Dziesięciolatek, który lubi swastyki. „Jojo Rabbit” – recenzja filmu

-

Czy w dzieciństwie miałeś wymyślonego, niewidzialnego przyjaciela? Podobno jest to naturalne na pewnym etapie rozwoju dziecka, świadczy o bujnej wyobraźni, rozwija zdolności komunikacyjne i empatię, ale także pomaga radzić sobie z lękami i negatywnymi emocjami. Ale czy takim przyjacielem może być Hitler?

Premiera Jojo Rabbit w polskich kinach to moment, na który czekałam od pojawienia się pierwszych informacji na temat filmu. Byłam bardzo ciekawa, w jaki sposób reżyser świetnego Co robimy w ukryciu podejdzie do motywu wojny i nazistowskich Niemiec. Zwiastuny zapowiadały dużą dawkę prześmiewczego humoru i pojawiła się obawa, że zostanie on potraktowany zbyt powierzchownie i błaho, Hitler stanie się wydmuszką i materiałem do niesmacznych żartów, a osoby najbardziej pokrzywdzone w tamtym czasie poczują się urażone całą tą farsą. Na szczęście do tego nie doszło, a twórcy filmu aktualnie mogą poszczycić się Oscarem za najlepszy scenariusz adaptowany. Gdyż film powstał na podstawie książki Christine Leunens, Niebo na uwięzi.

Dziesięciolatek, który lubi swastyki. „Jojo Rabbit” – recenzja filmu
Kadr z filmu
Mały nazista

Końcówka drugiej wojny światowej, nad Niemcami wisi widmo porażki. Jednak w rodzinnym mieście Jojo, gdzie mieszka wraz z matką (w tej roli zachwycająca Scarlett Johansson), zupełnie nie da się tego odczuć. Chłopiec jest tak niewinny, że nie potrafi zawiązać butów bez pomocy, pragnie dostać się nie tylko w szeregi Hitlerjugend, ale także do przybocznej straży samego wodza narodu. Gdy znajduje w swoim domu młodą Żydówkę, ukrywaną przez matkę, musi samotnie zmierzyć się z tym, że jego świat i przekonania właśnie chwieją się w posadach.

Z innej perspektywy

Na pierwszy rzut oka małe, spokojne miasteczko i batalia, która toczy się gdzieś daleko, wydają się być ukazane zbyt łagodnie, płytko, są wygładzone do granic możliwości. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę, że zostały one przedstawione z perspektywy dziesięcioletniego chłopca, pragnącego należeć do wspólnoty i bardziej bawić się w wojnę niż rzeczywiście w niej uczestniczyć, to nawet wymyślony przez niego przyjaciel, Hitler, w którego wcielił się sam reżyser, przestaje być straszny. Staje się natomiast przefiltrowanym przez wrażliwość dziecka, nieco prześmiewczym i karykaturalnym, substytutem brakującego ojca.

Codzienność i absurd…

…łączą się tu doskonale. Waititi pokazuje nam, jak propaganda wkracza do domów i niszczy niewinne umysły. Reżyser opiera swój humor na wytknięciu absurdalności przekonania, że ktoś, kto nie spełnia standardów danej rasy, jest podczłowiekiem, o którym krążą rozmaite przekonania – na przykład Żydzi śpią wisząc pod sufitem, niczym nietoperze, posiadają także diabelskie rogi i ogony. Niebywałe!

Dziesięciolatek, który lubi swastyki. „Jojo Rabbit” – recenzja filmu
Kadr z filmu

Całość została zrealizowana z wyczuciem, nie przekracza granic dobrego smaku. Nasycone, żywe kolory podkreślają idealizację przedstawionej rzeczywistości. Specyficzny klimat budowany jest także poprzez dobór utworów występujących w filmie – są to niemieckie wersje popowych przebojów, między innymi Helden, czyli Heroes Davida Bowiego.

Koncert aktorski

To, że Scarlett Johansson została nominowana do Oscara za rolę drugoplanową, nie jest zaskoczeniem. Doskonale zagrała matkę, która mimo różnicy w przekonaniach, próbuje samotnie wychować syna na dobrego człowieka. Nie należy jednak pomijać pozostałych członków obsady. Roman Griffin Davis jako Jojo oraz Thomasin McKenzie, grająca ukrywającą się Żydówkę, doskonale sprawdzili się w tych kreacjach, co świadczyć może także o dużej sprawności Taiki Waititiego we współpracy z młodymi aktorami na planie filmowym. Natomiast Sam Rockwell… to już trzeba zobaczyć na własne oczy.

Śmiech przez łzy

Nie nastawiajcie się jednak tylko na prześmiewczy obraz nazizmu i głupawego Hitlera, rzucającego żartami. Nie dajcie się zwieść kolorowym, wesołym zwiastunom. To czas wojny, a ona szybko upomina się o ludzi w zaskakujący i brutalny sposób.

Nie przypuszczałam, że ten film poruszy mnie na tylu odmiennych płaszczyznach i wzbudzi tak duże emocje. I mimo że był mniej kontrowersyjny niż się spodziewałam, nadrobił to przesłaniem oraz cudownym wątkiem rodzinnym.

Dziesięciolatek, który lubi swastyki. „Jojo Rabbit” – recenzja filmu

 

Tytuł oryginalny: Jojo Rabbit

Reżyseria: Taika Waititi

Rok premiery: 2019

Czas trwania: 1h 49 min

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Kto by pomyślał, że film o wojnie może nie tylko przekazywać kolejne morały, dotyczące tego, jakie niesie ona ze sobą okrucieństwo i konsekwencje, oraz wzruszać do łez, ale także bawić w tak udany i sprytny sposób?
Patrycja Smaga
Patrycja Smaga
Zawód: Grafik, chociaż ani artystką ani projektantem się nie czuje. Posiada aspiracje na ilustratora. Typ osobowości: Introwertyk, domator o trybie wieczornym – sowa. Inne przypadłości: książkoholizm, serialoholizm, kinomania. Znaki szczególne: Duże okulary, nieobecny wzrok, książka pod ręką.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Kto by pomyślał, że film o wojnie może nie tylko przekazywać kolejne morały, dotyczące tego, jakie niesie ona ze sobą okrucieństwo i konsekwencje, oraz wzruszać do łez, ale także bawić w tak udany i sprytny sposób?Dziesięciolatek, który lubi swastyki. „Jojo Rabbit” – recenzja filmu