Przerażające niezdecydowanie. „Jestem Legendą i inne utwory” – recenzja ebooka

-

Czas jest względny i inaczej oddziałuje na każdego z nas. Nie mam tutaj na myśli teorii naukowych Einsteina, relatywizmu, czwartego wymiaru i tak dalej. Staram się zwrócić uwagę na codzienny aspekt przemijania i różnice w jego postrzeganiu – godzina u dentysty nie trwa tyle samo co sześćdziesiąt minut w wesołym miasteczku. A przynajmniej nie dla większości z nas. Ale co może wydawać się nielogiczne, czas wpływa także inaczej na różne przedmioty, na przykład na książki.
Lata lecą

Przecież książki również się starzeją, prawda? Oczywiście to po części przenośnia, ale jej sens jest powszechnie znany. Okładkom wraz z biegiem lat nie wyrastają długie brody, a stronom nie przybywa zmarszczek. Historia zamknięta na kartach danej powieści może oprzeć się upływowi czasu i wciąż cieszyć się popularnością wśród czytelników, nawet setki zim później. Najsłynniejszy detektyw świata, Sherlock Holmes, objawił się światu w Studium w szkarłacie w 1887 roku, a Mary Shelley stworzyła Frankensteina ponad dwieście wiosen temu. Oczywiście nie zabraknie też kontrprzykładów: o nich najwięcej wiedzą uczniowie szkół średnich, pracujący na lekcjach języka polskiego nad literaturą z okresu średniowiecza bądź romantyzmu. Powieści wydane w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku są w tej skali bardzo młode, wręcz niezagrożone brakiem aktualności przedstawionych w nich wydarzeń. Zwłaszcza jeśli ich autorem okazuje się Richard Matheson, którego utwory przywoływane są jako inspiracja między innymi przez Stephena Kinga czy Neila Gaimana. Jednakże gdy dochodzimy do kwestii, jak zestarzały się Jestem Legendą, Test czy też Człowiek, który nieprawdopodobnie się zmniejszał, odpowiedź nie będzie jednoznaczna.

Czerń

Najnowsze wydanie dzieł Richarda Mathesona składa się niejako z dwóch części. Pierwsza z nich to trzy kilkuset stronnicowe powieści: Jestem Legendą, Piekielny Dom oraz Człowiek, który nieprawdopodobnie się zmniejszał. I choć każde zasługuje na osobną recenzję, dzielą wiele cech wspólnych. Lepiej się nie zastanawiać zbyt głęboko nad ich treścią. Są jak piękny pałac, po wejściu do środka zaczyna przerażać mnogością zdobień, ślepymi korytarzami oraz krzywą podłogą. Na pierwszy rzut oka ma on w sobie coś fascynującego, ale im dłużej się w nim przebywa, tym widoczniej uwypuklają się jego wady. Wyżej wymienione historie poruszają bardzo ważne tematy, a ponieważ Matheson to twórca horrorów i fantasy, robi to… w specyficzny sposób. Czasem niepokojący, momentami skłaniający do rozmyślań, nierzadko odstręczający, wręcz powodujący obrzydzenie. Historie ciągną się poprzez kolejne strony, próbując swą treścią wywołać poczucie grozy czytelnika, a jedynym do czego doprowadzają to ziewanie. Wampiry owszem, potrafią być przerażające – jeśli nie wierzycie, sprawdźcie najnowszą adaptację Draculi na Netflixie. Ale gdy na siłę wciskamy do legend naukę, odziera ją to z tajemnicy i wyjątkowości: to samo zrobił George Lucas, gdy wpadł na pomysł midochlorianów. Grupa ludzi specjalizujących się w zjawiskach paranormalnych, gdy znajdzie się w nawiedzonym domu, nie powinna swym zachowaniem przynosić wstydu ekipie Scooby-Doo. A kurczący się bez przerwy mężczyzna prawdopodobnie będzie mieć na głowie większe problemy niż to, jak teraz spełni swoje obowiązki małżeńskie. A skoro już o tym mowa: jestem świadom, iż powieści reprezentujące gatunek horroru w większości nie są dla młodych czytelników. Mam obowiązek ostrzec was jednak przed, momentami niepokojącym, nagromadzeniem wątków erotycznych. Niekiedy są one wręcz niezauważalne, ale czasem, tak jak w Piekielnym Domu, potrafią przysłonić sobą całą fabułę. A ta i bez nich ma mnóstwo dziur, podobnie jak wydarzenia, które powinny przestraszyć czytelnika. Samotność w świecie, którego się nie rozumie, czy też żona świadoma swych potrzeb i walcząca o nie mało kogo już przerażają. Nie w dwudziestym pierwszym wieku.

