Walka z demonami trwa. „Orient” – recenzja mangi, tomy 5–7

-

Za przekazanie egzemplarzy recenzenckich mangi Orient, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Waneko.

Pierwsze cztery tomy serii Orient wzbudziły we mnie mieszane uczucia – przez sztuczność języka nie byłam w stanie zaangażować się w fabułę. Jednocześnie były one ogromnie schematyczne, co odbierało radość z czytania. Dlatego pełna niepewności sięgnęłam po kolejne części. Jak się okazało – strach był niepotrzebny!

Musashi i Kojirou wyruszyli w podróż, by stać się samurajami. Towarzyszy im w niej lekko naiwna, aczkolwiek pełna odwagi Tsugumi. Przed nastolatkami jednak jeszcze długa droga. Muszą oni nie tylko zmierzyć się z istotami okupującymi Japonię, lecz także członkami Obsydianowego Bractwa. Ponadto, samurajowie niebyt chętnie akceptują nowych rekrutów. Zwłaszcza takich, którzy nie są z nimi złączeni więzami krwi.

Coraz więcej akcji, coraz mniej schematów

Akcja mangi zagęszcza się. Każdy kolejny rozdział sprawia, że opowieść czyta się z coraz większym zainteresowaniem. Autorce udało się przyciągnąć uwagę czytelnika i utrzymać ją przez wszystkie trzy części, co jeszcze w przypadku tomu czwartego nie do końca było możliwe. Wciąż nie jest to oryginalna opowieść, charakterystyczne dla shounenów schematy stale w niej królują, a jednak manga rozwija się i ma potencjał, by stać się naprawdę dobrą, niebanalną historią.

Bohaterowie zagłębiają się w świat Japonii zawładniętej przez demony. Dowiadują się, jak ona i jej mieszkańcy funkcjonują, poznają fakty na temat złych istot, a także ich zwolenników oraz przeciwników. A razem z postaciami czytelnik również otrzymuje te informacje. Dzięki temu można stwierdzić, że świat, w którym sto pięćdziesiąt lat temu pojawił się pierwszy demon, jest ciekawszy niż mogłoby się zdawać.

Dynamiczna grafika

Wraz z akcją dynamiki nabiera również grafika. Już od pierwszych tomów oczarował mnie styl, w jakim manga została narysowana i mam wrażenie, że z każdą kolejną częścią nieznacznie się on polepsza. Nabiera subtelności, a jednocześnie pewnego unikalnego charakteru.

Wciąż nie można powiedzieć, że jest skomplikowany, jednak nie jest również prosty. Napisałabym raczej, że przejrzysty i szczegółowy, co idealnie oddaje charakter tej mangi.

Czas na nowych bohaterów

Tomy od piątego do siódmego przedstawiają odbiorcom nowe, intrygujące postaci. To również za ich sprawą akcja nabiera tempa. Warty uwagi jest nie tylko Shirou Inukai, który pojawia się już w poprzedniej części, ale także inni bohaterowie. Każdy kolejny tom pokazuje nowe, nietuzinkowe postaci. Takim sposobem czytelnik poznaje wiele charakterów w krótkim czasie. Są wśród nich zarówno istoty boskie, takie jak Obsydianowa Bogini czy Czarny Kishin, jak i  ludzie, na przykład Michiru Saruwatari czy generał Uesugi.

Za to starzy, dobrze znani, bohaterowie coraz bardziej się rozwijają. Shinobu Ohtaka poddaje ich kolejnym, coraz trudniejszym próbom, z których wiele wynoszą. Choć dalej potrafią popełniać głupie błędy i wplątywać się w dziwne sytuacje, każde z tych wydarzeń na nich wpływa. Nie są to może zmiany znaczące, jednak zauważyć można sporą różnicę względem osób, które przedstawione zostały w pierwszym tomie.

Najbardziej widać to na przykładzie Musashiego. Nie jest on już tym samym, zagubionym piętnastolatkiem, który ukrywa swoje marzenia. Chłopak, gdy musi zaryzykować, robi to. Staje do walki, nawet jeśli nie jest w stanie jej wygrać. Nie poddaje się, nie oddaje nic walkowerem. Postępuje w zgodzie z samym sobą, nawet jeśli nie ma wokół siebie wspierających go osób.

Czekam na więcej!

Sceptycyzm względem Orientu szybko został rozwiany. Autorce udało się poprawić to, co nie grało w początkowych tomach. Niezręczności językowe w dialogach zniknęły, a akcja nabrała dynamiki. Dzięki temu mangę czyta się z jeszcze większą przyjemnością.

Ponadto Shinobu Ohtaka pozwala czytelnikom lepiej poznawać głównych bohaterów, przy jednoczesnym przedstawianiu wielu innych, intrygujących postaci. Spodobało mi się to. Choć dalej pojawiają się schematyczne rozwiązania fabularne, nie odebrały mi one przyjemności z czytania. Mam jedynie nadzieję, że z tomu na tom manga będzie jedynie stawała się lepsza, bo potencjał ma spory!

Pozostałe recenzje serii Orient:

orient

 

Tytuł: Orient

Autor: Shinobu Ohtaka

Gatunek: akcja, przygoda, dramat, fantasy, shounen

Wydawnictwo: Waneko

podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

Początkowe tomy były średnie, ale im dalej, tym lepiej. Mam nadzieję, że tendencja wzrostowa utrzyma się w przypadku kolejnych części.
Patrycja Nadziak
Patrycja Nadziak
W żadnej szafie nie znalazła wejścia do Narnii, a sowa zgubiła list z Hogwartu. Pozostało jej jedynie oczekiwać na Gandalfa. Do jego przyjścia ma zamiar czytać, pisać, oglądać seriale i mecze w Bundeslidze… a także poślubić Jacka Sparrowa.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Początkowe tomy były średnie, ale im dalej, tym lepiej. Mam nadzieję, że tendencja wzrostowa utrzyma się w przypadku kolejnych części.Walka z demonami trwa. „Orient” – recenzja mangi, tomy 5–7