Nekromanci ruszają do boju niczym trybuci z „Igrzysk Śmierci”. „Gideon z Dziewiątego” – recenzja książki

-

Popbookownik objął książkę Gideon z Dziewiątego swoim patronatem.

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Gideon z Dziewiątego do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Papierowy Księżyc

Czym kierujecie się podczas wyboru książek? Wydawnictwem, fabułą, a może aspektami wizualnymi? Ja mam takie gatunki, po które przeważnie nie sięgam, chyba że zachęci mnie do tego opis tytułu, a są nimi obyczajówki oraz pozycje typowo historyczne zanudzające faktami i pomijające ciekawą fabułę. Kiedy na rynku pojawia się coś z fantasy, szczególnie urban fantasy, lub tytuł z sarkastycznym poczuciem humoru, wtedy dostaję palpitacji serca z ekscytacji. Właśnie dlatego Gideon z Dziewiątego zwrócił moją uwagę. Na początku myślałam, iż bohaterem historii będzie mężczyzna…

Ruszajmy do cesarstwa nekromantów

Jak można się domyśleć po moim wstępie, główną bohaterką jest Gideon, która całe życie spędziła w pewnego rodzaju niewoli. Otaczały ją stare mniszki, szkielety, osoby o zaściankowym myśleniu, a pojęcie zabawy nie zostało wpisane do słownika. Nic dziwnego, że kobieta wykorzysta każdą sytuację, byle tylko uciec.

Pewnego dnia chce tak zrobić, ale niestety nie jest to prosta sprawa i będzie musiała zawalczyć o wolność. Próba opuszczenia „więzienia” zbiega się w czasie z nietypową próbą wymyśloną przez Imperatora, który odczuwa bardzo duże braki w szeregach nekromantów. Dlatego każdy z dziewięciu domów musi wytypować do potyczki swojego przedstawiciela, jednak nie byle jakiego, tylko najsilniejszego rycerza, a zwycięzcy dołączą do elitarnej gwardii posiadającej wielką moc.  Jak Gideon zostanie wmieszana w tę batalię?

Trochę tego i tamtego

Trzeba przyznać, że Gideon z Dziewiątego to swoisty kocioł motywów wykorzystywanych w fantastyce. Pojawiają się magiczne predyspozycje, golemy, nekromanci, ale również rycerze, widowiskowe pojedynki, jak i podróże między planetami, wątek imperium, a wszystko dzieje się w odległej przyszłości. Do tego dorzucono jeszcze ważną tajemnicę do rozwiązania oraz butną główną bohaterkę oraz jej nemezis, z którą musi współpracować. Po zmieszaniu tych składników otrzymaliśmy Gideon z Dziewiątego, czyli tak naprawdę coś, co gdzieś już było, ale nie w takiej formie. Wszystko jest interesujące, ale podczas czytania zastanawiałam się co jeszcze można tu upchnąć.

Poznajcie sprawczynię zamieszania

Sama Gideon jest niejako kalką znanych już bohaterek, ale wrzucona do innego otoczenia. Waleczna, pyskata, z trudnym charakterem oraz o skomplikowanej przeszłości.

Harrow, pierwszy rycerz domu, również jest kobietą oraz zadrą w oku protagonistki. Obie będą musiały ściśle współpracować, żeby osiągnąć pewien cel. I tak pojawia się relacja hate love, która jest dobrze wyważona, nie dominuje nad akcją, jednak już od początku czuć, jak to się skończy. Oczywiście, możecie się domyśleć, że pojawia się reprezentacja queerowa.

Poleciało slangiem

Jeśli chodzi o dialogi i sposób wypowiedzi bohaterów, to Tamsyn Muir postawiła na sarkastyczny styl bycia, podszyty sporą dozą humoru. Nawet przedstawienie wewnętrznych rozterek wywołuje u czytelnika salwy śmiechu, do tego wszystko podlano sporą dozą młodzieżowego slangu, co może spodobać się młodszym odbiorcom

Kamera, światła…

Jeśli chodzi o budowanie napięcia i prowadzenie akcji, to Tamsyn Muir zdecydowanie odnajduje się na tym polu. Wielka intryga, która cały czas gdzieś się przewija, zaczyna kształtować się na dalszych stronach powieści, wcześniej jest to swego rodzaju preludium.

Zabrakło mi bardziej szczegółowego opisu wykreowanego świata, a szkoda, bo wydaje się interesujący i niezwykle rozległy.

Kiedy dochodzi się do finału, a tak naprawdę również po nim, ma się tyle sprzecznych emocji, że ciężko jest się pozbierać. Przyznaję, Tamsyn Muir mnie zaskoczyła i nie mogę doczekać się kontynuacji.

Początek czegoś dobrego?

Gideon z Dziewiątego to interesujący początek serii, która w wielu miejscach zaskakuje, mimo powielonych schematów. Tak wiele połączeń o dziwo nie przytłacza, a ukazuje nowy, ciekawy świat. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie jeszcze dokładniej opisany.

Tamsyn Muir potrafi przyciągnąć czytelnika oraz zmusić do zadawania pytań i wzbudza chęć odkrycia intrygi. Mam wrażenie, że autorka jeszcze nie raz nas zaskoczy, ponieważ pierwszy tom odbieram jako wprowadzenie i zachętę do sięgnięcia po kolejne części.

gideonTytuł: Gideon z Dziewiątego

Autor: Tamsyn Muir

Tłumacz: Dominika Schimscheiner

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

ISBN: 978-83-67339-35-3

Liczba stron: 540

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Kiedy zbierze się wiele wątków z różnych podgatunków, wtedy powstaje „Gideon z Dziewiątego”.
Katarzyna Gnacikowska
Katarzyna Gnacikowska
Rodowita łodzianka. Z papierków wynika, że magister inżynier po Politechnice Łódzkiej, jednak z zawodem nie mogą się znaleźć. Wolny duch szukający swojego miejsca na ziemi, Wielka fanka seriali maści wszelakiej, szczególnie Supernatural, Teen Wolf, American Horror Story, ale nie ma co się ograniczać. Książkoholiczka (nie dla obyczajówek i historycznych!) pierwszej wody, która prawdopodobnie umrze przygnieciona swoimi "małymi" zbiorami. Lubi się śmiać, czytać i spędzać miło czas. Nie lubi chamstwa, hipokryzji i beznadziejnych ludzi. Dobra znajoma Deadpoola i Doktora Strange.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Kiedy zbierze się wiele wątków z różnych podgatunków, wtedy powstaje „Gideon z Dziewiątego”.Nekromanci ruszają do boju niczym trybuci z „Igrzysk Śmierci”. „Gideon z Dziewiątego” – recenzja książki