Młodzieńcza miłość. ,,Z ciszy” – recenzja książki

-

Pomimo, że osiągnęłam już poważny wiek, lubię sięgnąć po lektury lekkie, przyjemne i niekiedy podejmujące tematykę życia nastolatków. Przenosząc się do ich świata, wspominam, jakie problemy miewałam w ich wieku, o czym myślałam i w jaki sposób próbowałam sobie radzić z własnymi myślami. Takie odczucia chciałam poczuć także podczas lektury Z ciszy Martyny Senator. Jednak to, co znalazłam w powieści, najpierw mnie podbudowało i w pewien sposób zauroczyło, później „rozwaliło” na milion kawałków, aż wreszcie znów powoli poskładało na nowo. Dlaczego? Przeczytajcie recenzję!

Uczucie, które pojawia się nagle

Opowieść rozpoczyna się w momencie, gdy Zoja i Filip są nieco pokiereszowani przez życie. Ona codziennie zakłada zbroję, aby udawać przed resztą, że jest silną, niepokonaną dziewczyną. Oprócz tego jej życie komplikuje się, bowiem dowiaduje się, że jej chłopak, Dominik, nie jest tym, za kogo go uważała. Filip zaś próbuje pozbierać się po dwóch tragediach. Jego serce jest rozbite na milion kawałków i chłopak uważa, że nie da się go poskładać. Podchodzi jednak do życia z niezwykłym optymizmem. Gdy Zoja i Filip spotykają się przypadkiem w studiu tatuażu, w którym ta pierwsza pracuje, ich światy zderzają sięi następuje rozbłysk fajerwerków. I znajomość utrudnia fakt, iż mieszkają w dwóch, znacznie od siebie oddalonych miastach. Czy związek na odległość ma sens? Czy uda im się przetrwać nawet największe problemy i kłótnie?

Dwoje przeciw światu

W przypadku Z ciszy łatwo zauważyć, kto gra główne skrzypce: Zoja i Filip. Dwójka młodych ludzi, których zaczyna łączyć przyjaźń, pożądanie, a może nawet miłość? W powieści przewija się praktycznie jeden motyw. Mianowicie fakt, iż na dwójkę bohaterów na każdym kroku czekają jakieś przeszkody i co rusz muszą oni na nowo udowadniać swoje uczucie. A raczej jego siłę. Czy sprawia to, że Z ciszy momentami jest nudne? Owszem. Bo ileż można czytać w zasadzie o tym samym? No właśnie, niezbyt dużo. Pomimo tego książkę czytało mi się dość szybko. Może dlatego, że autorka porusza tu bardzo trudne niekiedy momenty, ale  robi to po pierwsze za pomocą lekkiego stylu, a po drugie te gorsze wydarzenia przeplata tymi lepszymi. 

Ta lektura nie jest łatwa

To z pewnością nie jest powieść dla każdego. Niekiedy miałam łzy w oczach, gdy czytałam chociażby o mamie głównej bohaterki. A bardzo rzadko mi się to zdarza. To lektura z typu tych, które zostawiają w sercu i głowie czytelnika totalne spustoszenie. Nie da się przejść obok niej zupełnie obojętnie. Jedni ją znienawidzą za to, co ze sobą niesie, a drudzy za to sami pokochają. Muszę przyznać, że  autorce udało się w tej powieści przemycić także ważne wartości i nadzieję. Bo tej ostatniej nie brakuje. Dało się wyczuć, że literatura ta kierowana jest raczej do starszej młodzieży, bowiem oni najlepiej zrozumieją postępowanie głównych bohaterów. Są w tym samym wieku, a więc mogą borykać się z podobnymi kłopotami czy to w rodzinie, szkole, czy też właśnie w pierwszych związkach. Z ciszy przynosi ukojenie i ukazuje czytelnikom, że jakby się źle nie działo, to najważniejsze mieć przy sobie osoby, na które można liczyć i które udzielą wsparcia, chociażby dobrym słowem. 

Czy warto?

W tym przypadku to raczej pytanie retoryczne. Myślę, że historia przedstawiona przez Martynę Senator przypadnie do gustu większości. Podzielona na krótkie rozdziały, pisane  zarówno z perspektywy Filipa jak i Zoi, nie męczy. Poznajemy spojrzenie, odczucia na daną sprawę ze strony tej dwójki i możemy ich łatwiej zrozumieć. Szczerze? Polubiłam głównych bohaterów z całego serca. Na koniec stwierdziłam nawet, że chciałabym mieć takich przyjaciół. Uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję, chociażby po to, by wrócić wspomnieniami do dawnych lat młodzieńczych. Bo kto powiedział, że osoby starsze nie mogą przeczytać Z ciszy?

Podsumowanie

Z ciszy Martyny Senator to historia przepełniona bólem. Brakiem akceptacji, złamanych serc, szukaniem samych siebie, trudnych relacji z bliskimi… To wszystko znajdziecie w tej książce. Główna para została skonstruowana w taki sposób, że naprawdę ciężko ich nie polubić, raczej szybko zaczyna się im po prostu kibicować, aby wszystko powiodło się dokładnie tak, jakby tego pragnęli. To również opowieść o nadziei, która umiera ostatnia i bez której człowiekowi trudno byłoby przeć do przodu. 

Za materiał do recenzji dziękujemy

Młodzieńcza miłość. ,,Z ciszy” – recenzja książki

z ciszyTytuł: Z ciszy

Seria: Z miłości

Autorka: Martyna Senator

Liczba stron: 384 

Wydawnictwo: We need YA

ISBN: 978-83-8886-655-5

Więcej informacji TUTAJ.

GrafikaWe Need YA

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Z ciszy” Martyny Senator to udana kontynuacja serii „Z miłości”. Nadaje się zarówno dla młodszych czytelników, jak i starszych. Ci pierwsi odnajdą w niej odbicia własnych problemów, a drudzy zaś zobaczą w bohaterach samych siebie z lat młodzieńczych. To historia, która was zauroczy, roztrzaska wam serca, a później na nowo je poskłada.
Paulina Korek
Paulina Korekhttp://zaczytanapanna.blogspot.com
Bez pamięci oddała się czytaniu książek. Zadowoli ją dosłownie każdy gatunek, byle tylko treść była wciągająca. Nie oznacza to wcale, że nie ma swoich ulubionych gatunków. Należą do nich: kryminały, thrillery, romanse, erotyki, horrory. Po skandynawskich autorów sięga już w ciemno. Oprócz literatury jej pasjami są także filmy, zwierzęta, podróże oraz odwiedzanie wszelkich wydarzeń z tym związanych. W przyszłości chciałaby napisać własną książkę.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Z ciszy” Martyny Senator to udana kontynuacja serii „Z miłości”. Nadaje się zarówno dla młodszych czytelników, jak i starszych. Ci pierwsi odnajdą w niej odbicia własnych problemów, a drudzy zaś zobaczą w bohaterach samych siebie z lat młodzieńczych. To historia, która was zauroczy, roztrzaska wam serca, a później na nowo je poskłada.Młodzieńcza miłość. ,,Z ciszy” – recenzja książki