Na zmiany nigdy nie jest za późno? „Loki. Poradnik złego boga: jak być dobrym” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Loki. Poradnik złego boga: jak być dobrym do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Musicie wiedzieć jedno: jestem ogromną fanką Lokiego. Uwielbiałam go w filmach z uniwersum Marvela, a przy okazji oglądania pierwszych odcinków w poświęconym mu serialu równie mocno zawładnął moim sercem. Tak naprawdę ciężko mi nawet określić, co konkretnie mnie urzekło w tej postaci. Myślę, że dużą rolę odegrał tu Tom Hiddleston wcielający się w Lokiego. Ma on charyzmę i mimikę, które sprawiają, że ciężko jest oderwać od niego oczy. Kiedy więc zobaczyłam, że jest możliwość zrecenzowania książki noszącej jakże wymowny tytuł Loki. Poradnik złego boga: jak być dobrym Louiego Stowella, nie wahałam się nawet przez moment. Stwierdziłam (i poczułam nawet gdzieś w środku!), że to będzie powieść stworzona dla mnie. Jednak od razu na wstępie muszę uprzedzić wszystkich, iż z pewnością nie jest to powieść z uniwersum MCU. Autor pokusił się o zapożyczenie poszczególnych postaci z tego świata, faktów z życia Lokiego, jednak cała reszta to już tylko efekt wyobraźni Louiego Stowella. 

Zachwycił mnie oprawą graficzną (twarde okładki jednak czasem mają sens!), a później otworzyłam go na przypadkowej stronie i zaczęłam czytać. Wystarczyły dwa zdania, abym poczuła chęć przeczytania tej książki od deski do deski. Czy jednak to dobre wrażenie nie zostało z czasem zepchnięte gdzieś na bok? Przekonajcie się sami, czytając tę recenzję do ostatniego zdania. 

Loki na wygnaniu

Każdy, kto tylko zna tego bohatera, wie doskonale, że nie potrafi on usiedzieć w miejscu i być grzecznym. Tym razem Loki przesadził, czym niezmiernie zdenerwował Odyna, który postanowił wymierzyć synowi srogą karę. Zesłał go więc na Ziemię pod postacią człowieka (zwykłego!) wraz z Thorem oraz udawanymi rodzicami: Heimdallem oraz Hyrrokkin. Loki otrzymuje ostatnią szansę na poprawę, inaczej spędzi sporo czasu z wężami i ich śmiercionośnym jadem. W celu kontrolowania postępów boga, Odyn prezentuje mu swego rodzaju dziennik. Nie jest to jednak zwyczajny notes, jakich wiele można napotkać w ziemskim żywocie. O nie, ów zeszyt potrafi myśleć i sprawdzać, czy to, co zapisał w nim Loki, jest prawdą. Jeśli nie wykona on zadania ani nie nauczy się być dobrym, na koniec każdego dnia dostanie odpowiednią ilość ujemnych punktów. Czy ostatecznie uda mu się wrócić do ukochanego Asgardu, który docenia jeszcze bardziej, przebywając w tym paskudnym, ziemskim świecie? Tego dowiecie się po przeczytaniu tej pozycji. 

Daj się porwać tym postaciom

Historia rozpoczyna się w momencie, kiedy Loki wraz z rodziną trafia na Ziemię. I już tutaj czytelnik natrafia na ciekawy pomysł na fabułę: do tej pory bowiem Loki raczej nie był pozbawiany swoich mocy! Z pewnością ogromną zaletą tej przyjmującej postać dziennika powieści są bohaterowie. Autor stworzył ich w taki sposób, że z jednej strony są świetnie znani wszystkim miłośnikom superbohaterów, a jednocześnie Louie Stowell nadał im szereg zwyczajnych i normalnych cech, że wszystko stanowi ze sobą spójną całość. 

Pomimo że w książce nie jest już bogiem, to wciąż widać w nim tę zadziorność, która przyciągała mnie do tej postaci. Bardzo się z nim zżyłam i kibicowałam mu na każdym kroku. Thor również zdobył moje serce, choć muszę przyznać, że potrzebowałam więcej czasu, aby go polubić. Stowell uczynił z niego przeciwieństwo przyrodniego braciszka, jest zatem postacią, jaka za wszelką cenę przestrzegać zasad i na każdym kroku strofuje Lokiego, gdy ten robił coś źle. Po kilku takich scenach miałam ochotę pacnąć boga gromów, aby trochę wrzucił na luz. Nawet w prawdziwym życiu nie da się być wiecznie takim sztywnym. Rodzice obu chłopaków byli mi obojętni. Niby zawsze byli obok Lokiego, chcieli wysłuchać jego próśb i zażaleń, ale również na każdym kroku wyczuwałam dystans w stosunku do nich. W powieści pojawia się też dziewczyna o imieniu Valerie, która z początku wydaje się śledzić głównego bohatera. O niej tak naprawdę nie wiem, co myśleć, gdyż pojawiła się wyłącznie epizodycznie. Osobiście mam wrażenie, że autor ją tu umieścił tylko po to, aby pojawiło się więcej bohaterów. Nie odegrała ona żadnej większej roli dla fabuły, pojawiała się tylko co jakiś czas, aby zdenerwować Lokiego, po czym znikała na kolejne parę stron, aby po nich znów się pojawić na dosłownie moment. 

