Pika pika! „Pokémon: Detektyw Pikachu” – recenzja filmu

-

Na Detektywa Pikachu widzowie czekali z mieszanymi uczuciami. Filmy bazujące na grach wideo mają bardzo złe wyniki – dotychczasowe produkcje są okropne (chyba tylko Warhammer jest w miarę dobry, ale i tak nie w oczach wszystkich fanów). A obrazy z serii Pokemon też nie należą do największych hitów. Czy pełnometrażówka z aktorami zmieni oba te trendy?

Według mnie tak! Hype wokół pierwszego filmu live action o kieszonkowych potworkach rozpoczął się nie po pierwszych zapowiedziach, ale po ogłoszeniu Ryana Reynoldsa jako głos Pikachu. Deadpool w roli żółtej, puchatej myszki w uroczej czapeczce? Pleaseandthankyou.

Gotta catch ‘em all?

Ojciec Tima – policjant na tropie zagadek – sam znika w tajemniczych okolicznościach. Chłopak nie miał z nim kontaktu od dawna, więc niechętnie pojawia się w Rhyme City, by uporządkować jego sprawy i na zawsze zakończyć ten rozdział w życiu.

W mieszkaniu znajduje wiele rzeczy, które uświadamiają mu, że ojciec nigdy go nie zapomniał, ale jego praca miała wielkie znaczenie – pomaganie ludziom i ich pokemonowym przyjaciołom było pasją i powołaniem rodziciela. A ostatnia sprawa skończyła się źle.

Porządkowanie rzeczy przerywa pojawienie się Pikachu – partnera zaginionego policjanta. Potworek ma amnezję. I mówi. Nie tylko pika pika, ale wypowiada pełne zdania głosem Ryana Reynoldsa. A to heca. No i tylko Tim go słyszy. Razem wyruszają na poszukiwanie, przeżywając po drodze wiele przygód.

I choose you

Główny bohater filmu – Justice Smith – wykazuje się świetną grą aktorską. Dobrze przekazuje wahanie młodego człowieka i jego niepewność w nawiązywaniu kontaktu tak z ludźmi, jak i pokemonami. Chłopak i Pikachu mają świetną chemię – nie, to nie żart. Animowany potworek jest tak naturalny, jak którykolwiek aktor. I wszystko wygląda świetnie.

Rhyme City, założone przez Howarda Clifforda (Bill Nighy – ogromny fan serii Pokémon!) w celu organizacji współpracy pomiędzy gatunkami, jest oazą. Squirtle pomagają strażakom, Growlithe policjantom – każdy człowiek ma swojego partnera. Jednym z najlepszych, a zarazem najzabawniejszych, jest Psyduck ze swoim człowiekiem Kathryn Newton w roli wścibskiej dziennikarki – Lucy Stevens.

Pika pika! „Pokémon: Detektyw Pikachu” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Pokémon: Detektyw Pikachu”
Z kamerą wśród zwierząt

Mały fragment jednej z najładniejszych scen w całym filmie widać w zwiastunie. Stadko Bulbasaurów przekraczające rzekę – samo w sobie wygląda prześlicznie i magicznie (a design tych stworków wypadł bardzo dobrze!). Ale to, co implikuje jest jeszcze lepsze: w świecie wykreowanym przez Roba Lettermana naprawdę żyją pokemony.

Detektyw Pikachu to wypełniony humorem film akcji – dużo się dzieje i czasami to przytłacza, ale nigdy się nie nudzi. Elementy komediowe działają, szczególnie w pierwszej połowie filmu, a fabułę niestety da się przewidzieć. Ale to nie przeszkadza, o ile widz pozwoli dać się porwać wydarzeniom i przygodom Tima i Pikachu. Polecam nie tylko fanom gier i kreskówki.

Pika pika! „Pokémon: Detektyw Pikachu” – recenzja filmu

 

Tytuł: Pokémon: Detective Pikachu

Reżyseria: Rob Letterman

Rok: 2019

Czas trwania: 1 godzina 45 minut

podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

Uroczy, ale przewidywalny – Detektyw Pikachu rozbawia i choć nie jest najbardziej oryginalnym pomysłem, sprawia radość. Kieszonkowe potworki żyją!
Diana Cereniewicz
Diana Cereniewicz
Science fiction, boks, joga - to ulubieńce. Szczególnie science fiction, ale (często) zdarzają jej się też guilty pleasures w postaci filmów i seriali klasy c. Nie lubi spacerów w deszczu i smętnego gapienia się przez okno.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Uroczy, ale przewidywalny – Detektyw Pikachu rozbawia i choć nie jest najbardziej oryginalnym pomysłem, sprawia radość. Kieszonkowe potworki żyją!Pika pika! „Pokémon: Detektyw Pikachu” – recenzja filmu