Świetna kampania i znikające planety. „Destiny 2: Poza światłem” – recenzja dodatku

-

10 listopada światło dziennie ujrzał trzeci płatny dodatek do Destiny 2, zatytułowany Poza światłem. Twórcy postanowili kontynuować swoisty flirt z Ciemnością, która pojawiła się już w poprzedniej zawartości – Twierdza Cieni. Panowie z Bungie zasiali ziarno zwątpienia w Świetle i samym Wędrowcu – otóż okazuje się, iż Ciemność potrafi być inteligentna, rozumna, a nawet przydatna, o ile Strażnik umie opanować jej moce i umiejętnie je wykorzystać. Jak zakończy się to starcie dwóch sił?
Trudny start gry

10 listopada, popołudnie. Rozpoczynamy grę!

Świetna kampania i znikające planety. „Destiny 2: Poza światłem” – recenzja dodatku

Na drugi dzień, 11 listopada, sytuacja nie wyglądała lepiej:

Świetna kampania i znikające planety. „Destiny 2: Poza światłem” – recenzja dodatku

Na szczęście tego samego dnia udało się uruchomić grę i tym samym rozpocząć nowy dodatek fabularny.

Poza światłem – co zawiera?

Każdy sojusz kiedyś się kończy, nic nie trwa wiecznie. Na domiar złego z Układu Słonecznego przybyły tajemnicze Piramidy, przez które zniknęły inne planety. Strażnicy muszą stawić czoła nowym wyzwaniom, nauczyć się kontrolować ciemną moc i żywioły, a także umiejętnie je wykorzystać.

Poza Światłem to piąty dodatek do Destiny 2, który zamyka pewne luki narracyjne z pierwszej odsłony uniwersum, na przykład odkrywamy prawdziwą tożsamość tajemniczej postaci Exo. W grze pojawiają się nowe postacie: nieznajoma Egzo, mieszkanka Europy, której wiedza pozwala Strażnikom poznać tajniki nieznanej dotychczas mocy, Eramis – główna antagonistka ciemnej strony, Variks – Upadły z Rodu Osądu i jednocześnie sprzymierzeniec w walce z Eramis, od którego dostajemy kolejne zadania. W Poza Światłem debiutują także wierni Adiutanci Eramis – Atraks, Kridis, Phylaks, Praksis.

Staza – bo tak nazywa się nowy typ mocy – to kolejny, obok mocy elektrycznej, słonecznej i próżniowej, żywioł mający wpływ na wszystkie aspekty gry. Po nasyceniu się mroczną energią gracz może wezwać kostur Stazy, strzelający pociskami z lodu – w zależności od klasy postaci może to być atak wręcz o bardzo dużej sile uderzenia (czarownik), atak ścigający wrogów (łowca) czy też atak wybuchający (tytan). Aby mieć na stałe ten typ mocy, należy ukończyć kampanię.

Świetna kampania i znikające planety. „Destiny 2: Poza światłem” – recenzja dodatku

Trudno mówić w przypadku dodatku o nowych lokalizacjach – na zmarzniętym księżycu Europa zostają dodane obszary do wielokrotnej eksploracji: centrum naukowe korporacji Clovisa Braya, Lustrzana Droga oraz Krypta z Głębokiego Kamienia. Drugim miejscem jest znany z Destiny 1 Kosmodrom, na którym dostępne są samouczki oraz informacje na temat zadań, map i innych elementów gry.

Samej premierze dodatku  towarzyszy rozpoczęcie dodatkowych eventów:

  • 10 listopada – początek Sezonu Łowów,
  • 17 listopada – premiera zawartości związanej z fabułą Sezonu Łowów,
  • 21 listopada – premiera najazdu Krypta z Głębokiego Kamienia.
Świetna kampania i znikające lokacje

Uprzedzając pytania – tak, najnowszy dodatek do Destiny 2 potrafi dać solidnie w kość. W porównaniu do poprzednich odsłon, te kilka godzin rozgrywki to pełne skupienie i mnóstwo nerwów, bo już nic nie idzie tak gładko i sprawnie. Niektóre starcia wymagają kilkukrotnego podejścia, zaś inne polegają na udaniu się w znane miejsce i naparzanie wrogów do momentu, aż coś nowego pojawi się w fabule.

Wydawać się może, że coś wisiało w powietrzu na długo przez premierą. Zadania od Zavali nosiły nazwę Ewakuacja i pozwalały wróżyć, iż coś złego spotka planety. Podobnie jak spotkania z Eris Morn mocno sugerowały, że Strażnicy będą musieli bezpośrednio zmierzyć się z Ciemnością i ją zrozumieć, zamiast zwalczać. Kiedy z Jowisza dociera sygnał SOS, wszystko zaczyna nabierać sensu. Upadli pod przywództwem Eramis stworzyli własne imperium i, na domiar złego, posiadają moc Stazę. Nietrudno się domyślić, iż gracz będzie musiał powstrzymać wojowniczkę Kell i okiełznać nową energię.