Biel

Zanim całkiem zniechęcicie się do twórczości Mathesona, przypomnę wam o drugiej części książki, a stanowią ją opowiadania. Jest ich dziewięć, każde po około piętnaście stron. Długość wręcz idealna, by potwór grozy mógł złapać czytelnika, niego zabrać mu wszelką nadzieję i pozytywne myśli, a następnie pozostawić roztrzęsionego i osamotnionego. W jaki sposób może to zrobić tak szybko? Bardzo prosto: przy pomocy codzienności. Bo to właśnie w niej zawierają się nasze najgorsze lęków. Czy to nielubiana praca (Człowiek, który nie lubił świąt), brak kontroli nad swoim życiem (Montaż), wspólne mieszkanie ze znienawidzonym członkiem rodziny (Test), albo zwyczajna na pozór podróż samolotem (Koszmar na wysokości dwudziestu tysięcy stóp). Strach czyha na nas każdego dnia, wykorzystując nasze najgłębiej skrywane sekrety. Bo prawdziwe monstrum to nie to wyskakujące na niczego nieświadomego gościa zza drzwi hotelowego pokoju, tylko drobna, przelotna, często nieuchwytna myśl, niepozwalająca zasnąć podczas długiej, zimowej nocy. „Mogłeś ją uratować. To twoja wina, należało coś zrobić. Cokolwiek. Jesteś potworem, to stało się przez ciebie”. Kilka krótkich zdań, sytuacja, z którą spotykamy się na co dzień, szczypta tajemnicy lub niepewności i gotowe. Przerażenie gwarantowane. I wcale nie potrzeba do tego ogromnego gmachu opuszczonej katedry, w której cieniach skrywają się przedwieczne demony. Wystarczy jeden kamienny gargulec tuż nad wejściem, z szalonym wzrokiem i ogromnymi kłami. Opowiadania te oczywiście także nie są pozbawione wad, ale nie da się opowiedzieć wszystkiego na kilkunastu stronach. Niektóre wątki muszą pozostać otwarte, choćby po to, by przez kolejne dni po skończonej lekturze nie pozwolić czytelnikowi zasnąć.

Szarość

Życie nie składa się wyłącznie z odcieni czerni i bieli, nie można więc w jednoznaczny sposób stwierdzić, czy dzieła Richarda Mathesona dobrze się zestarzały i wciąż zachowują aktualność po ponad półwieczu. Powieści dosyć znacznie nadgryzł ząb czasu, opowiadania jednak, zakotwiczone treścią w naszym codziennym życiu, wydają się niepokoić nawet w tak przerażających czasach, w jakich obecnie żyjemy. A to naprawdę spory komplement.

Dobra książka fantasy? Zapraszamy na stronę Virtualo.

Recenzja powstała we współpracy z Virtualo.

Przerażające niezdecydowanie. „Jestem Legendą i inne utwory” – recenzja ebooka

 

Tytuł: Jestem Legendą i inne utwory

Autor: Richard Matheson

Wydawnictwo: MAG

Rozmiar pliku: 1,7 MB

ISBN: 9788366409460

podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

Powieści mogą u niektórych wywołać niesmak, momentami nawet śmiech zamiast strachu. Mniej cierpliwi czytelnicy powinni od razu sięgnąć po opowiadania: tej decyzji nie będą żałować. 
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Powieści mogą u niektórych wywołać niesmak, momentami nawet śmiech zamiast strachu. Mniej cierpliwi czytelnicy powinni od razu sięgnąć po opowiadania: tej decyzji nie będą żałować. Przerażające niezdecydowanie. „Jestem Legendą i inne utwory” – recenzja ebooka