Siła monumentalnego kina. „Diuna” – recenzja filmu DVD

-

Jeszcze nie tak dawno temu miłośnicy prozy Franka Herberta niemal zabijali się w wyścigu do kin, aby móc obejrzeć zapierające dech w piersiach panoramy Arrakis. Teraz, dzięki wydaniu DVD, te same widoki jesteśmy w stanie podziwiać we własnym, domowym zaciszu.
Marka sama w sobie

Pomimo tego, że Diuna to marka sama w sobie w światowej fantastyce, pokrótce opiszę fabułę pierwszej części nowego filmowego cyklu. Przenosimy się do uniwersum science-fiction, w którym prym wiedzie Imperator. Pod jego władzą działają zwaśnione ze sobą rody Atrydzi oraz Harkonnenowie. Pierwsi panują nad żyzną, bogatą planetą, a ich popularność niezmiennie rośnie. Harkonnenowie to z kolei władcy pustynnego świata Arrakis. Mimo swojej jałowości, świat ten jest źródłem tak zwanej „przyprawy”, czyli halucynogennej substancji będącej jednym z największych skarbów całej galaktyki.

Dworskie intrygi

Ród Atrydów, przez rosnące poparcie, staje się celem intrygi samego Imperatora. Dostają oni we władanie odebraną Harkonnenom pustynną planetę, co jest niemal oczywistą prowokacją. Atrydzi, świadomi zagrożenia, ale wciąż lojalni swojemu władcy, godzą się na wykonanie rozkazu. Intryganci nie wzięli jednak pod uwagę dwóch czynników. Arrakis zamieszkuje rdzenna ludność, wojowniczy Fremeni. Dodatkowo, syn rodu Atrydów, Paul, nie jest przeciętnym młodym arystokratą.

diuna
Kadr z filmu „Diuna”/© Warner Bros Polska/Galapagos Films
Polityczna epopeja

Nie chcę zdradzać więcej fabuły, która jest nie tylko bardzo złożona, ale też zaskakująca. Mam nadzieję, że każdy będzie miał okazję poznać ją samodzielnie. Od razu trzeba jednak zaznaczyć, że Diuna nie jest typowym blockbusterem. To epopeja oparta na polityce, dworskich intrygach, a także filozofii. Oczywiście znajdziemy tu sporo scen akcji, nawet bitew, jednak jest to zupełnie inne kino niż chociażby ostatnie produkcje ze stajni Marvela. Frank Herbert, a teraz reżyser Denis Villeneuve, snuje opowieść o władzy, morderstwach, prześladowaniu rdzennej ludności i wielu innych rzeczach, których zwykle w filmie science-fiction nie doświadczymy.

Historia podzielona na rozdziały

Film, który obejrzymy, jest dopiero pierwszą częścią dłuższej serii. Reżyser zdecydował się podzielić opowiadaną historię. Skok na kasę? Nie, raczej próba oddania literackiego ducha pozycji Franka Herberta. Dość napisać, że książkowy oryginał ma ponad siedemset stron! Twórcy chcą dokładnie wprowadzić widza w uniwersum, co zdecydowanie im się udaje. To właśnie szczegóły, takie jak chociażby opisanie zwyczajów Fremenów, kreują magię tego świata. Takie detale wymagają jednak czasu, stąd decyzja o podzieleniu ekranizacji na części. W mojej opinii, całkowicie słuszna.

>>Polecamy: Pustynny detektyw/rebeliant. „Diuna. Sekrety Rodu” – recenzja gry planszowej<<

W filmie dostajemy niesamowite sceny batalistyczne. Należy się jednak przygotować też na dość nudne sekwencje. Jeśli przetrwamy dłużyzny, otrzymamy widowisko science-fiction na niespotykaną skalę.

Hans Zimmer powraca

Za muzykę w Diunie odpowiada nie kto inny, a sam Hans Zimmer. Czy trzeba pisać cokolwiek więcej? Melodie idealnie dopasowują się do obrazów, oddają klimat, wprowadzają widza w świat Arrakis. Jestem pewny, że tematy muzyczne wpiszą się do kanonu science fiction na równi z soundtrackiem chociażby z Avatara Jamesa Camerona. Soundtrack idealnie zgrywa się z monumentalnym obrazem, tworząc dzieło kompletne. Minus? Czasami jest trochę za głośno.

Mistrzowskie dodatki na DVD

Jeśli chodzi o wydanie DVD, które dostarczyło mi Galapagos, zupełnie nie ma się do czego przyczepić. Oprócz estetycznej okładki, jaka z pewnością ozdobi nasze domowe kolekcje, wydawca nie zapomniał o tym, co każdy widz lubi najbardziej. Mowa oczywiście o dodatkach. Wersja płytowa Diuny została wzbogacona o Arystokratyczne rody. Ten bonus to swojego rodzaju archiwum uniwersum Herberta. Znajdziemy tu opisy planet, członków poszczególnych rodzin, ich historie, relacje i motywacje. Oprócz tego dowiemy się więcej o wierzeniach domów feudalnych, siłach politycznych ścierających się ze sobą w Diunie, a także wewnętrznych mechanizmach Imperium. Słowem, wydanie od Galapagos zostało wzbogacone o kompendium wiedzy, które jeszcze bardziej wprowadzi nas do tego bogatego świata science fiction. Jeśli po samym seansie nie do końca jeszcze zrozumieliście zażyłości panujące w tym uniwersum, materiały bonusowe na pewno wam w tym pomogą.

diuna
logo z filmu „Diuna”/© Warner Bros Polska/Galapagos Films
Powolne arcydzieło

Diuna to film głęboki, powolny i pełen zakulisowych relacji między bohaterami. Poruszane są tu takie tematy, jak mesjanizm, niszczenie środowiska, polityka. Z pewnością produkcja nie jest przeznaczona dla każdego, zwłaszcza widzów oczekujących fajerwerków od pierwszej do ostatniej minuty. Diuna to dzieło sztuki pod względem obrazu i muzyki, które jednak wymaga wrażliwego odbiorcy. Twórcy starali się oddać ducha pozycji Franka Herberta ze wszystkich sił. Być może powinni jednak lekko dostosować swój tytuł pod dzisiejszych odbiorców?

Za materiał do recenzji dziękujemy

galapagos

diunaTytuł oryginalny: Dune

Reżyseria: Denis Villeneuve

Rok światowej premiery: 2021

Czas trwania: 2 godziny 35 minut

Więcej informacji TUTAJ

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Monumentalny film science-fiction wydany w wersji obfitującej w dodatki. Wrażenia może nieco słabsze niż w kinie, ale wciąż jest epicko.
Piotr Tomczuk
Piotr Tomczuk
Futbolista amerykański, jeździec, bokser i podróżnik na część etatu. W wolnych chwilach czyta wszystko, co wpadnie mu w ręce, nadrabia klasyki światowego kina i spędza godziny na próbach poznania najlepszych historii, które stworzyła kultura popularna. Miłośnik wszystkiego, co amerykańskie - znany też jako the Polish Cowboy.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Monumentalny film science-fiction wydany w wersji obfitującej w dodatki. Wrażenia może nieco słabsze niż w kinie, ale wciąż jest epicko.Siła monumentalnego kina. „Diuna” – recenzja filmu DVD