Najwyższy czas na rewolucję. „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 2” – recenzja komiksu

-

Nie wszystko jest takie, jak się wydaje – to jedna z lekcji, jaką w drugiej księdze Czarodziejek będą musiały odrobić Strażniczki Wielkiej Sieci. A dziewczyny, nagle obarczone misją utrzymania równowagi między światami, wciąż niewiele wiedzą: ani w jaki sposób funkcjonuje ich rzeczywistość, ani jakie są granice ich mocy. Na to, aby zdobyć doświadczenie i informacje jednak nie mają czasu – w Meridianie bowiem wrze.
Jak iskra pod beczką prochu

Do Heatherfield zawitała zima, a codzienne życie płynie, jak płynęło. Taranee coraz częściej widuje się z Nigelem, Will pozornie bezinteresownie pomaga dziadkowi Matta, Irma postanowiła własnymi siłami poskromić francuski, Hay Lin została zaproszona do stworzenia opartego na azjatyckich mitach świątecznego przedstawienia, a Cornelia… Cornelia naprawdę tęskni za Eylon i nie może pogodzić się z tym, że z dziewczynami zostawiły ją w Meridianie na pastwę Cedrica i owianego złą sławą Fobosa, nawet jeśli jest jej bratem. Między innymi dlatego, sfrustrowana podejściem swoich koleżanek, postanawia wybrać się sama do równoległego świata, by odnaleźć przyjaciółkę i z nią porozmawiać. To w czasie tej wyprawy spotyka przywódcę rosnącego w siłę ruchu oporu, Caleba – chłopaka, o którym śniła jeszcze przed tym, jak przemieniła się w Strażniczkę z pomocą serca Kondrakaru. Jej rozmowa z Elyon okaże się niezwykle istotna dla dalszego biegu wydarzeń, a przede wszystkim dla powoli upadającego Meridianu.

>> Polecamy: Razem mogą wszystko. „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 1” – recenzja komiksu <<

Poza jednak sprawami, nazwijmy to, służbowymi, dziewczyny będą musiały zmierzyć się także z całkowicie zwyczajnymi przeciwnościami. Stawią czoła dwóm największym szkolnym plotkarom, chcącym je skłócić, uratują Nigela z kłopotów, w które wpędzi go kolejny „genialny plan” Urii, a także nie wygadają się przed agentami Interpolu, próbującymi odkryć tajemnicę zniknięcia Elyon i jej przybranych rodziców. A żeby tego wszystkiego było mało, Will wciąż nie może dogadać się z matką, która zaczyna podejrzewać, że najlepszym wyjściem z sytuacji będzie wyjazd z Heatherfield.

Coś się kończy…

Historia Meridianu dobiega końca – twórczynie i twórcy W.I.T.C.H. w pierwszej części postawili na rodzinno-polityczną intrygę, w której całkiem dużo mogło im nie wyjść. Tymczasem ostatecznie do komiksu trafił całkiem wiarygodnie rozpisany wątek uzurpatora-tyrana, chcącego nie tyle zagarnąć dla siebie królestwo, co wydrenować je z całej magii aż do jego ostatecznego upadku. Trochę szkoda, że tak niewiele w zasadzie miejsca udało się poświęcić ruchowi oporu – to on w końcu odegrał istotną rolę w finałowych rozdziałach, przeradzając się w zbrojną rebelię sfrustrowanych mieszkańców Meridianu. Ostatecznie jednak trzeba przyznać, że zawarte w drugiej księdze rozdziały ładnie zamykają dotychczasową fabułę, pozostawiając jednocześnie dość otwartych furtek, abyśmy chciały i chcieli sięgnąć po ciąg dalszy.

Na dziewczyny w tej części historii czeka też sporo wyzwań interpersonalnych, wciąż bowiem nie stanowią zgranej, rozumiejącej się w lot drużyny. Upór Cornelii, aby nie porzucać Elyon, wcale nie spotyka się z natychmiastowym zrozumieniem, wręcz przeciwnie – pozostałe Strażniczki na sam pomysł, aby spotkać się z księżniczką Meridianu, reagują niechętnie i przy swojej opinii pozostają. To ich ciągłe niedogranie, połączone z regularnie wymienianymi kąśliwościami, dodaje historii Strażniczek pazura – to nie tylko magicznie obdarzone dziewczęta, dzielnie walczące o równowagę między światami, ale całkiem zwyczajne nastolatki, zupełnie nieprzygotowane do zadania, które na nie spadło. I to widać, żadna z nich nie jest bowiem ani mistrzynią dedukcji, ani naturalnie urodzoną strateżką, ani przywódczynią. Scenarzystki i scenarzyści poszczególnych rozdziałów naprawdę nieźle wykorzystują ich braki, a także stopniują napięcie między poszczególnymi bohaterkami.

Jeśli zaś mowa o scenarzystach, w księdze drugiej znalazły się rozdziały napisane przez pięć osób, jednak różnice w stylach prowadzenia historii są prawie niezauważalne. Przede wszystkim jednak, wszyscy dążą do jasno wyznaczonego fabularnie celu, nie zbaczając z głównej drogi zanadto. W efekcie naprawdę łatwo zapomnieć w trakcie lektury, że mamy do czynienia z pracą zbiorową, a nie w pełni autorską.

…ale również coś się zaczyna

Księga druga to dobre zakończenie tego fragmentu historii Czarodziejek – nie takie lekkie czy beztroskie, jak rozdziały zwarte w poprzednim tomie, ale jednocześnie wcale nie tak ciężkie i skomplikowane jakby mogło, biorąc pod uwagę wydarzenia. To wciąż dobra rozrywka, tak dla nastoletnich miłośniczek fantastycznych historii, jak również dla wszystkich innych, którzy chcą poczytać o nieco upartych, wygadanych bohaterkach i ich fantastycznych przygodach.

Najwyższy czas na rewolucję. „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 2” – recenzja komiksuTytuł: Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 2

Scenariusz: Francesco Artibani, Paola Mulazzi, Giovanna Bo, Giulia Conti, Bruno Enna

Rysunki: Stefano Turconi, Alessia Martusciello, Federico Bartoluci, Ettore Gula, Gianluca Panniello, Donlad Soffritti, Daniela Vetro

Liczba stron: 384

Wydawnictwo: Egmont

ISBN: 978-83-281-5957-0

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Druga księga „Czarodziejek” kończy pierwszą misję Strażniczek Sieci. I chociaż tym razem przygody piątki bohaterek są dużo bardziej niebezpieczne niż poprzednio, to dziewczyny wyjdą z nich obronną ręką, wiele również w czasie tej drogi się nauczą.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Druga księga „Czarodziejek” kończy pierwszą misję Strażniczek Sieci. I chociaż tym razem przygody piątki bohaterek są dużo bardziej niebezpieczne niż poprzednio, to dziewczyny wyjdą z nich obronną ręką, wiele również w czasie tej drogi się nauczą.Najwyższy czas na rewolucję. „Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 2” – recenzja komiksu