Po doskonałym pierwszym tomie Fruits Basket, przyszła pora na kontynuację. Natsuki Takaya rozwija swoją historię, powoli wprowadzając do niej nieco mroku. Nastrój nie zmienia się gwałtownie, ale na horyzoncie pojawiają się pierwsze chmury.
(Jeszcze) miła atmosfera
Drugi tom Fruits Basket, z początku przynajmniej, utrzymuje nastrój poprzedniej części. To lekka, szkolna komedia, pełna uroczych i czasem przerysowanych charakterologicznie postaci. Część z nich ma czy to mroczniejszą stronę, czy pewne smutne przeżycia za sobą, ale ogólny wydźwięk wciąż jest głównie pozytywny, a trudne wydarzenia działają co najwyżej jako „wyciskacze łez”.
Jeśli jednak przyjrzeć się kilku wątkom to widać, że za poszczególnymi postaciami stoją poważniejsze problemy, a nawet traumy. Temat ten nie został jeszcze rozwinięty (być może nastąpi to w kolejnych tomach), ale pewne sygnały są już zauważalne. Na razie trudno przewidzieć, w jaką dokładnie stronę autorka poprowadzi tę historię, jednak wydaje się, że do lekkiej komedii wkradać się będą też trudniejsze wątki.
Nowi i starzy bohaterowie
Podobnie, jak w poprzednim tomie, pierwsze skrzypce grają Toru, Kyo oraz Yuki. Poza nimi pojawia się też cała plejada postaci, które już spotkaliśmy – wliczając w to innych przedstawicieli rodziny Soma, zmieniających się w zwierzęta z zodiaku. Jak można było przypuszczać, w kolejnych rozdziałach poznajemy jednak nowych bohaterów, obarczonych klątwą. Należy do nich Hatsuharu – młodszy kuzyn Yukiego, oraz Ayame. Obaj mają bardzo wyraziste charaktery i zdecydowanie zapadają w pamięć.
Część z postaci w mandze zauważa, że pod wpływem znajomości z Toru relacja Yukiego i Kyo się zmienia. Różnica w ich zachowaniu rzeczywiście jest widoczna. Być może oceny rodziny Soma są nieco na wyrost, ale obaj nastolatkowie, poprzez przyjaźń z główną bohaterką, niezaprzeczalnie uczą się wychodzić ze swoich stref komfortu i zaczynają być w stanie ze sobą przebywać.
Strona wizualna
Drugi tom cyklu wizualnie prezentuje się podobanie, jak jego pierwsza odsłona. Kreska stoi na naprawdę dobrym poziomie. Postaci są porządnie zaprojektowane i cieszą oczy. Również jeśli chodzi o kadrowanie, wszystko wydaje się być prawidłowo wykonane. W poszczególnych ujęciach otrzymujemy różne sposoby budowania historii. Bywają takie, w których widoczna jest jedynie postać na białym tle, ale i takie, gdzie przedstawiono dużo więcej detali. Ogólnie śmiało można powiedzieć, że sposób prezentacji wydarzeń dobrano odpowiednio.
Cieszy dołączenie na początku tomiku kilku stron z kolorowymi pracami, przedstawiającymi bohaterów. Nie wszystkie z tych rysunków są dopracowane, ale pomimo tego, każdy cieszy oczy i przyjemnie się je ogląda. Przebija z nich również raczej pozytywny wydźwięk utworu.
>> Polecamy: Fruits Basket – recenzja 1. tomu <<
Fanserwis i gagi
Tak, jak w pierwszym tomie humor stanowi nieodłączną część opowiadanej historii. Nie można powiedzieć, by wszystkie żarty były rewelacyjne. Niektóre, choć śmieszne, nie są też najwyższych lotów. Jednak trudno mi wyobrazić sobie tę serię bez nich – to, jak karykaturalnie potraktowano relację Kyo i Yukiego, czy to, jak niewinnie naiwna jest Toru, stanowi jednak pewną podstawę tego tytułu. Wyraziste (momentami przesadnie) charaktery poszczególnych postaci są też, rzecz jasna, źródłem kolejnych śmiesznych sytuacji.
W drugim tomie pojawiają się też elementy fanserwisu, skierowanego do osób lubiących mangi z nurtu shounen-ai. Są to raczej jedynie sugestie czy wypowiedzi, ale połączone z żartobliwą wymową niektórych sytuacji, spełniają swoje zadanie. Co ważne – nie są one jedynie nieważnymi wstawkami, ale pomagają trochę budować obraz bohaterów.
Podsumowanie
Drugi tom Fruits Basket stoi na wysokim poziomie. Przedstawiona historia dalej pozostaje chwytającą za serce komedią, ale autorka powoli wprowadza trudniejsze tematy i wydźwięk historii jest nieco mroczniejszy. Z pewnością osoby, które polubiły pierwszy tom, będą zadowolone też z drugiego.
Pozostałe recenzje tej serii:
Tytuł: Fruits basket
Autor: Natsuki Takaya
Wydawnictwo: Waneko
ISBN: 9788380966376