Koszmary spod łóżka. „Selma and the Wisp” – recenzja gry

0
Toucan Studio, polska firma z siedzibą w Gdyni, zabrało się za stworzenie małej gierki indie – o klimatycznej, mrocznej atmosferze i ciekawej stronie wizualnej. Po skończeniu rozgrywki mam jednak mieszane uczucia.
Zapomniane historie, ukryte w nieznanym

Selma to dziewczynka, którą prześladują koszmary. Zagłębia się w nich coraz bardziej i nie potrafi od nich uciec. Przeżywa traumę i śmiertelnie boi się ciemności. Gracz wciela się w „postać” Wisp – błędnego ognika. W mitologii takie istoty były duszami pokutujących ludzi, nieprzychylne żywym i wodzące ich na manowce. Jednak bohaterka gry ślepo za nim podąża, co wprowadza naprawdę pogmatwaną atmosferę i sprawia, że gracz zaczyna zastanawiać się, czy jej pomaga, czy ich droga skończy się dla Selmy tragicznie. To świetny koncept – nie najoryginalniejszy, ale na tyle intrygujący, żeby z ciekawością zagłębić się w ten świat.

Koszmary spod łóżka. „Selma and the Wisp” – recenzja gry
Screen z gry
Gasnące światełko

Mechanika Selmy and the Wisp jest bardzo prosta. Ognik wskazuje bohaterce ścieżkę – gdzie ma skoczyć, gdzie pobiec, a także gdzie się zatrzymać. Połyka światełka, które znajduje po drodze i tworzy małe eksplozje. Dzięki nim Selma pokonuje pułapki i czyhające w ciemności niebezpieczeństwa. Mało skomplikowane i niestety po jakimś czasie zaczyna nużyć. Czasami Wisp musi podnieść z ziemi jakiś przedmiot i użyć go do aktywowania czegoś, ale nie jest to intuicyjne. Całe szczęście twórcy pod koniec urozmaicili troszkę rozgrywkę, ale nie na tyle, żebym nie mogła się do niej przyczepić. Jedna rzecz, jaka doprowadzała mnie do białej gorączki, to niedopracowane kontrolery na Nintendo Switch – ja robiłam coś, Wisp poruszał się zupełnie inaczej. Przez takie zachowanie Selma zginęła wiele razy. Nieładnie.

Jeśli Wisp oddali się od Selmy za daleko, jej serce nie wytrzymuje i musimy daną scenę przejść od nowa. Na ekranach ładowania pokazują się wtedy przeróżne linijki tekstu, mające za zadanie wywołać w graczu poczucie winy z powodu zabicia dziewczynki. To efektywny szczegół.

Koszmary spod łóżka. „Selma and the Wisp” – recenzja gry
Screen z gry
Biegnij mała, biegnij

Grę można przejść w godzinę, maksymalnie dwie. I nawet nie dlatego, że brakuje w niej treści, ale ponieważ została tak skonstruowana. Trzeba biec, trzeba czuć niepewność i nagłość. Jako zabieg nakreślający atmosferę to działa, ale przez to gracz ma niewiele czasu na popatrzenie na ładne tła i docenienie pracy grafików. A to akurat jest najlepsza strona Selmy and the Wisp.

O oprawie dźwiękowej nie mogę powiedzieć tego samego. Muzyka jest monotonna i po jakimś czasie zaczyna irytować.

Szczypta tego, łyżka innego

Twórcy niezbyt subtelnie czerpią z innych, nie owijając z bawełnę – lepszych, dzieł popkultury. Cytat, który wita gracza na samym początku pochodzi z genialnej kreskówki Over the Garden Wall i ostrzega przed Nieznanym i czającą się w nim Bestią. To nadaje całości specyficznego tonu, ale jednocześnie wskazuje na brak własnego, wyraźnego głosu. Toucan za mocno zdaje się na skojarzenia i uczucia związane z innymi rzeczami i nie nadaje Selmie osobowości. W którymś momencie, w oddali, po niebie sunie Falkor! Czy mnie coś ominęło? Co to ma symbolizować?

Dodatkowo początkowe rozdziały gry starają się utrzymywać zwarty klimat, ale w drugiej połowie i to rozchodzi się w szwach i zamiast nieznanego lasu z koszmaru dziecka dostajemy mieszankę nawiedzonego domu, cyrku, opuszczonego miasteczka, kopalni i wielu innych, niepowiązanych ze sobą elementów. Miało to zapewne za zadanie pokazać krętą ścieżkę Selmy, jej drogę do latarni, ale według mnie nie do końca sprostało zadaniu.

Koszmary spod łóżka. „Selma and the Wisp” – recenzja gry
Screen z gry
Indie indiemu nie równe

Gry indie to rozkwitający przemysł. Przeważnie z większym zainteresowaniem sięgam po takie pozycje niż produkcje większych studiów, bo często zaskakują pomysłowością i niestandardowymi rozwiązaniami. Tu widać zalążki czegoś dobrego. Selma and the Wisp ma potencjał, ale twórcy nie bardzo wiedzieli, jak się do niego dokopać i wydobyć coś naprawdę ciekawego. Jeśli lubicie przytłaczającą atmosferę i miszmasz środowisk wewnątrz gry – ostrożnie polecam. Ale z zastrzeżeniami.

Koszmary spod łóżka. „Selma and the Wisp” – recenzja gry

  • Wizualna strona gry,
  • Interesujący koncept.

 

 

Koszmary spod łóżka. „Selma and the Wisp” – recenzja gry

  • Monotonna ścieżka dźwiękowa,
  • Niedopracowany system kontroli,
  • Zbyt szybka akcja, brak chwili na napatrzenie się na tła.
Podsumowanie
Ocena
5
Poprzedni artykułNowi aktorzy dołączą do obsady „Castle Rock”
Następny artykułPobaw się ze mną! „Laleczka” – recenzja filmu
Science fiction, boks, joga - to ulubieńce. Szczególnie science fiction, ale (często) zdarzają jej się też guilty pleasures w postaci filmów i seriali klasy c. Nie lubi spacerów w deszczu i smętnego gapienia się przez okno.
koszmary-spod-lozka-selma-and-the-wisp-recenzja-gryPomimo widocznej ogromnej ilości pracy włożonej w grę i potencjału, jaki wykazuje Toucan Studio, „Selma and the Wisp” nie spełnia oczekiwań. Przemyślany design i klimat nie rekompensują zbyt pośpiesznej rozgrywki i monotonnej muzyki.