Ludzka skłonność do przemocy „Trupia otucha” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Trupia Otucha do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Vesper.

Gdy zobaczyłam okładkę tej książki, byłam zachwycona. Gdy wyłowiłam na niej nazwisko Dana Simmonsa, ucieszyła mnie możliwość poznania autora od innej strony niż dotychczas. A gdy przeczytałam opis, byłam zaciekawiona odmiennym podejściem do wampiryzmu i powiązaniem akcji z okrucieństwem wojny i nazistowskich obozów. Natomiast objętość powieści odrobinę mnie przeraziła.

Zasadniczo wszystkie z tych pierwszych wrażeń znalazły potwierdzenie podczas czytania Trupiej otuchy. Ale czy to sprawia, że to bardzo dobra książka, a ja będę mogła napisać o niej coś oryginalnego, zamiast powielać spostrzeżenia innych? Obawiam się, że nie, ale i tak spróbuję.

Zachwyt i przerażenie

Wbrew popularnemu powiedzeniu, lubię oceniać książek po okładkach, tym bardziej, że w ostatnim czasie na rynku pojawia się coraz więcej pięknych publikacji. I w tym przypadku wydawnictwo Vesper oraz Marcin Komuda, odpowiedzialny za jej zaprojektowanie, stanęli na wysokości zadania. Ilustracja jest intrygująca, a wraz z wyklejką idealnie oddaje mroczny klimat powieści. Objętość ponad tysiąca stron może trochę przerażać, na dłuższą metę książka staje się nieporęczna.

Nazwisko autora

Dan Simmons do tej pory kojarzył mi się z genialnym cyklem Hyperion, dzięki któremu zaczęłam o wiele częściej sięgać po książki sci-fi związane z przestrzenią kosmiczną. Nadarzyła się więc świetna okazja, żeby poszerzyć znajomość dorobku autora o powieść w zupełnie innym klimacie, wydaną w 1989 roku, a opis na tyle okładki utwierdzał mnie w tym, że dokonałam słusznego wyboru.

Zaciekawienie

Akcja książki rozpoczyna się w Chełmnie w 1942 roku, w nazistowskim obozie. To bardzo ciekawy punkt wyjścia, a autor umiejętnie wplata wątki historyczne w fikcje literacką. Saul Laski jakimś cudem przeżywa ten koszmar, a człowiek, na którego wtedy trafia, sprawia, że przez kolejne czterdzieści lat próbuje wytropić zarówno jego, jak i innych posiadających podobny talent ludzi. A jeśli żywienie się emocjami, manipulacja i przejmowanie kontroli nad ciałem i umysłem można nazwać wampiryzmem, jest to doskonały przykład na ukazanie go w tej formie, jakże odmiennej od zazwyczaj znanego z popkultury głodu krwi.

Z czasem wątki się mnożą, a krucjata jednego człowieka staje się czymś więcej. Narracja dzieli się na tę z perspektywy Saula i jego pomocników próbujących rozgryźć zagadkę złowrogich istot oraz Melanie, która wykorzystuje swoje zdolności, aby ukryć się i przeżyć za wszelką cenę. W drugim przypadku narracja staje się pierwszoosobowa, co pozwala na wgląd w to, jak bohaterka podchodzi do zwykłych ludzi i w jaki sposób pomaga jej w tym niezwykły talent. Nie zawsze jest to jednak potrzebne, a w całej powieści zdarza się sporo fragmentów, które na dłuższą metę niewiele wnoszą do fabuły.

Podobnie rzecz się ma z głównymi bohaterami, możemy z nimi sympatyzować i kibicujemy im w staraniach wytropienia i zmierzenia się z siłami ciemności, jednak po przeczytaniu tak monumentalnego dzieła oczekiwałabym, że moja relacja z nimi stanie się o wiele głębsza i trudno będzie mi opuszczać świat przedstawiony przez autora.

Co przeraża naprawdę

Trupia otucha to mieszanka horroru i sensacji z wątkami historycznymi. Jest próbą odmiennego podejścia do legend związanych z wampiryzmem i walką zwykłych ludzi z pradawnym złem. Jednocześnie ta otoczka staje się pretekstem do poruszenia wątku ludzkiej natury i skłonności do przemocy. Autor zdaje się zadawać pytanie, czy jednostki posiadające władzę i niemal nieograniczone możliwości są skazane na zepsucie? Czy z czasem zaczną wykorzystywać swoje wpływy jedynie do powiększania zasobów? Czy zwykłe rozrywki przestaną im wystarczać, a zamiast tego muszą pojawić się bardziej ekstremalne doznania?

Problem z oceną i komentarz

Powieść Dana Simmonsa nie jest zła. Porusza wiele ważnych wątków, próbuje na nowo przedstawić i redefiniować dobrze znane motywy, jednak momentami wydaje się, jakby jej objętość była budowana na siłę, a akcja rozkręca się niezwykle powoli, co nie wychodzi na dobre ani fabule, ani bohaterom, których motywy i charaktery zdają się nieco rozmywać na tle ilości stron powieści.

trupia otuchaAutor: Dan Simmons

Wydawnictwo: Vesper

Ilość stron: 1040

Tłumaczenie: Wojciech Szypuła

ISBN: 9788377314340

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
5

Komentarz

Powieść Dana Simmonsa nie jest zła. Porusza wiele ważnych wątków, próbuje na nowo przedstawić i redefiniować dobrze znane motywy, jednak momentami wydaje się, jakby jej objętość była budowana na siłę, a akcja rozkręca się niezwykle powoli, co nie wychodzi na dobre ani fabule, ani bohaterom, których motywy i charaktery zdają się nieco rozmywać na tle ilości stron powieści.
Patrycja Smaga
Patrycja Smaga
Zawód: Grafik, chociaż ani artystką ani projektantem się nie czuje. Posiada aspiracje na ilustratora. Typ osobowości: Introwertyk, domator o trybie wieczornym – sowa. Inne przypadłości: książkoholizm, serialoholizm, kinomania. Znaki szczególne: Duże okulary, nieobecny wzrok, książka pod ręką.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Powieść Dana Simmonsa nie jest zła. Porusza wiele ważnych wątków, próbuje na nowo przedstawić i redefiniować dobrze znane motywy, jednak momentami wydaje się, jakby jej objętość była budowana na siłę, a akcja rozkręca się niezwykle powoli, co nie wychodzi na dobre ani fabule, ani bohaterom, których motywy i charaktery zdają się nieco rozmywać na tle ilości stron powieści.Ludzka skłonność do przemocy „Trupia otucha” – recenzja książki