Za co pokochasz tę historię?

W moim odczuciu największym plusem Lokiego. Poradnika złego boga: jak być dobrym jest to, że praktycznie na każdej stronie pojawia się zabawny obrazek. Oprócz tego, że ukazują one, co aktualnie się dzieje w tekście, ale niekiedy tworzą one mini komiksy. To jeszcze bardziej uatrakcyjnia przedstawianą opowieść. Zaweira ona również wiele zabawnych tekstów, dlatego lepiej czytać tę pozycję w samotności, gwarantuje bowiem szaleńcze zaśmiewanie. Gwarantuję wam, że jak tylko rozpoczniecie lekturę, to nie będziecie mogli się od niej oderwać. Została napisana prostym językiem, autor używa krótkich zdań, a ilość bohaterów nie jest przytłaczająca. Zaletą tej książki jest również fakt, iż została ona podzielona (tak jak w prawdziwym dzienniku) na poszczególne dni. Każdy rozpoczyna się podsumowaniem dotychczas zdobytych punktów (ujemnych, rzecz jasna!) i krótkim komentarzem. 

Trudno byłoby mi wybrać najzabawniejsze momenty, ale gdybym już naprawdę została do tego przymuszona, to wymieniłabym na pewno pierwszy dzień w szkole Lokiego i jego konsternację, że musi przez ileś godzin siedzieć w ławce i słuchać jakiejś osoby, która biega pod tablicą niczym kot z pęcherzem. Poza tym ubawiło mnie, jak chłopak dowiedział się, że w XXI wieku każdy uczeń posiada coś tak genialnego jak smartfon i że za jego pomocą, można mieć dostęp do wszystkich informacji.

Kolejnym elementem tej powieści, jaki zrobił na mnie wrażenie, był sposób ukazania relacji Lokiego z poszczególnymi domownikami. Jest on raczej zamknięty w sobie i nie pokazuje, gdy kogoś potrzebuje. Na początku Loki dość często dawał do zrozumienia, że zależy mu tylko na nauczeniu się wykonywania dobrych uczynków oraz na powrocie do Asgardu. Jednak z czasem czytelnik może zauważyć drobne zmiany w jego zachowaniu. Nadal nie chciał tego zbytnio pokazywać, ale zaczęło mu zależeć zarówno na Thorze, jak i przybranych rodzicach. Zaczął dobrze się czuć z tym że komuś na nim zależy i miał świadomość, że jak znajdzie się w tarapatach, to będzie miał do kogo zwrócić się po pomoc. 

Tego nie zniosę!

Od razu muszę zaznaczyć, że to, co teraz napiszę, dla niektórych z was może stanowić zaletę, jednak dla mnie było sporą wadą, bowiem wolę, gdy mogę się cieszyć daną książką jak najdłużej. Mianowicie: żałowałam, że ta historia jest tak krótka. Stowell ma bardzo lekkie pióro, że podczas lektury czułam się tak, jakbym siedziała przy ognisku, a on mi opowiadał miejskie legendy. Dla mnie Loki. Poradnik złego boga: jak być dobrym zwyczajnie zakończył się zbyt szybko. Z niecierpliwością będę oczekiwać na kontynuację, bowiem jestem ciekawa, na jakie szatańskie pomysły wpadnie jeszcze Loki. 

Tego się nie spodziewałam!

Rozpoczynając swoją przygodę z tym tytułem, czytelnik w większości przypadków będzie się spodziewał, że na koniec Loki przynajmniej dojdzie w swych punktach do zera (bo wiecie, najważniejsze to nie być na minusie!) i będzie mógł wrócić do upragnionego Asgardu. Ja też byłam w tej grupie. Jakież za to było moje zdziwienie, kiedy dotarłam do ostatniego rozdziału, a potem do końcowych scen… Autorowi udało się wyprowadzić mnie w pole i to mocno. Tym bardziej ciekawi mnie, co też jeszcze postawi na drodze Lokiego. 

Film, serial, a może jednak książka?

