Dotarliśmy do momentu, w którym samo wyobrażenie sobie życia bez dostępu do mediów społecznościowych, streamingów, Wikipedii, a także, ogólniej, internetu napawa nas lękiem.
Zastanówcie się sami przez moment: co by się stało, gdybyście przez miesiąc nie mogli z tego wszystkiego korzystać? Sprawdzić informacji w trakcie zażartej i ambitnej dyskusji o cyklu rozrodczym kakapo i tego, co ma wspólnego z owocami rimu? Żeby zadać to pytanie, sama musiałam zajrzeć do Wikipedii, żeby przypomnieć sobie ich nazwę. Ale – jak to się stało? Jak technika ewoluowała ku temu, aby osiągnąć dzisiejszy kształt? Żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie możemy, oczywiście, wpisać odpowiednie frazy w Google, albo sięgnąć po The Game. Rewolucja cyfrowa pióra włoskiego eseisty i powieściopisarza, Alessandro Baricco.
Proces nie magiczne objawienie
Niezaprzeczalną zaletę The Game stanowi fakt, że nie jest to sensacyjna opowieść o tym, jak ze wspaniałych, aktywnych ludzi zmieniliśmy się w przedstawicieli homo computerus, którzy nie umieją nic poza klepaniem w klawisze. A ta cała technologiczna rewolucja to się urwała z choinki i wymusiła zmiany w naszym funkcjonowaniu w większości miejsc na świecie. Wręcz przeciwnie – Baricco stawia tezę, że nic, w istocie, nie wyskoczyło na tę metaforyczną scenę życia i nie wprowadziło swojego porządku, ignorując zastaną rzeczywistość. Wszystko bowiem to proces – pierwsze komputery z coraz większymi możliwościami, sieć zbudowana na potrzeby wojska, rozszerzona na uniwersytety, graficzne systemy operacyjne oparte na systemie folderów, a później kolejne aplikacje i rozwiązania: Google, Napster, Yahoo, dotcomy, media społecznościowe. Każde jedno, wydawałoby się, rewolucyjne rozwiązanie powstało w skutek już istniejących trendów, odpowiadało na potrzeby, zamiast je kreować. Nie wymuszało zmian, a się do nich dopasowywało. Baricco opisuje ten proces, wykorzystując do tego metaforę ruchów tektonicznych w górskim łańcuchu współczesnej nam rzeczywistości – chociaż czasami nieco za mocno w niej miesza, generalnie trzeba przyznać, że to bardzo trafne porównanie dużo wyjaśnia.
Odwołanie się do metafory geologicznej pociągnęło za sobą jeszcze jedną, niesamowicie istotną konsekwencję: wymagało opisania tego, co się działo przed wypiętrzeniami, a także, chronologicznie, w ich trakcie. Takie podejście sprawia, że łatwiej nam będzie połączyć ze sobą pewne zjawiska, nawet jeśli z konieczności wiele pobocznych wydarzeń Baricco musi ominąć – The Game nie jest w końcu kroniką – przedstawiając tylko najważniejsze punkty na przyjętej przez siebie linii czasowego rozwoju. Przy okazji autor nie wspomina również o tych elementach powstawania cybersfery, jakie się nie utrzymały, ale bez wątpienia na ich porażkach wyrosły kolejne koncepcje, stając się stopniami ku temu, co obserwujemy dzisiaj. Lekcją, którą wiele znanych nam inicjatyw z pewnością odrobiło.
Spojrzenie spoza Stanów Zjednoczonych
Czy nam się to podoba, czy nie – centrum rozwoju nowych technologii znajduje się wciąż w Stanach Zjednoczonych, a dokładniej rzecz ujmując w Dolinie Krzemowej. To tam mieszkają i pracują ludzie, których zadaniem jest wymyślanie kolejnych rozwiązań potencjalnie rewolucyjnych. Autor The Game nie pochodzi z Ameryki, na rozwój nowych technologii patrzy z dość daleka z włoskiego Turynu. A więc z zupełnie innej perspektywy – na Stary Kontynent niektóre rozwiązania docierały późno, czasem zdążyły ledwo do nas zajrzeć, aby w kraju pochodzenia już zacząć podupadać. Trendy, rozwiązania, technologie, te wszystkie elementy, składające się na cyfrową ewolucję, nie działają również wszędzie tak samo – zauważymy różnice tak między krajami (Stany Zjednoczone versus Włochy) oraz między grupami wiekowymi (Baricco versus wychowana w rozszerzonej cyfrowo rzeczywistości młodzież). Za The Game przemawia fakt, że autor tego eseju jest świadom swojej pozycji obserwatora z daleka i nie stroni od uwag oraz refleksji, na które to oddalenie od Doliny Krzemowej mu pozwala.
Nie tylko chronologia, ale również refleksja
Alessandro Baricco nie spisał jednak jedynie historii internetu, jakich w końcu kilka już istnieje. Dużo ważniejszą częścią jego książki są obszerne komentarze do każdego z rozdziałów omawiających konkretną „epokę” rozwoju cybersfery. To w tych fragmentach tak naprawdę snuje właściwą refleksję – dotyczą one różnych aspektów: jak doszło omawianych wypiętrzeń: rozwiązań, aplikacji, czasem również ludzi stojących za konkretnymi rozwiązaniami. Jest przy tym dokładny, nie gubi się we własnych spostrzeżeniach i zawsze w końcu dociera do pointy, nawet jeśli miałoby nią być pytanie o to, co dalej, zamiast wyraźnego wniosku. Choćby dla tej części naprawdę warto po The Game sięgnąć – ona również udowadnia, że nie mamy tutaj do czynienia ze zwykłą popularnonaukową książką, a esejem.
Witajcie w internecie
Jest coś zabawnego w fakcie, że czytacie recenzję książki o cybersferze w internecie. To taka zupełnie niezamierzona ironia, a jednocześnie doskonały przykład tego, o czym Alessandro Baricco również pisze. Wiele aspektów naszego funkcjonowania bowiem dzisiaj toczy się nie na jednej, a na dwóch płaszczyznach. To jeden z powodów, dla których naprawdę warto lepiej tę naszą już nie taką nową codzienność poznać. The Game świetnie się do tego nada.
Tytuł: The Game. Rewolucja cyfrowa
Autorka: Alessandro Baricco
Liczba stron: 399
Wydawnictwo: Post Factum (Sonia Draga)