Muzyczna droga do sławy? „LOUD: My Road to Fame” – recenzja gry

-

Nie jestem wielką fanką gier rytmicznych typu Guitar Hero. Mając jednak możliwość zagrania w najnowszą pozycję studia deweloperskiego HyperStrange, LOUD: My Road to Fame, zdecydowałam się dać im drugą szansę. Owa przyjemna gra, przywodząca na myśl kreskówki czy anime, wprawiała mnie w dobry nastrój. Nie wszystko jednak mi się podobało. Jakie są zalety i wady – z mojej perspektywy – gry LOUD: My Road to Fame?

LOUD: My Road to Fame została stworzona przez polski zespół deweloperski HyperStrange. Opowiada ona o młodej dziewczynie – dwudziestolatce – której marzenie to zostanie zawodową gitarzystką i osiągnąć sukces, a my towarzyszymy jej na różnych etapach kariery. Historia LOUD: My Road to Fame jest bardzo prosta, granie również.

LOUD: My Road to Fame
LOUD: My Road to Fame
Sprecyzowany układ i ścieżka kariery

LOUD: My Road to Fame składa się z sześciu chapterów. Każdy został podzielony na cutscenkę rozpoczynającą, potem trzy piosenki (melodie), aż wreszcie cutscenkę kończącą. W każdym chapterze bohaterka wygląda inaczej – ma inną gitarę, odmienny styl ubierania się, gra inną muzykę. Po zrealizowaniu kilku zadań, gracz ma większe pole manewru – może dobierać strój do gitary. Co ciekawe, jedną z opcji, zamiast instrumentu strunowego, jest miotła.

Warto dodać, że jedynie ostatnia piosenka w części fabularnej ma wokal. Jej nazwa to Take Your Hand to Hell i pochodzi z innej gry autorstwa HyperStrange, będącej strzelanką z niecodzienną fabułą – Postal: Brain Damaged. Wszystkie pozostałe melodie, jakie przewijają się w LOUD: My Road to Fame, są stuprocentowo oryginalne.

LOUD: My Road to Fame
LOUD: My Road to Fame
Banalna mechanika gry

Mechanika LOUD: My Road to Fame jest prosta. Każda piosenka została podzielona na trzy poziomy trudności (niski, średni, trudny), z czego do najwyższego nie ma dostępu od samego początku (trzeba przejść melodię przynajmniej raz na poziomie średnim). By zagrać piosenkę, musimy skorzystać z sześciu przycisków: trzech po każdej ze stron (trzy z lewej i trzy z prawej). W trakcie trwania melodii w kierunku gracza leczą gwiazdki. Jego zadaniem jest kliknięcie w odpowiedni przycisk, żeby móc grać dalej i zdobywać punkty. Podobny zamysł – w kontekście sterowania przyciskami – był w Guitar Hero bądź Rockbandzie.

Zazwyczaj w grach rytmicznych mamy do dyspozycji urządzenia dołączone do zestawu (jeśli były w wersji fizycznej, kupowało się do nich specjalną, dostosowaną gitarę-pad, działającą jako kontroler). W LOUD: My Road to Famemożna grać na klawiaturze (nie polecam) lub padzie (doskonałe rozwiązanie). W drugim wypadku wszystko ze sobą współgra. Można powiedzieć, że UI jest dostosowane do kontrolera.

LOUD: My Road to Fame
LOUD: My Road to Fame
Ładna grafika i muzyka – duża zaleta gry

Grafika w LOUD: My Road to Fame jest bardzo kreskówkowa. Pasuje do historii dziewczyny. Jedyny mankament stanowi to, że przez większość czasu główna bohaterka ma statyczną twarz – nie wykazuje wiele emocji podczas grania. Zaledwie czasem, gdy graczowi dobrze idzie, raz na jakiś czas rzuca entuzjastyczny komentarz.

