Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Królowa Bedlam do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Vesper.
Powieści Roberta McCammona od wydawnictwa Vesper na dobre rozgościły się na moim regale. Tym razem dołączyła do nich kontynuacja Zewu nocnego ptaka, czyli Królowa Bedlam. Kim jest tytułowa dama? Kto stoi za tajemniczymi morderstwami? W co tym razem wplątał się Matthew Corbett?
New York, New York…
Tym razem Robert McCammon przenosi nas do Nowego Jorku z 1702 roku. To nadal rozwijająca się kolonia, która dopiero posiada zadatki na to, by stać się jednym z symboli Ameryki. Autor, dzięki bardzo plastycznym opisom, po mistrzowsku oddaje klimat kolonialnego miasta, bez lukru, za to z dużą ilością błota, końskiego łajna, podejrzanych lokali, prawdziwie. Ponadto grasuje w nim nieuchwytny morderca zwany Maskerem, który posiada niezwykle ciekawe i zagadkowe modus operandi. Jedyne, czego mi brakowało, to możliwość prześledzenia niektórych poczynań bohaterów na mapie.
Matthew
Główny bohater, którego mieliśmy okazję bardzo dobrze poznać w pierwszym tomie, obiecał znaleźć sprawiedliwość dla wychowanków sierocińca, gdzie dorastał. Jednak trzy lata po przygodach przeżytych w Font Royal wydaje się być nieco bardziej dojrzały, ostrożny i sprytniejszy. Mimo to nadal ma zwyczaj wplątywać się w kłopoty i pchać tam, gdzie go nie chcą, nie wyzbył się także kompasu moralnego i zamiłowania do nierozwiązanych spraw. To sprawia, że zwraca na siebie uwagę nie tylko władz miejskich i zamożniejszych mieszkańców Nowego Jorku pragnących chronić swoje interesy, ale również innych wpływowych osób, a nawet samego Maskera.
Stary dobry McCammon
Autor spokojnie rysuje krajobraz miasta i rozpoczynając od morderstwa znanego lekarza, za którym stoi Masker, powoli buduje akcję i wprowadza czytelnika w kolejne warstwy intrygi. Co chwila pojawiają się nowe elementy układanki, niektóre z nich wydają się zupełnie nie pasować do reszty, jednak gdy nadchodzi kulminacyjny moment powieści, tak jak w pierwszej części, wszystko zaczyna wskakiwać na właściwe miejsca.
Oprócz licznych tropów i ciekawych postaci moją uwagę zwróciły także mistrzowskie opisy pojedynków na szpady i lekcji fechtunku, w których uczestniczył Matthew.
Prezencja Królowej
Tak jak w przypadku pierwszego tomu, za okładkę i ilustracje wewnątrz książki odpowiada Maciej Komuda. Wszystko tu doskonale do siebie pasuje i tworzy bardzo imponujący komplet, mimo że Królowa Bedlam jest o niemal trzysta stron szczuplejsza od swojej poprzedniczki. Główne różnice to kolorystyka – granat zamiast stonowanego ciemnego brązu – oraz bardziej dopasowany do klimatu książki styl ilustracji. To już nie ryciny mające „uświadamiać”, jak strasznych czynów dopuszczają się czarownice, lecz kilka szczegółów i scenek, które z powodzeniem mogłyby znaleźć się w pierwszych wydaniach nowojorskiej gazety.
Vesper jak zwykle mnie nie zawiódł i pod względem wizualnym książka prezentuje się idealnie. Jedyne, co może przeszkadzać, to to, że na większości ich matowych okładek dość szybko pozostają widoczne ślady palców.
„Metody morderstw”**
Czy trzeba znać pierwszy tom, aby móc sięgnąć po Królową…? Mam wrażenie, że niekoniecznie, choć ułatwia to zrozumienie kilku odniesień i pobocznych wątków. Jednak jest ich niewiele, a główne śledztwo i miejsce akcji są zupełnie odmienne od tego, z czym mieliśmy do czynienia w poprzedniej części. Intryga za to zupełnie nie odbiega poziomem, a niezwykle wiarygodni i bardzo dobrze umotywowani bohaterowie, idealnie zgrywają się z klimatem miasta i podkreślają jego wyjątkowość oraz różnorodność.
Z ta książką trzeba spędzić trochę czasu. Akcja nie porywa od pierwszych stron, a powoli i sukcesywnie wprowadza czytelnika w przedstawiony świat, jednak zdecydowanie warto dać jej szansę.
Tytuł: Królowa Bedlam
Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 688
ISBN: 9788377314654
Tłumacz: Janusz Ochab
Więcej informacji TUTAJ
*Cytat z książki
**tytuł ostatniej, czwartej części powieści