Świetna kampania i znikające planety. „Destiny 2: Poza światłem” – recenzja dodatku

Znika kilka planet, w tym Merkury, Tytan czy Mars – oczywiście jest to logicznie wytłumaczone bezpośrednio w fabule Poza Światłem, niemniej miłośnicy podstawki mogą być tym co najmniej zdziwieni. Z kolei lodowy księżyc Jowisza, jedna z lokacji, oferuje graczom nowe wizualne  doświadczenie – nie oszukujmy się, ładne widoki znane z Destiny 2 bledną w porównaniu do ukazanych burz śnieżnych. Znacząco ograniczają one widoczność, przez to trzeba niemal po omacku poruszać się po mapie. To coś zupełnie nowego w uniwersum strzelanki od Bungie, niemniej stanowiące wyzwanie dla gracza, zwłaszcza w trakcie bezpośredniej walki, kiedy widać jedynie to, co jest w zasięgu naszej ręki.

Problem walki sieciowej

Z pewnością pokrzywdzeni zostali gracze nieposiadający dodatków. Nawet codziennie ogrywanie tytułu, by stopniowo podnosić poziom mocy do 1030, okazało się daremne, bowiem zaczynamy grę od jednostki 1050 co, wbrew pozorom, wcale nie jest wystarczające w przypadku części bossów czy wyzwań. Jednym słowem, wcześniejsze starania były daremne, tutaj ponownie trzeba mozolnie zdobywać poziomy, by móc podejść do niektórych misji i zadań, do których posiadało się wcześniej dostęp. Podobnie przedstawia się problem z ekwipunkiem. Zgromadzone przez ostatnich jedenaście sezonów, czyli ponad trzy lata <sic!>, zdobycze i arsenał okazują nic nie warte, bowiem nie można podnosić już ich poziomów i tym samym nadają się do wyrzucenia (limit wynosi 1060). Na domiar złego nie ma żadnej nowej mapy do trybu wieloosobowego.

Poza Światłem grzeszy jednak nie tylko nierówną walką między uczestnikami posiadającymi dodatek a tymi graczami free to play, ale także znacznym ukrywaniem fabuły. Na kolejne zadania trzeba czekać do momentu wystartowania sezonu. Po zakończeniu kampanii aktywowane są typowe dzienne zadania, typu: zabicie określonej liczby wrogów czy też pozbycie się przeciwników posługujących się nową mocą. Staza to broń taktyczna, co w kampanii znakomicie się sprawdza do kontrolowania otoczenia oraz samego pola walki. Niestety, w przypadku gry sieciowej, utrudnia dynamiczne starcia, zamraża przeciwnika, który praktycznie nie ma żadnych szans na bezpośrednią walkę i tym samym skazuje go na porażkę. Zdecydowanie zabrakło balansu rozgrywki.

Świetna kampania i znikające planety. „Destiny 2: Poza światłem” – recenzja dodatku

Witaj na początku podróży, wojowniku!

Jeśli sądzicie, że Poza światłem kończy listę dodatków do gry ze studia Bungie, to grubo się mylicie. Twórcy zapowiedzieli, że w kolejnych latach światło dzienne ujrzy Królowa-Wiedźma (2021) oraz Upadek Światła (2022). Z jednej strony to dobra wiadomość dla fanów Destiny 2, zaś z drugiej – złapmy się od razu za portfele.

Recenzowana treść w podstawie to koszt 169 złotych w dniu premiery (bez przepustki sezonowej) co, nie okłamujmy się, jest stosunkowo wygórowaną ceną, biorąc pod uwagę, iż w podobnych kosztach możemy dostać pełnowymiarowe strzelanki na wiele godzin. Wizja kupowania następnych części, zakładając podobne stawki, wymaga od gracza wydania kolejnych 338 złotych (łącznie 845 złotych za pakiet płatnych dodatków dla jednego tytułu). Drogo? I tak i nie – to już nie stricte gra, ile sieciowa usługa, której trzeba być miłośnikiem przez wiele lat.

Świetna kampania i znikające planety. „Destiny 2: Poza światłem” – recenzja dodatku

  • Mechanika walki
  • Nowa lokacja z burzami śniegowymi
  • Wciągający wątek fabularny
  • Zróżnicowany poziom trudności
  • Staza i nowe subklasy
  • Fajne cut-sceny

Świetna kampania i znikające planety. „Destiny 2: Poza światłem” – recenzja dodatku

  • Wybrane aktywności są zablokowane na początku rozgrywki
  • Krótka kampania
  • Po zakończeniu kampanii trzeba czekać na otwarcie sezonu, by wzbogacić endgame
  • Graczom nieposiadającym dodatków do Destiny 2 znacząco ograniczono różnorodność aktywności

Za klucz do recenzji dziękujemy firmie Cenega

podsumowanie

Ocena
7.5

Komentarz

Na pewno najnowsza odsłona fabularna „Destiny 2” nie należy do najlepszych, niemniej wymaga najwięcej zaangażowania od gracza ze względu na wyższy poziom trudności i nowe moce.
Patrycja Wieleba
Patrycja Wielebahttps://portafortunas.pl/
Herbatoholiczka, miłośniczka prozy Philipa K. Dicka, absolutnie zakochana w bajkach Disney'a. Fanatyczka kotów, zakochana w Deanie Winchesterze i Thorze, bierze kąpiele do soundtracka Władcy Pierścieni i próbuje rozgryźć walkę na miecze w Wiedźminie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Na pewno najnowsza odsłona fabularna „Destiny 2” nie należy do najlepszych, niemniej wymaga najwięcej zaangażowania od gracza ze względu na wyższy poziom trudności i nowe moce. Świetna kampania i znikające planety. „Destiny 2: Poza światłem” – recenzja dodatku