemy ją ze sobą w podróż. Mimo napotkanych w międzyczasie trudności bawiliśmy się świetnie podczas testowania tego niepozornego zestawu. Fajnie było dla odmiany grać w jednej drużynie i wszelkie zasoby naszej przebiegłości wykorzystać przeciwko wspólnemu wrogowi, jakim stała się sama gra. I chociaż po czasie zaczęliśmy autentycznie tęsknić do brzmienia własnych głosów, na pewno wrócimy do The Mind jeszcze nie raz.

 

Synchronizujmy się! „The mind” – recenzja gry

Tytuł: The Mind

Liczba graczy: 2-4

Wiek: 8+

Czas rozgrywki: 15 minut

Wydawnictwo: FoxGames

Renata Jowsa
Renata Jowsa
Jest jak kot Kiplinga - zawsze chadza własnymi ścieżkami. Dotknięta nieuleczalną skłonnością do prokastynacji. Umiejętniej wyraża własne myśli pisząc, niż mówiąc.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu