Zakonnica z powołaniem. „Wespertyna” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Wespertyna do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Vesper.

To moje trzecie spotkanie z twórczością Margaret Rogerson. Wcześniej zapoznałam się z jej dwoma innymi tytułami – Magią cierni oraz An Enchantment of Ravens. O ile ten pierwszy utwór okazał się wciągający, intrygujący i posiadał dobrze nakreślone osoby bohaterskie, o tyle drugi jawi się jako typowy średniak, w którym ciekawe sceny przeplatają się z tymi mniej zajmującymi. Jak w takim razie wypadła najnowsza pozycja autorki, jaka pojawiła się na polskim rynku księgarskim – Wespertyna?

Trzeba przyznać, że nie jest to powieść podobna do dwóch wcześniejszych, okazała się bardziej mroczna i więcej miejsca poświęcono w niej przemyśleniom bohaterki. Mamy tutaj bowiem do czynienia z relacją pierwszoosobową, dzięki czemu dokładnie wiemy co w danej chwili czuje i myśli protagonistka. Kiedy jeszcze dodamy do tego wątek opętania, wychodzi całkiem niezła historia łącząca w sobie elementy horroru, dark fantasy i christian fantasy.

Imię jej…

Artemizja ostatnie lata swojego życia spędziła kształcąc się na Szarą Siostrę. Niebawem czeka ją egzamin, który ostatecznie określi kierunek, w jakim podąży ścieżka jej losu – albo zostanie w klasztorze do swojej śmierci, albo ruszy w świat, by walczyć ze złem panoszącym się na nim. Większość koleżanek nowicjuszki chciałaby, aby sprawdził się drugi scenariusz, jednak bohaterka woli pozostać w murach opactwa, nie musząc narażać się na kontakty z innymi osobami. Nad podróże i przebywanie w wielkim świecie przedkłada spokojną egzystencję w zamkniętej społeczności.

Niestety często marzenia pozostają tylko nimi – marzeniami. Artemizja zostaje zmuszona do zmiany swoich planów na przyszłość – dochodzi bowiem do ataku na klasztor, podczas którego bohaterka używa relikwiarza, by uratować przed armią opętanych żołnierzy żyjące w opactwie Siostry. Ma to jednak swoją cenę – w magicznym artefakcie znajdował się demon, który teraz zamieszkał w ciele protagonistki. A wypędzenie go z niego nie będzie łatwe. Tylko czy Artemizja chce się pozbyć niebezpiecznego lokatora?

Ona i on

Wespertyna to opowieść o walce dobra ze złem, w której jednak zacierają się granice odróżniające jedno od drugiego. W tej książce rzadko kto może zostać zakwalifikowany jako osoba stojąca po jasnej albo ciemnej stronie mocy, większość postaci pojawiających się w historii musi podejmować trudne decyzje, nie zawsze zgodne z ich sumieniem czy dobrem ogółu.

Jedną z takich charakterów jest właśnie tytułowa bohaterka, która zmienia się wraz z rozwojem fabuły. Artemizja różni się od innych sióstr mieszkających w klasztorze – za młodu została opętana, więc jej sposób postrzegania i odbierania świata pozostał zmieniony przez to wydarzenie. Obecnie stroni od ludzi, nie potrafi odnaleźć się w świecie konwenansów i odpowiednio zareagować na jakąś sytuację. Czytelnik śledzi jej drogę, widzi, jak pewne decyzje wpływają na protagonistkę.

Jej sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje po tym, jak zostaje opętana przez groźnego demona. Jednak czy rzeczywiście to, co się dzieje, można nazwać opętaniem? Z jednej strony, tej związanej z definicją, sporo elementów potwierdza ten stan, ale w przypadku książki Wespertyna autorka wielokrotnie zmienia utarte szlaki. Z drugiej, relacja demon-zakonnica jawi się jako swego rodzaju symbioza, nie do końca zgadza się z wizjami, jakie przedstawiają nam historie stricte o opętaniach.

I tutaj czytelnik może odczuć pewnego rodzaju dysonans – demon to demon, trudno z nim sympatyzować czy mu współczuć, zwłaszcza temu, który koegzystuje z Artemizją. Odbiorca wie, że nie powinien próbować go zrozumieć, ale pisarka zaczyna swoją grę – i tutaj wracamy do wcześniejszego akapitu poświęconego podziałowi na dobrych i złych. Rogerson bawi się z czytelnikiem, nie pozwala mu opowiedzieć się po jednej ze stron, sklasyfikować demona jako tego złego a protagonistki jako tej dobrej. Zresztą sytuacja powtarza się kilkukrotnie w przypadku innych postaci pojawiających się w utworze.

Jeżeli chodzi o aspekt fabularny tytułu, akcja nie należy do najbardziej wartkich, pojawiają się też sceny, które za bardzo się dłużą. Niestety autorka nie potrafi na długo przykuć swoim dziełem uwagi czytelnika, podobnie było w An Enchantment of Ravens – wciągających i przyprawiających o dreszcze momentów jest jak na lekarstwo, większość rozdziałów skupia się na warstwie przemyśleń Artemizji. Trzeba jednak dodać, że przestoje fabularne rekompensuje styl pisarki – wyważony, dopracowany, spójny. Tę powieść aż chce się czytać dla jej samego brzmienia.

Podsumowanie

Wespertyna to mroczna opowieść, w jakiej przeplatają się ze sobą różne wątki – opętania, podróży, walki dobra ze złem czy wychodzenia z cienia. Na pewno jest to tytuł, który spodoba się miłośnikom twórczości Margaret Rogerson, choć należy wspomnieć, że ta książka okazała się bardziej dojrzała i niepokojąca niż An Enchantment of Ravens czy Magia cierni. Wespertynę czyta się szybko, czytelnik daje się oczarować jej magii. Książka miewa jednak lepsze i gorsze momenty, nie każda scena została dopracowana i sporo z nich nie wnosi za wiele do opowieści. To jednak nie zmienia faktu, że z niecierpliwością wyczekują kontynuacji przygód Artemizji.

wespertynaTytuł: Wespertyna

Autor: Margaret Rogerson

Wydawnictwo: Vesper

Liczba stron: 424

EAN: 9788377314562

Więcej informacji TUTAJ

 


podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

„Wespertyna” to książka mroczniejsza niż „An Enchantment of Ravens” czy „Magia cierni”.
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Wespertyna” to książka mroczniejsza niż „An Enchantment of Ravens” czy „Magia cierni”.Zakonnica z powołaniem. „Wespertyna” – recenzja książki