Melodie trafiają w ucho, przyjemnie się ich słucha. Z każdym rozdziałem gramy w innym stylu muzycznym (od rocka i metalu, po power metal). To wielka gratka dla miłośników mocniejszych brzmień. Tekst utworów – poza ostatnią piosenką – pojawia się też w opcji „free play”. Co można o niej powiedzieć? Gracz  wyszukuje dowolną piosenkę z listy, którą może zagrać na którykolwiek poziomie trudności. Wciela się – oczywiście – w główną bohaterkę. Ma do wyboru lokalizację, gdzie odbędzie się występ (tło).

LOUD: My Road to Fame
LOUD: My Road to Fame
Problem mizoginii w grze fabularnej

Fabuły LOUD: My Road to Fame nie można określić jako banalne. Pojawiło się kilka momentów, w których bohaterka doświadcza mizoginistycznego traktowania, przykładowo: jej menadżer-artysta podchodzi do niej przedmiotowo. Dziewczyna staje się osobą poszkodowaną, która musi wyrwać się z nieprzyjemnej sytuacji.

Gracz jest także świadkiem problemu zburzonych przyjaźni w mikroskopijnym show biznesie. Dwie przyjaciółki, z którymi bohaterka grała w zespole, zostawiają ją.

Kilka mankamentów

Gra ma duży potencjał, jednak na chwilę obecną wydaje się, jakby była wersją testową. Dobrze, gdyby twórcy dali możliwość dodawania własnych utworów, zadbali o większy repertuar.

Istnieje także kilka wizualnych mankamentów – podczas grania widać bohaterkę oraz instrumenty (bas, perkusja), na których nikt nie gra.

Muzyczna droga do sławy? „LOUD: My Road to Fame” – recenzja gry
LOUD: My Road to Fame
Czy warto zagrać w LOUD: My Road to Fame”?

LOUD: My Road to Fame to gra zasługująca na zainteresowanie, szczególnie wśród miłośników rytmicznych pozycji (jak wspomniane wcześniej Guitar Hero). Miejmy jednak na uwadze, że gra się w nią bardzo szybko (zaledwie kilka godzin), a wszystkie poziomy przechodzi się błyskawicznie.

Historia pozostawia jednak po sobie miłe wspomnienie. Warto dać temu tytułowi szansę.

Samuraje, ninja i demoniczna sekta. „Mahokenshi” – recenzja gry wideo

  • prosta grafika, która idealnie pasuje do fabuły,
  • melodie wpadające w ucho,
  • brak odczucia, że postać i fabuła zostały sztucznie wykreowane.

Samuraje, ninja i demoniczna sekta. „Mahokenshi” – recenzja gry wideo

  • brak wokalu, są tylko melodie,
  • bardzo mało piosenek (melodii) jak na tak muzyczną grę,
  • sporadyczne trudności z wyczuciem rytmu – gwiazdki grają po swojemu, a muzyka po swojemu.

Do przygotowania recenzji otrzymaliśmy kopię gry od https://keymailer.com

podsumowanie

Ocena
7.5

Komentarz

„LOUD: My Road to Fame” jest warte uwagi dla każdej osoby zainteresowanej takim gatunkiem gier (rytmicznych). Jeżeli twórcy jednak nie rozbudują jej szybko, może nie utrzymać się długo na rynku.
Dominika Chmielewska
Dominika Chmielewska
Za dnia copywriterka, po zmierzchu maniaczka dram i kina azjatyckiego. Podobno interesuje ją kultura w pełnej krasie – od dziecka czyta książki i fanfiki, pochłania filmy i seriale wszelakiej maści, uwielbia musicale (wiwat Hamilton!) i teatr. Czasem nawet pogra w gry. Nie pogardzi dobrym RPG. Uczy się czeskiego i koreańskiego. Miewa niestabilne relacje z plastycznymi działaniami (ostatnio garncarstwo i haft) - raz je porzuca, a potem wraca. Nie wyobraża sobie dnia bez kubka kawy.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„LOUD: My Road to Fame” jest warte uwagi dla każdej osoby zainteresowanej takim gatunkiem gier (rytmicznych). Jeżeli twórcy jednak nie rozbudują jej szybko, może nie utrzymać się długo na rynku.Muzyczna droga do sławy? „LOUD: My Road to Fame” – recenzja gry