Jeżeli ktoś zadałby mi pytanie, która forma przekazu z powyższych jest tu najbardziej atrakcyjna, to nie potrafiłabym wybrać. Wiecie, każda z nich pokazuje trochę inne oblicze Lokiego i odrobinę inaczej jego codzienność. Z pewnością mogę stwierdzić, iż to książka właśnie jest zabawniejsza i poprowadzona najbardziej na luzie. Autor postawił na humor i doskonale mu to wyszło. Marvelowskie filmy oraz serial za to utrzymane są w mroczniejszej konwencji i w nich już zdecydowanie trudniej znaleźć chociaż jedną scenę, na której można się zaśmiać. Ale jednocześnie uważam, że warto zapoznać się z każdą z tych form, bowiem czy to obraz, czy tekst to jednak wnosi ze sobą coś nowego do historii o niegrzecznym bogu, Lokim. Dla mnie na przykład Loki już zawsze będzie miał twarz Toma Hiddlestona i nawet, jak czytałam Loki. Poradnik złego boga: jak być dobrym to wyobrażałam go sobie na podobieństwo właśnie tego aktora. Każda z tych form ma swoją osobistą i oryginalną magię i myślę, że warto poznać każdą z nich. 

Czy warto przeczytać?

Omawiany tu tytuł to tak naprawdę dziennik spisywany przez Lokiego, chociaż niekiedy pojawiają się w nim również komentarze ze strony samego notesu (w świecie bogów wszystko jest możliwe, prawda?). Odyn przecież nie jest w stanie wszystkiego kontrolować, a musi mieć pewność, że jego podopieczny odbył karę. Nie miałam jakiś większych oczekiwań wobec tej powieści, ale to, co otrzymałam, naprawdę mi się podobało. Autorowi nie brakuje pomysłów na ciekawą fabułę, oryginalnie kreśli poszczególne postaci, a główny bohater jest tak wykreowany, że mam wrażenie, iż czego by nie robił to i tak byśmy go kochali i klepali po plecach. Poza tym uważam, że ta pozycja idealnie nada się dla osób, które mało czytają albo czytają w biegu, chociażby w drodze do pracy. Składa się ona bowiem w dużej mierze z  obrazków, tekstu jest mało i jest dość duży. Wystarczy więc nawet pół godziny przed snem i po kilku takich posiedzeniach książkę ma się już za sobą. Nie zabrakło podczas lektury również emocji, bowiem gdy dotarłam do zakończenia, to pojawiło się kilka łez w moich oczach. Żałowałam, że dobiegłam już do końca tej opowieści. Loki. Poradnik złego boga: jak być dobrym może być również oryginalnym prezentem dla młodego czytelnika, który nie wiem jeszcze, czy lubi literaturę i w jakim gatunku najlepiej by się odnajdywał. A już na pewno jest to świetny pomysł na prezent dla fanów Lokiego, jakim jestem ja sama. 

Podsumowanie

Loki. Poradnik złego boga: jak być dobrym to istna petarda humoru i fantastycznych bohaterów. Nawet niegrzeczny bóg czasem przekroczy granice i musi ponieść za to karę. Stowell miał oryginalny pomysł na to, w jaki sposób jeszcze można ukazać Lokiego. Jest zabawnie, intrygująco, czasem dziwacznie, a także wzruszająco. Louie Stowell zaskoczył mnie i to bardzo. Nie spodziewałam się zupełnie, że zwykły dziennik może obfitować aż do tego stopnia w przeróżne emocje i wydarzenia. I przy okazji między wierszami autor przekazuje drobne nauki odnośnie tego, jak powinno się traktować innych. 

Gwarantuję wam, że nie będziecie potrafili się oderwać. Uważam, że to dobra zabawa dla czytelnika w każdym wieku, a już zwłaszcza dla zatwardziałych fanów Lokiego, do jakich się zaliczam. To jeden z doskonalszych sposobów na oderwanie się chociaż na godzinkę w ciągu dnia od szarej rzeczywistości i problemów z nią związanych.

lokiTytuł: Loki. Poradnik złego boga: jak być dobrym

Autor: Louie Stowell

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

ISBN: 978-83-8202-847-8

Więcej informacji TUTAJ

 

 

 


podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

„Loki. Poradnik złego boga: jak być dobrym” to istna eksplozja emocji, bohaterów i humoru. To lektura właśnie na lato, podczas której zapomnicie na chwilę o rzeczywistym świecie i zapragniecie poznać Lokiego osobiście.
Paulina Korek
Paulina Korekhttp://zaczytanapanna.blogspot.com
Bez pamięci oddała się czytaniu książek. Zadowoli ją dosłownie każdy gatunek, byle tylko treść była wciągająca. Nie oznacza to wcale, że nie ma swoich ulubionych gatunków. Należą do nich: kryminały, thrillery, romanse, erotyki, horrory. Po skandynawskich autorów sięga już w ciemno. Oprócz literatury jej pasjami są także filmy, zwierzęta, podróże oraz odwiedzanie wszelkich wydarzeń z tym związanych. W przyszłości chciałaby napisać własną książkę.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Loki. Poradnik złego boga: jak być dobrym” to istna eksplozja emocji, bohaterów i humoru. To lektura właśnie na lato, podczas której zapomnicie na chwilę o rzeczywistym świecie i zapragniecie poznać Lokiego osobiście. Na zmiany nigdy nie jest za późno? „Loki. Poradnik złego boga: jak być dobrym” – recenzja książki