Walka w kisielu. „Podpalaczka” – książka vs. film

-

Stephen King ma niezwykle bogatą bibliografię, jest też jednym z najpopularniejszych pisarzy, więc nie powinien dziwić fakt, że niemal wszystkie jego książki, a nawet nowele czy opowiadania, doczekały się ekranizacji. Niektóre z nich, takie jak To czy Smętarz dla zwierzaków, przenoszono na ekran nawet dwa razy. Ostatnio do tego grona dołączyła także Podpalaczka. Jednak czy jest to film dobry, a jego twórcom udało się uchwycić klimat jednej z pierwszych powieści Mistrza Grozy? Ring wolny!

Fabuła, poza drobnymi, mało znaczącymi różnicami, skupia się na rodzinie McGee. Andy i Vicky jako studenci wzięli udział w eksperymencie prowadzonym przez tajną organizację rządową zwaną Sklepikiem. Wstrzyknięcie preparatu zwanego Próbą Sześć lub Lotem Sześć wyzwoliło u nich zdolności telekinezy i telepatii. Na swoje nieszczęście ich córka Charlie odziedziczyła talenty rodziców, wzmocnione i wzbogacone o pirokinezę, czyli zdolność rozniecania ognia na odległość. Od tej pory rodzina musi uciekać i ukrywać się przed członkami wspomnianej organizacji, aby uchronić dziewczynkę przed losem królika doświadczalnego.

Dobre złego początki

Konsternacja pojawiła się już na etapie metrażu filmu – dziewięćdziesiąt pięć minut. Czy aktualnie robi się jeszcze tak krótkie produkcje? Na pewno, ale czy coraz częściej twórcy, aby wydobyć cały potencjał z przedstawionej historii, nie dają sobie więcej czasu? Książka liczy sobie przecież pięćset dwanaście stron, a audiobook to niemal osiemnaście godzin słuchania. Zapowiadało to mocne okrojenie materiału źródłowego i niestety to się potwierdza.

Oba dzieła, mimo odmiennych wizji prowadzenia opowieści, sprawiają, że odbiorca jest zaintrygowany i pragnie dowiedzieć się co będzie dalej. Książka wrzuca czytelnika w sam środek ucieczki Andy’ego i Charlie przed agentami. O przyczynach pościgu i o tym, w jak rozpaczliwej są sytuacji, dowiadujemy się w momentach, gdy strapiony ojciec przywołuje wspomnienia o eksperymencie żonie i trudnych miesiącach ukrywania się. W adaptacji postawiono na liniową narrację, rozpoczynając od kojarzących się z latami osiemdziesiątymi, psychodelicznych scen obrazujących przebieg podania Próby Sześć grupie studentów. 

Płytkie bagno

Niestety po tym wstępie ulotniła się moja nadzieja na sensowne przeniesienie na ekran treści Podpalaczki. Twórcy maksymalnie skompresowali większość wydarzeń. Najbardziej ucierpiała na tym, doskonale ukazana przez Kinga, relacja ojca z córką, która była budowana przez wiele miesięcy wspólnej ucieczki. Została ona sprowadzona do kilku dni i upchniętych na siłę wątków tak, aby czytelnicy mogli wyłapać podobieństwo do tych z książki. Natomiast z rozmów ze znajomymi, którzy nie znają powieści, dowiedziałam się, że większość scen nie miała dla nich większego sensu, była niepotrzebna i zaburzała tempo filmu.

Skille i postaci

Taki skrót zaburzył także wizerunek postaci Podpalaczki. Charlie była przecież wyjątkowo dojrzałą i rezolutną, a jednocześnie zagubioną siedmiolatką i pisarz znów wykazał się niezwykłym talentem do ukazania sposobu myślenia dziewczynki w jej wieku, czego w filmie nie sposób odnotować. Natomiast Zac Efron w roli jej ojca radzi sobie nie najgorzej. Ciekawa jednak byłam, w jaki sposób przedstawione zostanie użycie przez niego mocy, które Andy nazywał „pchnięciem”. I tu spotkał mnie kolejny zawód, ponieważ „strzelenie” szyją, jak bokser szykujący się do walki, oraz krwawiące oczy to dla mnie zbyt dosłowny obraz tego co rozgrywało się w głowie książkowego bohatera. 

Tę kuriozalną decyzję przebiła tylko zmiana głównodowodzącego organizacją na kobietę,  próbującą wpasować się w męski świat, niezbyt udanie naśladując zachowanie mężczyzn znajdujących się na wysokich stanowiskach. Ale tym co najbardziej wyprowadziło mnie z równowagi i zepsuło odbiór filmu była postać Rainbirda, Którą kilkukrotnie przemielono pozbawiając ją całej charyzmy, sprytu i okrucieństwa, a pozostawiając jedynie skorupę z lekko tlącą się obsesją. 

Nokaut

Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko zmianom w stosunku do materiału źródłowego. Bardzo często są one nawet konieczne ze względu na trudności w przedstawieniu niektórych wątków, a sama opowieść wymaga dopasowania do współczesnych realiów. Natomiast nie zgadzam się z decyzjami, które w tak zły sposób zniekształcają historie i sprawiają, że całość traci swą siłę przekazu i sens, co miało miejsce w przypadku Podpalaczki

Patrycja Smaga
Patrycja Smaga
Zawód: Grafik, chociaż ani artystką ani projektantem się nie czuje. Posiada aspiracje na ilustratora. Typ osobowości: Introwertyk, domator o trybie wieczornym – sowa. Inne przypadłości: książkoholizm, serialoholizm, kinomania. Znaki szczególne: Duże okulary, nieobecny wzrok, książka pod ręką.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu